Kiedy kilka dni temu na
Kurpiowszczyźnie, gdzie spędzałam święta, spadł pierwszy śnieg, niemal od razu
ruszyliśmy z rodziną na spacer do lasu. Nie mogąc się nacieszyć urodą
zanurzonych w białym puchu drzew, kolejnego dnia ponowiliśmy wędrówkę. Maszerowaliśmy
dziarsko przez las. Mróz szczypał w policzki, słońce raziło w oczy, a zmrożona
czekolada jak zawsze smakowała najlepiej na świecie.
Kiedy wczoraj wracałam do
Gdańska, bałam się, że zastanę miasto w szarym płaszczu, zmęczone, wyblakłe i
nijakie. Jakże się myliłam! Okazało się bowiem, że i tu spadł śnieg. Uczciłam
to długim spacerem po moreńskich (Morena – dzielnica Gdańska) lasach.
A po powrocie do domu zajrzałam
do lodówki, gdzie czekała na mnie poświąteczna porcja pysznych śledzi na
skandynawską nutę. Przepis na
inlagd sill, ponoć najpopularniejsze w Szwecji
śledzie, znalazłam u
Lo.
Te marynowane w korzennej, słodko-octowej zalewie ryby
postanowiłam przygotować na święta (obok dwóch innych śledzi, też
przygotowanych wg receptur Lo). Trochę się obawiałam, czy przypadną do gustu
domownikom, ale okazało się, że niepotrzebnie. Śledzie zniknęły w okamgnieniu,
a od Tomasza usłyszałam, że „smakują jak z Ikei, co w tym przypadku jest
dużym komplementem, bo T. jest miłośnikiem małych śledziowych słoiczków z tego
sklepu.
INLAGD SILL – SZWEDZKIE ŚLEDZIE
4 solone filety śledziowe (wymoczone uprzednio w wodzie lub mleku)
1 czerwona cebula, pokrojona w kostkę
8 kulek ziela angielskiego
2 listki laurowe
150 ml octu (zwykłego)
100 g cukru
1 średnia marchew, pokrojona 3 mm plastry
150 ml wody
5 ziaren pieprzu, lekko zmiażdżonych
Wszystko oprócz śledzi wkładam do rondelka i zagotowuję. Zestawiam z
ognia i całkowicie studzę. Wymoczone śledzie kroję na 3 cm kawałki, przekładam
do słoika. Zalewam marynatą (razem z cebulą, marchwią i przyprawami). Przechowuję
w lodówce do miesiąca.
Ad. moczenia śledzi: powinno się je moczyć od 2 do 12 godzin, jednak
przed namoczeniem radzę sprawdzić ich słoność. Moje śledzie okazały się
umiarkowanie słone, więc poleżały w wodzie jedynie pół godziny.
Uwagi:
1. Przepis od niezawodnej
Lo, z
moimi modyfikacjami – zmniejszyłam ilość listków laurowych i ziela
angielskiego, gdyż zbyt duże natężenie tych przypraw mi nie smakuje. Listek
laurowy wyczuję na odległość, bywa że jego niewielka ilość psuje mi smak całej
potrawy. Tutaj i listek, i ziele są niezbędne i mi smakują.
2. Inlagd sill świetnie pasują na
święta, na przekąskę sylwestrową albo na czas postu. Mają delikatnie octowy
smak (ja jestem wyczulona na octowe smaki, nie lubię, gdy są zbyt intensywne),
a czerwona cebula nadaje śledziom różowej barwy, co ładnie wygląda. I jeszcze
jedno: przygotowuje się je w pięć minut.
Uwielbiam twoje opowiastki, tak samo jak uwielbiam twoja ksiażkę, którą przeczytałam juz dwa razy i nie mam dość 😀 Uwielbiam cię no!
zapraszam 🙂 http://iluminatium-mundi.blogspot.com/
Uwielbiam te śledzie. Zjadłam już zawartość dwóch słoików tychże. Rewelacja!
tak się zastanawiam… czy ocet jabłkowy da radę..? stoi w szafce i się kurzy…
Czy ocet jabłkowy da radę..? Czy tutaj rodzaj ma znaczenie?
Da radę! Będzie delikatniej.
Aniu, a czy zamiast cukru, można by było dodać miód?
Jak najbardziej! Ma być po prostu słodko. Ale po zagotowaniu miód i tak straci swe własciwości, nie wiem, czy go nie szkoda.