Kiedy byłam w ciąży z Olkiem, zajadałam się bułkami z masłem i szynką. Powody były dwa: była to chyba jedyna rzecz, po której nie miałam mdłości i zgagi, ale również dlatego, że miałam na nie dziką ochotę. To musiała być sprężysta bułka poznańska w starym stylu, taka ze zwartym miąższem, nie watą w środku. Najlepsze były w przasnyskim spożywczaku. Skórka powinna chrupać, ale nie tworzyć zbyt grubej skorupy. Masło na bułce musiało być zimne i świeżutkie, nie mogło wchłonąć żadnego lodówkowego aromatu! Miałam dwie mety na szynkę: sklep mięsny w Przasnyszu i kącik z wędlinami w pobliskim centrum handlowym. Szynka nie mogła być lśniąca i żelowa (fuj), tylko lekko wilgotna i szorstka, że tak to ujmę. Gdy wracałam do Gdańska od mamusi, moja walizka wypchana była bułkami i szynką. Zapas bułek mroziłam, a szynkę pochłaniałam szybciutko.
Dzisiaj łąpie mnie czasem taka ogromna ochota na tę bułę z szynką, ale czekam, aż minie. Staram się nie kupować mięsa i go nie jeść. Za to bułeczki jemy chętnie, w sentymentalnej wersji basic smaruję je masłem i podaję z plastrem żółtego sera. Mniam!
Często dumam, co na tę bułę wyłożyć. Latem jest łatwiej, bo pieczywo stanowi towarzystwo dla talerza sałatki caprese. Albo przygotowuję kanapki z pomidorem i chrupiącą cebulką. Jesienią wkraczają hummusy, kremowe serki, jakieś warzywne smarowidła i pasztety. Zwykle piekłam pasztet soczewicowy (o tego staruszka – klik), ale niedawno spróbowałam pasztetu z cukinii i tak mi posmakował, że poszukałam przepisu i odtworzyłam go w domu.
Receptura na pasztet z cukinii pochodzi z książki Agnieszki Maciąg „Smak miłości”. Lubię tę książkę, bo jest jak kocyk w jesienne wieczory, tuli, koi i poprawia nastrój. Takie są też przepisy, jakie można w niej znaleźć. Pasztet z cukinii wejdzie do naszego menu na stałe, z majonezem i ogórkiem kiszonym stanowił połączenie idealne.
PASZTET Z CUKINII
- 3 szklanki cukinii (bez pestek), startej na tarce i odciśniętej z soku
- 1 duża, obrana i starta marchewka
- 2 cebule, drobno posiekane
- 4 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
- 100 ml oliwy lub oleju słonecznikowego
- pół szklanki bułki tartej
- pół łyżeczki kurkumy, pół łyżeczki curry
- 4 jajka
- 1 duży pęczek pietruszki
- 2-3 łyżki świeżych posiekanych ziół
- sól i pieprz do smaku
Cebulę podsmażam na 2 łyżkach oliwy, dodaję czosnek, przyprawy i smażę jeszcze chwilę. W misce mieszam wszystkie składniki oprócz jajek. Próbuję masy, doprawiam. Dodaję jajka, mieszam. Przekładam do wyłożonej papierem do pieczenia keksówki.
Piekę 1 godzinę w 190-200 st. C.
Aniu, a warzywa starte na drobnych czy grubych oczkach? Dzięki za nowy przepis 🙂
i jakich rozmiarów keksówka 😉
Ja na grubych trę, a keksówka taka zwyczajna 🙂
Czy bulke tarta mozna zastapic innym bezglutenowym produktem? Dziekuje 🙂
Kasza manna powinna dać radę 🙂