Dzisiaj mam dla Was mój śledziowo-ziemniaczany klasyk z końca XIX wieku, forszmak. W wielkim skrócie, jest to zapiekane puree ziemniaczane z posiekanymi śledziami, cebulką i zieleninką. Niewielka ilość niepozornych składników i oszałamiający efekt! O historii forszmaku, genezie przepisu pisałam tutaj – klik.
Gdy rok temu prowadziłam warsztaty kulinarne w szkole, w menu znalazł się między innymi właśnie forszmak. Danie tak zasmakowało szefowej kuchni, że postanowiła włączyć je do szkolnego menu. Forszmak pojawił się też kiedyś w telewizji śniadaniowej, bo przygotowywałam go na żywo. Prowadzący się nim zajadali!
Danie, o którym tyle piszę, lubię z kilku powodów. Jest oryginalne, ale jednocześnie bazuje na prostych smakach i polskich składnikach. Nie wymaga wiele pracy, można też je zrobić na raty. Można go upiec w kokilkach, jako pojedyncze porcje, można też upiec go w dużej formie i nakładać łyżką.
Forszmak, który widzicie przygotowałam na bazie produktów SEKO. Użyłam do niego Śledzika na okrągło solonego z kolorowym pieprzem (to kawałki solonych filetów ze śledzia atlantyckiego bez skóry z pieprzem w oleju rzepakowym, bez substancji słodzących i konserwujących).
Oczywiście te śledzie można też jeść bez dodatków. W moim przepisie użyłam zarówno samych śledzi, jak i cebulki, którą w nich znajdziecie, więc to fajna opcja bez marnowania jedzenia.
A zatem czas na przepis:
FORSZMAK W KOKILKACH
- 3 średnie ziemniaki, ugotowane w mundurkach
- 1 Śledzik na okrągło solony z kolorowym pieprzem SEKO (200 g)
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki kwaśnej śmietany
- 2 łyżki bułki tartej
- 2 łyżki posiekanego koperku
- 1 jajko
- pietruszka do posypania
Ziemniaki gniotę na puree (bez skórki). W dużej misce mieszam ugniecione ziemniaki, śmietanę, bułkę tartą, koperek i jajka. Pieprzę masę (śledzie są słone, nie trzeba ich solić). Następnie dodaję do masy odsączoną cebulkę ze śledzi (śledzie odstawiam na później), mieszam całość.
Przekładam masę do kokilek. W masę w każdej kokilce wtykam kawałki śledzika na raz. Naczynia wkładam do piekarnika i piekę ok. 35 minut (do zezłocenia) w 180 stopniach Celsjusza. Podaję na ciepło, posypane pietruszką.
Nie próbowałam jeszcze takiego dania. Chętnie wypróbuję przepisu 🙂
Gorąco polecam!
Mogłabym jeść śledzie w każdej postaci, trzeba wypróbować ten przepis.
Forszmak się poleca 🙂
Aniu, a ile porcji wychodzi z podanych przez Ciebie składników?
Jeśli potraktujemy to jako dodatek/przystawkę, to ok. 6 porcji.