A w sierpniu lubię… czyli powrót mojego cyklu

Dawno, dawno temu (w 2011 roku!) wymyśliłam cykl „Lubię”, w którym co miesiąc dzieliłam się z Wami porcją inspiracji z wielu dziedzin (tutaj – klik – cały cykl). Tu pisałam o ulubionych filmach, książkach, kosmetykach, pięknych przedmiotach, ciekawych tekstach, pięknych fotografiach. Lubiłam tę porcję świeżynek, ale gdy pojawił się Olek, bywały miesiące, podczas których jedyne, czym mogłam się pochwalić, to kolejny długi spacer z wózkiem albo późna (czyli taka o 6:00) pobudka.

Wiem, że cykl był lubiany również przez Was. I tak sobie pomyślałam, że czas go odświeżyć. Nie prowadzę już klasztornego życia jak na początkach przygody z Olkiem, mój umysł wrócił do formy sprzed porodu (trwało to co najmniej półtora roku…), więc mam dużo ciekawych rzeczy, którymi chcę się dzielić.

I na koniec uwaga: ulubieńcy to nie żadna reklama. Jeśli kiedykolwiek otrzymuję (zamiast kupić) jakiś produkt i uznaję, że warto o nim pisać, zawsze to zaznaczam. A zatem:

A W SIERPNIU LUBIĘ…

1.„Z moim ojcem o jedzeniu” Marii Iwaszkiewicz. Tę książkę upolowałam niedawno we wrocławskim antykwariacie. To kulinarna gawęda pełna ciekawostek z przeszłości, ulubionych smaków Iwaszkiewicza, przepisów i anegdot ze Stawiska. Warto przeczytać też „Gawędy o przyjęciach” i „Gawędy o jedzeniu” tejże autorki.

2. Bukiety z nawłoci. Nawłoć, zwana polską mimozą, to ta, o której śpiewał Niemen (mimozami jesień się zaczyna). Wdzięczna to roślina, o tej porze roku można ją znaleźć w zaroślach.

3. Aplikację Zdrowe zakupy. Gdy robię zakupy w sklepie stacjonarnym, nie rozstaję się z nią. W jasny i przejrzysty sposób pokazuje dobre, neutralne i złe składniki w żywności. Bardzo przydatna rzecz.

4. Biżuterię od Kopiszki. Dotychczas ją tylko podziwiałam, niedawno, na imieniny, kupiłam sobie kolczyki (vide: pierwsze zdjęcie).

5. „Lem – życie nie z tej ziemi” Wojciecha Orlińskiego. To biografia Stanisława Lema, a tak naprawdę opowieść o gorzkim smaku sławy w PRL-u. Bardzo dobrze się czyta.

6. Peeling cukrowy z kruszonymi muszlami z serii GdanSkin Ziaja. Ładnie pachnie, ładnie wygląda, ma niezwykły dodatek muszli i jest bardzo gdański 🙂 Myślę, że to fajny pomysł na prezent.

7. Restaurację Fino. To moje odkrycie na mapie kulinarnej Gdańska. Nowy (działa niecały miesiąc) lokal z autorską kuchnią Jacka Koprowskiego. Kilka dni temu byliśmy z przyjaciółmi na obiedzie i każde z kilkunastu dań smakowało wspaniale, było pięknie podane i niezwykłe, ale nieprzekombinowane. Przeglądając profil restauracji na Facebooku  zobaczyłam, że za warzywno-owocowe dostawy odpowiada moje ulubione Gospodarstwo Ekologiczne Przytoki, co gwarantuje składniki najwyższej jakości (co czuć np. w aksamitnym gazpacho). Odwiedzajcie Fino na ul. Grząskiej 1 w Gdańsku!

8. Woreczki do prania bielizny z Pepco (kosztują grosze). Wpadłam na to, by wykorzystywać je jako woreczki na zakupy, zamiast jednorazowych torebek. Są ażurowe, więc widać ich zawartość (panie w sklepie się nie krzywią), a do tego lekkie, zapinane na zamek (nic z nich nie wypada). Bardzo w duchu zero waste (a tu – klik – mam dla Was teksty o zero waste po polsku).

woreczki wielorazowe na zakupy

Zostaw komentarz