Gęsta szara warstwa chmur zasłoniła ten październikowy dzień. Jakby tego było mało, wichura sieje spustoszenie w Trójmieście, sopockie molo łamie się pod siłą rozszalałego sztormu jak domek z zapałek. Marzy mi się wizyta nad morzem, bo uwielbiam podglądać takie morskie rozróby, uwielbiam, jak wiatr smaga mi twarz, a sylwetka pod naporem wichury ledwie może zachować pion. Czuję się wtedy trochę jak bohaterka „Tatusia Muminka i morza” albo jeszcze lepiej – jak Filifionka z jednego z „Opowiadań z Doliny Muminków”.
Oczywiście ze względu na Olutka nie ruszam się z domu i ograniczam się do poławiania smaków, nie sztormów. Dzisiaj sięgam po pękate, dojrzałe figi, układam je na zrumienionej na oliwie grzance (uprzednio natartej czosnkiem) i na ciepłej kołderce z roztopionego sera pleśniowego. Jeszcze tylko trochę soli, pieprzu, kapka oliwy, balsamico i mistrzowska grzanka figowa jest gotowa.
BRUSCHETTA FIGOWA czyli grzanka z figami
1 kromka pszennego chleba (albo 2 plasterki ciabatty)
1 figa
kawałek camemberta/brie
ząbek czosnku
sól, pieprz
oliwa
ocet balsamiczny
Na patelni rozgrzewam odrobinę oliwy i rumienię na niej pieczywo z jednej strony. Przewracam na drugą stronę, nacieram zrumienioną część czosnkiem i układam na niej po 2 plasterki sera pleśniowego. Podgrzewam, aż druga strona również będzie rumiana. Układam na talerzu, na serze kładę pokrojone w plastry świeże figi, solę i pieprzę całość. Skrapiam odrobiną oliwy i balsamico, zjadam.
PS To też przepis na jedną rękę, więcej o cyklu tutaj.
Zawsze mnie zaskakuje, że tak proste rzeczy mogą być aż tak pyszne 🙂
Mnie już to nie zaskakuje 😉 Tylko tak jem 😀
pychota, robię:)
Smacznego 🙂