Jeśli wysiądziecie z SKM-ki na stacji Gdańsk-Wrzeszcz i wyjdziecie mniej uczęszczanym wyjściem w przejściu podziemnym (nie w kierunku ulicy Grunwaldzkiej, a w przeciwnym), Waszym oczom ukaże się niewielki, acz urokliwy park Kuźniczki. Idąc dalej, traficie na ulicę Wajdeloty, którą zwieńcza niewielkie rondo. Niegdyś rósł na nim piękny kasztanowiec, jednak po rewitalizacji miejsca drzewo zostało ścięte, ale to chyba jedyny minus odnowy tego zakątka.
W przeciągu kilku lat na Wajdeloty i w najbliższej okolicy powstało kilka ciekawych miejscówek kulinarnych: wegańskie bistro Avocado, które polecam każdemu, kto zawita w okolice Wrzeszcza, ładną i smakowitą kawiarnię Kurhaus, Fukafe – kolejną knajpkę serwującą pyszne wegańskie jedzenie, Knodel – niewielki lokal z makaronem w roli głównej, i najświeższy, Hummusland. Jest i Spożyvczak, sklep ze zdrową żywnością. Z tymi miejscówkami, którym niektórzy przyklejają łatkę hipsterskich (coś w tym jest, bo niewiele jest w Gdańsku innych miejsc, których można spotkać takie natężenie brodaczy, miłośników obcisłych spodni i płóciennych toreb), sąsiadują urokliwe przybytki, obecne tu od lat. Sklepy ze starociami, zielarnia, antykwariat, piekarnia, złotnik…
Okolice Wajdeloty; |
Sklep zielarski i wegańskie bistro Avocado na Wajdeloty; |
Kiedyś, gdy na Wajdeloty nie można było napić się kawy czy przekąsić wegańskiego krokieta z soczewicą (polecam, moja ulubiona pozycja z Avocado), też tu przychodziłam, bo od zawsze dobrze się tu spacerowało. W zielarskim sklepie Melisa kupowałam herbatki i przyprawy, u złotnika przetopiłam pierścionki od babci Marysi na obrączki, a w antykwariacie wyszperałam kilka perełek.
Ale najbardziej lubiłam zaglądać do rupieciarni Emalia. Niezwykłe to miejsce pełne półmartwych przedmiotów wydobytych z zakurzonych strychów, piwnic i meblościanek. Pomiędzy kartonami ze starym sprzętem AGD, pachnącymi wilgocią książkami, obszczerbionymi talerzami i zardzewiałymi sztućcami krążą spragnieni okazyjnych cen emeryci i inni łowcy szpargałów. Co jakiś czas do sprzedawcy podchodzi podejrzany typek ze starym wazonem, kryształem po babci, kolekcją kaset magnetofonowych i po chwili odchodzi bogatszy o kilka złotych, a kolejny przedmiot ląduje na rozklekotanych półkach na zewnątrz lub w jednym z dwóch pomieszczeń wewnątrz sklepiku.
Łowcy skarbów i sklep Emalia; |
Skarby Emalii; |
Skarby Emalii; |
Skarby Emalii; |
Lubię wyławiać z tego bałaganu i kurzu przedmioty, które w domowych pieleszach nabierają rumieńców i odkrywają swe urodziwe oblicze. Bladoróżowa filiżanka ze spodeczkiem kosztuje siedem złotych, a za dwie ceramiczne miseczki pokryte emalią o odcieniu ultramaryny liczą mi tu trzy złote.
Kilka dni temu wybrałam się z Olkiem na spacer po Wajdeloty i tym razem zrobiłam telefonem kilkanaście zdjęć jednemu z moich ulubionych zakątków Gdańska. Mam nadzieję, że na chwilę przeniosłam Was w klimatyczny świat Dolnego Wrzeszcza.
Ach, pomieszkiwałam za rogiem Wajdeloty w moim innym życiu. Także to kolejne, po oliwskich, nasze wspólne kąty ;)Teraz rzeczywiście się zmieniło i choć knajpki kuszą staram się unikać tych "zakazanych" rewirów (żeby nie natknąć się na echa przeszłości ;)).
Ściskam Was!!!
Aż chce się tam jechać i poczuć ten klimat! Szkoda, że z Wrocławia tak daleko nad morze…
Pozdrowienia!
Och, jak dawno nie byłam w tych rejonach. Zainspirowałaś mnie. Chyba mam plan na sobotni, rodzinny spacer 🙂
To dobry przykład odpowiednio zrobionej rewitalizacji. Wajdeloty mi się zawsze kojarzyło z ulicą fryzjerów:) jest ich tam mnóstwo… choć teraz zaczynają się też pokazywać knajpki. Fajne to:)
Bywam tam ;D piękna okolica ale moją Kołobrzeską też lubię 🙂
Bardzo przyjemnie się tam teraz spaceruje i zagląda do tych wszystkich miejsc, o których wspomniałaś 🙂 no dobra, w Hummuslandzie jeszcze nie byłam i żałuję, że nie miałam okazji poznać pana Kasztanowca 😉 a krokietami z Avocado to nawet moja mięsożerna rodzinka się zajada 😉
o jakie fajne miejsce , szkoda ,że daleko ode mnie …
Wajdeloty wypiękniała, też lubie to miejsce, a szczególnie pracownię Moniki Wieczorkowskiej http://www.monikawieczorkowska.pl/ . I uwierzcie to nie jest kryptoreklama, ale od kilku lat odreagowuje tam codzienność maczająć paluchy w glinie. Polecam:)
Aniu a byłaś w Nowym Porcie w Perle Bałtyku? tam jest dopiero klimacik i najlepsza zupa ogórkowa jaką jadłam.
Byłam, ale nic nie jadłam – na Narracjach odkryłam to miejsce. Jest na liście do odwiedzenia, bo klimat nieziemski!
uwielbiam takie puda z pozornymi śmieciami kryjącymi cuda 🙂
Urocza rupieciarnia 🙂 Mam słabość do takich miejsc.
nie wiem, jak to się stało, ale dopiero niedawno dotarłam Wajdeloty i muszę przyznać, że miło mnie to miejsce zaskoczyło. A teraz, po Twoim wpisie, to już koniecznie muszę tam wrócić, szczególnie do rupieciarni.
Bardzo lubię ten "Twój Gdańsk" i proszę o więcej takich wpisów 🙂
nie wiem czy widziałaś, ale jak tylko to zobaczyłam pomyślałam o Twoim poście 😉
http://www.chrum.com/koszulki/gdansk-wrzeszcz
Ja bym to chyba bardziej określiła gdańską Pragą 😉
Piękne zdjęcia! Jestem zakochana w Trójmieście. Rozważamy przeprowadzkę do Gdyni ze Śląska. Super inspiracja!