5. Sklep Scandiloft. Nie zaglądam tu nazbyt często, bo kończę z kolejnym zakupem do domu. Ostatnio pojawiły się u mnie np. emaliowane miseczki z napisem “empty” na dnie. Pięknie współgrają z żeliwnym garnkiem z Ikei!
6. Aparat Fujifilm Instax, czyli następcę Polaroida. Zdjęcia od ręki kuszą. Zabawa przednia!
7. Cudny blog Marianny – Coutellerie.
8. Owsiankę! Bo przecież już robi się chłodno… Na zdjęciu owsianka z bazowego przepisu z dodatkiem suszonego mango (moja ostatnia miłość!) z kokosem i jagodami goji.
9. Targ Śniadaniowy w Trójmieście, niezmiennie 🙂
W wydaniu jesienno-zimowym Targ zawitał do Opery Bałtyckiej i do sopockiej szkoły. Znajdziecie mnie na nim niemal w każdy weekend, biegam z aparatem fotograficznym albo notesem i z kubkiem kawy w dłoni, a na koniec targowego dnia robię zakupy do domu. Uzależniłam się od kołaczy na miodzie, kolorowych marchewek, wędzonych pstrągów czy kremowego hummusu.
10. Wystawę “Historie sopockich willi i ich mieszkańców” w Muzeum Sopotu (gdzie z resztą odbywały się pierwsze targi). Jeszcze na niej nie byłam, ale zdjęcie Willi Bergera kusi!
11. Nieme Na Żywo – Festiwal kina niemego i muzyki. Impreza trwa od wczoraj (16 października) do 19 października w kinie Neptun w Gdańsku. Za mną niemy film Hitchcocka “Lokator” przy akompaniamencie The Washing Maschine i “Człowiek z kamerą” Dżigy Wiertowa przy świetnej muzyce GosTroNow. Przede mną jeszcze np. “Pancernik Potiomkin” i “Noc żywych trupów”, będzie pysznie!
Jak zawsze piękne zdjęcia 😉
A moda na polaroidowe zdjęcia wśród moich znajomych trwa już od jakiegoś czasu. Fotki wychodzą świetne! Fakt, że nie da się ich powtórzyć jak w cyfrówkach, mobilizuje, wszyscy robią ładne miny 😀
Czytam sobie i chłonę inspiracje jak zazwyczaj, aż tu nagle.. W najśmielszych snach nie widziałam siebie wśród Twoich lubisiów, to dla mnie ogromne wyróżnienie, uśmiech (i rumieniec) nie schodzą mi z twarzy!
?
P.S. Zgadzam się co do Boyhooda, widziałam już na Nowych Horyzontach, i zaskakująco mnie ujął, prostotą i prawdziwością – "życiowością" 😉
blog Marianny genialny, w zupełności zgadzam się,
Mam nadzieję, że dane mi będzie znaleźć się kiedyś na Trójmiejskim Targu Śniadaniowym,
ps. Teraz będzie za mną jeszcze bardziej chodził wędzony pstrąg i hummus;)
lubię prawie wszystko co i Ty! aparat lubię na razie w zamyśle posiadania a na wystawę inna się wybieram ale co tam… LUBIĘ!
a będziesz na Targu w ten weekend? 🙂
dziękuję, że przywróciłaś cykl "a w (miesiąc) lubię…" brakowało mi go,
pozdrawiam,
kasia
Blog już dodany do obserwowanych 🙂
Jabłka z własnego ogrodu, takie małe, zapyziałe i niezbyt doskonale wyglądające są najpyszniejsze. Jem je regularnie i suszę całe torby do pogryzania zimą.
Żałuję, że u mnie nie funkcjonuje taki targ śniadaniowy, chociażby tylko sezonowo od wiosny do jesieni. Chętnie bym na niego zaglądała. Może kiedyś ta nieco wielkomiejska moda na targi przeniesie się też do mniejszych miast, bo dla mnie wybranie się na rynek w piątkowy poranek, to trudne do zrealizowania zadanie z powodu sztywnych godzin pracy. Dobrze, że mam mamę, która odwiedza rynek od czasu do czasu.
Wielu znajomych też rezygnuje z zakupów na rynku tylko dlatego, że odbywa się on w godzinach dogodnych dla osób niepracujących. Taki targ z różnościami w sobotę lub niedzielę przyciągnąłby całe rodziny.
Bardzo lubię ten cykl, a zdjęcie miseczek nasunęło mi pytanie – czy w Trójmieście są pchle targi, na których można znaleźć jakieś cudeńka do domu?