Na szybach zielonego pokoju, w którym ostatnimi czasy pracuję, pojawiły się ptaki.
Podziwiam je co dzień, bo w świecie pojedynczych okien z plastiku to już
rzadkość. Jedne zrywają się do lotu, inne stroszą pióra, widzę pawie, jaskółki
i kilka spadających liści.
Termometr za oknem mówi mi, że jest naprawdę zimno, skrzypiący pod nogami
śnieg to potwierdza. A ja, trochę na przekór pogodzie, sięgam do lodówki po
galaretkę z cytrusów.
GALARETKA CYTRUSOWA
6 pomarańczy
4 cytryny
20 dag cukru
2 dag żelatyny
3/4 l wody
Wyciskam sok z owoców. Cukier i żelatynę rozpuszczam w gorącej wodzie, studzę. Dodaję do niej wyciśnięty uprzednio sok i mieszam. Przelewam do salaterek, a gdy płyn ostygnie, wkładam do lodówki. Podaję ozdobione skórką cytrynową i pomarańczową, ewentualnie z keksem bitej śmietany.
Uwagi:
1. Przepis T. Capponi-Borawskiej, ze starego magazynu „Kuchnia”. Zrobiłam galaretkę z połowy porcji (wyszły mi 3-4 salaterki).
2. Galaretka pachnie cytrusami i smakuje jak cytrusy. Następnym razem chcę zrobić jej „winną” wersję, z dodatkiem białego wina zamiast wody.
wygląda kusząco!!!
Piękne ptaki! Pozdrawiam ciepło
Cudny ma kolor ta galaretka, a ptaki na szybie niesamowite!
Pozdrawiam Aniu:)
Piękna fota!
O matko, cudowne zdjęcie!
Za galaretką nie przepadam, ale zrobiłabym, żeby sobie popatrzeć. Piękna!
Witamina C jest dobra na przeziębienie, prawda?
To ja proszę kilka takich miseczek. W dawkach 3 razy dziennie 🙂
I faktycznie nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam szron na oknie..
ohh zima…piękna i bardzo zimna….
Rzeczywiście piękne ptaki. A ta galaretka, to rozumiem tęsknota za słońcem? 😉
Aniu, chyba błąd wkradł Ci się do przepisu…? Czy tam przypadkiem nie miały być gramy zamiast dekagramów? 🙂
A ptaki… wow… Dlaczego na moich szybach nie ma? Żałuję. 🙂
Nie, Małgoś, to dag, przepisywałam z oryginalnego przepisu, ale może zamienię na g, bo do nich jestesmy przyzwyczajeni wszyscy.
A masz drewniane okna, takie podwójne? Bo na takich się robią 🙂
Jaka ta szyba piękna… Też taką chcę! ;):)
są piękne! i super sfotografowane! a ja głupia przyklejałam jaskółki z papieru…. 😉
Styczeń się kończy, a ja niecierpliwie czekam Aniu na Twoją opowieść o tym, co lubisz w styczniu…Chyba że z nowym rokiem ten zwyczaj ulegnie zmianie? ;( Dla mnie to było inspirujące…
Kasiu, kontynuuję mój zwyczaj,ale on nie zawsze pojawiał się co miesiąc, więc pewnie następna notka będzie w lutym 🙂
POzdrowienia ciepłe!
Przepiękne zdjęcie szyby 🙂
Ależ mnie natchnęłaś 😀
Uwielbiam "gararetki"! Toć to samo zdrowie, tyle witaminy C i żelatyna dobra dla paznokci 😉
Że niby cytrusy nie są na zimę, bo według jakiejś tam filozofii kulinarnej wychładzają?
No nie wiem, mnie sama myśl o takich mało-grzesznych słodkościach rozgrzewa!
Te ptaki są cu-do-wne, sądziłam, że to już niemożliwe zobaczyć takie malunki. Bardzo wynagradzają mroźne szczypanie w nos. Galaretka? Czemu nie, mimo mrozu nie odmówiłabym również lodów z gorącą czekoladą:)
A w domu moich rodziców, na oknie w łazience podczas siarczystych mrozów pojawiają się najpiękniejsze drzewa:topole, lipy, brzozy.
Cóż, w łazience ziąb, ale w nagrodę takie malunki.
Próżno szukać na plastikach takich cudów. Tylko stare, duże okna, z drewnianą, nieszczelną ramą stają się niejako płótnem dla malarza Dziadka Mroza.
Ja się boję patrzeć na mój termometr za oknem, szukam tylko kolejnych swetrów i zastanawiam się, czy jak jeszcze ubiore na siebie następną bluzę to się zmieszczę w płaszcz. Przez te odzieżowo-pogodowe problemy potrzebuję chociaz bardzo prostych obiadów, kolacji i deserów, czyli zrobię sobie galaretkę z pomarańczy i z kardamonem 🙂
Galaretka z cytrusów, to moje wspomnienie z dzieciństwa 🙂 Pycha!
Zapach cytrusów wybitnie kojarzy mi się z zimą (i Świętami), więc mimo, że galaretka, to jak dla mnie – jak najbardziej na miejscu o tej porze roku 🙂 Śliczny ma kolor 🙂
Tez se zastanawiam nad gramami i dekagramami. Czy 200 dag to nie jest 2000g czyli 2kg???
Aleksandro, Małgosia pytała czy nie powinno być w g, a ja odpowiedziałam, że tam były dag i nie spojrzałam na cyfry… Przepisując przepis machnęłam się w zerach, przeliczając pewnie machinalnie rzecz na gramy, a wpisując miarę Tessy – dekagramy. Przepraszam i już usuwam te zera… Znalazłam też w necie oryginalny przpis i go podlinkowałam. Dziekuję za cynk.
😉