W momencie, gdy czytacie ten tekst, przemierzam okolice Olgi Tokarczuk, wyłapując w czasie i przestrzeni Prawiek i inne miejsca (ciągnąc swój pług przez kości umarłych ;).
Mam nadzieję, że kiedy to czytacie, za oknem świeci słońce.
Mam nadzieję, że pogodziliście się już faktem, że zielone szparagi pojawią się dopiero za rok.
Mam nadzieję, że zieleń u Was jest tak nieprzyzwoicie bujna, jak u mnie.
I że zarośla pachną równie słodko co tutaj.
Mam jeszcze nadzieję, że jedliście już pierwsze maliny prosto z krzaczka.
A jeśli ich nie jedliście, możecie się pocieszyć kremowym, aksamitnym i rozpływającym się w ustach sernikiem z mascarpone, białej czekolady i mrożonych malin, w którym zakochałam się już jakiś czas temu. W tym roku robiłam go już kilka razy i ciągle mam nań ochotę.
SERNIK MALINOWY Z MASCARPONE, BIAŁEJ CZEKOLADY Z MALINAMI
250 g ciastek typu Digestive
100 g masła, roztopionego
3 czubate łyzeczki żelatyny w proszu
300 ml śmietany 30%, schłodzonej
4 czubate łyżki cukru pudru
600 g mascarpone
1 biała czekolada, roztopiona w kąpieli wodnej
1 szklanka malin, mogą być mrożone (nie rozmrażamy wcześniej)
1 galaretka malinowa
Formę (23 cm) smaruję tłuszczem i wykładam folią spożywczą. Ciastka miksuję na okruszki i mieszam z roztopionym masłem, wykładam na spód formy, lekko ugniatając.
Żelatynę namaczam w kilku łyżkach gorącej wody. Śmietankę ubijam na średnio sztywną pianę, dodaję cukier puder i ubijam na sztywno. Mieszając śmietanę na małych obrotach, dodaję stopniowo mascarpone, po czym białą czekoladę. Namoczoną żelatynę mieszam w 1/5 gorącej wody, po czym zwiększam obroty miksera i wlewam szybko żelatynę. Wykładam masę na spód i chłodzę, przygotowując w tym czasie galaretkę owocową (daję 1/2 szklanki wody mniej, niż przewiduje przepis na opakowaniu).
Na masę serową wykładam maliny, zalewam lekko stężałą galaretką i chłodzę kilka godzin. Z doświadczenia wiem, że 3 godziny wystarczają.
Uwagi:
1. Przepis na sernik pochodzi z Kwestii Smaku. Spód z Digestives wygrywa, wg mnie nie ma lepszego, a to dzięki słonawemu posmakowi, który świetnie kontrastuje z kremową delikatnością sernika.
2. Uwielbiam serniki na bazie mascarpone. Ser ten bardzo lubi się z letnimi owocami, co sprawia, że ciasta z dodatkiem mascarpone świetnie pasują sprawdzają się w roli letnich deserów.
Ale mam szczęście do czytania Twoich notek, gdy jeszcze jest 0 komentarzy 😉 Zaintrygował mnie tytuł- czytałam tę książkę będąc w 2 gimnazjum… no cóż, nie jest to dobra lektura dla 15 latki, dużo kwestii było dla mnie bardzo szokujących… Dlatego też byłam ciekawa jak połączyłaś "Prawiek…" z czymś "W Twoim stylu" 🙂 I napiszę, że przepis osłodził to nieco gorzkie wspomnienie lektury 🙂
Beato, rzeczywiscie to trochę za wcześńie jak na lekturę książek O.T. Wróc do nich kiedyś, bo szkoda pozostać zrażoną do tej prozy.
Bardzo lubię Olgę Tokarczuk. Jej książki mają w sobie coś magicznego i mimo, że nie są "łatwe", to jak się zacznie je czytać, to nie można się od nich oderwać.
Sernik na bazie mascarpone z białą czekoladą i malinami? Musi zachwycać smakiem, nie ma innej opcji! 🙂
ALe piękny sernik, cudny, rozmarzyłam się;)
Tak. To pyszne.
Uwielbiam. Sernik i Olgę Tokarczuk:)
ja trochę "wypadłam z biegu" w temacie Tokarczuk. ostatnią jej książką, którą przeczytałam była "gra na wielu bębenkach", ale jej Styl (właśnie przez "S")jest wciągający w swej niesamowitości. "Prawiek…"też czytałam dość wcześnie, może po 10latach pora do niego wrócić, bo pewnie perspektywa będzie już inna…
serniki uwielbiam, choć wolę te "konkretne", na twarogu. czy można by ten przepis zmodyfikować i z mielonego wiaderkowego zrobić?
pozdrawiam z Piernikowa;)
Mimi, możesz zrobić na twarogu, choć wiadomo, że to już nie bedzie to samo 🙂
Oj, to książek OT było trochę od czasu "Gry…":)
Sernik wygląda pysznie. (Zresztą wszystkie Twoje potrawy tak wyglądają ;)). Będę musiała wypróbować ten przepis 🙂
Pozdrawiam
chętnie znalazłabym się teraz w Twojej czasoprzestrzeni:)
i ten sernik..ach!
Jest zielono, a maliny smakują wybornie! 🙂
I ja bardzo lubię TEN sernik! ;))
Agnieszka
Świeci słońce, świeci:) A przepis zapisuję. Mam nadzieję jeszcze w tym tygodniu go wypróbować:)
a ja mam pytanie techniczne: jak później przełożyć sernik z tej folii na talerz? Pozdrawiam – Marta
Ja robię to w blaszce w wyciąganym spodem, więc folię normalnie odklejam (delikatnie).
Aaaaa ja o Oldze Tokarczuk pisałam swoją pracę magisterską! jako jedna wtedy z nielicznych odkrywałam jej główne motywy literackie a przede wszystkim kobiety 🙂
Wygląda pysznie i ma w sobie tyle rzeczy które uwielbiam, pychota:)
Och właśnie mam w lodówce mascarpone! Wprawdzie wszystkie maliny zjadłam 10 minut temu, ale czy to przeszkoda? Dla chcącego zawsze znajdzie się jakiś sklep otwarty, nawet w niedzielny wieczór 🙂
rozpustnie 😉 ale za to jaki efekt!
och, gdyby nie ta dieta:), ale zapiszę ku pamięci:)
pozdrawiam
przecudownie apetyczne:) pozdrawiam
http://zawartosc.blogspot.com/
Ach a ja teraz w czwartek mam zamiar piec sernik z truskawkami i chyba znalazłam piękny przepis (: Pozdrawiam!
Uwielbiam Tokarczuk, zwłaszcza "Prawiek…" i "Annę Inn…". "Prawiek.." naszpikowany jest cudownymi cytatami, jeden z moich ulubionych to "Nigdy nie powtórzę się ja" czy "W niewiedzy, że się istnieje jest wyzwolenie od śmierci" :). Jej pisarstwo to dla mnie specyficzny rodzaj realizmu magicznego. Jest dla mnie szalenie inspirująca! Jednakże "Prowadź swój pług przez kości umarłych" nie podobał mi się.
"Prowadź swój pług…" miał inną konwencję, lżejszą, bardziej rozrywkową (wg mnie). Mi otworzył oczy na kilka spraw, choć nie jest to moja ulubiona książka – "Prawiek" chyba wygrywa ze wszystkim.
Boski ten serniczek Aniu. A wiesz, jak ja kocham serniki 🙂
Pozdrowienia :*
Mmmmm… MALINY! 🙂 Serniczek z malinami wygląda wspaniale, a zgaduję, że smakuje jeszcze lepiej 🙂 Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w wolnej chwili do odwiedzenia mojego bloga 🙂
Aniu uwielbiam serniki! I maliny też, więc na pewno wypróbuję;)
Slonce swieci jak szalone, jego pojawienie sie zaskoczylo chyba wszystkich. Malin z krzaka nie jadlam, bo i krzakow zadnych w poblizu nie posiadam. A Tokarczuk tez bardzo lubie!
Jako nowa obserwatoraka chciałam się grzecznie przywitać 🙂 Twój blog jest po prostu REWELACYJNY! Wszystko mi się w nim podoba. A przepisy na pewno wykorzystam, mimo, iż tak naprawdę gotowanie sprawia mi przyjemność tylko wtedy, jak mam wolne od pracy… Sernik wygląda zachęcająco, więc pewnie od niego zacznę 🙂
W wolnej chwili zapraszam do siebie na rozdanie, jeśli lubisz kosmetyki, aha książka też jest w zestawie 🙂
http://nothingbutbeauty7.blogspot.ie/2012/06/anniversary-giveaway.html
Dziekuję bardzo 🙂
Chciałam Ci bardzo podziękować za przepis na chocpoty. Piekę od jakiegoś czasu regularnie i za każdym razem to wielki sukces. W ogóle miło tu u Ciebie bardzo i ciepło. I motywująco. Postanowiłam do wakacyjnej listy lektur dołożyć Tokarczuk. Dawno czytałam i czas już odświeżyć, bo mocno wspomnienie tej historii przykurzone.
Pozdrawiam.
U.
Super 🙂 A gdyby tak chocopoty połączyć z malinami…? 🙂
Chyba nie ma nic lepszego niż czytanie książek i jedzenie malin, zwłaszcza jeśli można robić obydwie rzeczy jednocześnie 🙂
Taki sernik to dla mnie kwintesencja lata.
"Namoczoną żelatynę mieszam w 1/5 gorącej wody…".
W 1/5 czego?
Pozdrawiam-żywo zainteresowana przepisem:)
1/5 szklanki 🙂 Pozdrawiam z gór 🙂
Maliny czekają niecierpliwie na swoją premierę 😉 Olgę czytam, ale za każdym razem kiedy Ją widzę (czyli: parę razy w roku, i kiedy dosłownie jest na wyciągnięcie ręki) – panikuję, zastygam i nie robię nic 🙂 Dziki dzik ze mnie, onieśmielają mnie kobiety 😉 p.s. sernik z mascarpone odkrywam – ostatnio popełniłam w duecie z ricottą. Bardzo! 🙂
Ojej, a gdzie OT widzisz, Magda? Na Nowych Horyzontach?
Zdziwilam sie i pomyslalam Aniu, ze nastapila u Ciebei/Was zmiana planow i jestescie na Kielecczyzna (bo ewidentnie w Swietokrzyskim musial sie "zdarzyc" Prawiek, ciagle umiejscawiam go nad rzeka Nida), ale jednak Kotlina! Mam nadzieje ze w lasach bylo spokojnei 🙂
Basiu, no nie, Kotlina, ale tylko chwilkę. Plany się zmieniają szybko i wylądowałyśmy w Beskidzie Sądeckim 🙂 Ech… Cudnie było.
Nie jedliście:( Ale poziomki z krzaczka tak!
Poziomki biją wszytsko na łeb, na szyję!
niestety!!! nie jadlam jeszcze malin, ani poziomek, a co dla mnie najgorsze, w tym roku ominely mnie truskawki!!!
(przyjechalam na praktyki i zamiast truskawek czekaly na mnie dwa tygodnie nieprzyzwoicie niedrogich ananasów. byly cudowne, ale ciagle niesamowicie tesknie za truskawkami…)
na szczesie Babcia ma w ogródku maliny jesienne.
Tymczasem jeszcze chwilke popodziwiam Twój sernik!
pozdrawiam cieplo!
Lubię jesienne maliny, są intensywne w smaku, no i takie cenne! A więc nic straconego 🙂
Zrobiłam wczoraj ten sernik. Jest niesamowity! Znika w mgnieniu oka 🙂
Baaardzo się cieszę! 🙂
a mi nie wyszło- czekolada była za ciepła i wszystko się zwarzyło ;/