Piję niedzielną kawę i przeglądam gazety, na które nie zdążyłam rzucić okiem wczoraj. W Wysokich Obcasach jest duży tekst poświęcony Agnieszce Osieckiej (korespondencja pisarki z J. Przyborą), fajnie, poczytam. Od najmłodszych lat lubiłam jej twórczość, w podstawówce uczyłam się na pamięć jej tekstów (po dziś dzień pamiętam Agata, Agata, na głowie sałata, w głowie zaś komnata, komnata pełna snów) i podkładałam sobie do tego nieskomplikowane melodie, które na szczęście miałam przyjemność słyszeć tylko ja. W ogólniaku przeżyłam fascynację jej osobą, przeczytałam biografię, korespondencję między nią a H. Bakułą*. Oglądałam stare zdjęcia pisarki i zazdrościłam jej tamtych czasów, Marka Hłaski, tamtego Sopotu, tamtej lekkości, nie bacząc na ciemne strony ówczesnego życia.
Słońce chowa się za chmury, a jednak niedziela upłynie pod znakiem szarości. Niezmiernie mnie to cieszy, bo mam dużo zajęć, a słońce tylko wzmagałoby moją tęsknotę za spacerem, morzem, świeżym powietrzem… Liznęłam już słońca. W sobotę miałam piękny spacer w ostrym jesiennym słońcu, tydzień temu wygrzewałam się na tarasie, ?obrabiając? zioła, jakimi zasypała mnie mamcia, a dwa tygodnie temu spacerowałam po słonecznej i ciepłej Wyspie Sobieszewskiej, na której nawet udało się nam znaleźć księcia z bajki w postaci nieprzetworzonej (na zdjęciu). Dziś godzę się na szarość, a nawet jej w skrytości jej pragnę. Jak dla mnie mogłoby jeszcze padać!
Wracając do ziół: jakieś dwa tygodnie temu zostałam obdarowana kilkoma torbami ziół. Co zrobić z siatką szałwii, tymianku, rozmarynu, jeśli nie chce się ich suszyć? Aby zachować ich aromat bez obawy o to, że się zepsują, można je zanurzyć w oliwie. Zyskamy w ten sposób oliwę o skondensowanym aromacie i zioła, które zachowają swe właściwości. Przygotowałam więc kilka butli oliwy, wyparzone słoiki i uzbrojona w cierpliwość zabrałam się za selekcjonowanie, mycie i suszenie ziół. Do jednego ze słoiczków z szałwią wrzuciłam suszoną papryczkę chilli i ząbek czosnku, tak dla odmiany.
Część świeżej szałwii przeznaczyłam na pesto ? zmiksowana czosnkiem, prażonym słonecznikiem, solą i oliwą szałwia stanowi wyrazisty dodatek do białych mięs, makaronów, wkładkę do zupy dyniowej (która bardzo lubi się z szałwią). Ważne, by nie przesadzić z ilością sosu, bo intensywny aromat szałwii może zabić smak każdego dania.
I jeszcze jedno: listki szałwii wyciągnięte z oliwy, usmażona na chrupko to świetny dodatek do wielu dań. Szałwia po usmażeniu traci swą gorzkość, staje się chrupiąca i delikatna. Fajnie smakują jako samodzielna przekąska (podobny przepis znajduje się we ?Włoskiej wyprawie Jamiego?), świetnie jako posypka do makaronów i zup.
ZIOŁA W OLIWIE
dowolna ilość świeżych ziół (szałwia, oregano, rozmaryn, itp.) oliwa z oliwek ewent. dodatki: suszona papryczka chilli, ząbek czosnku
Zioła myję i dokładnie osuszam, najlepiej układając na bawełnianej ściereczce na słońcu. Osuszone, pozbawione łodyg i innych niejadalnych części, umieszczam w słoikach i zalewam oliwą. Oliwa musi pokryć wszystkie listki. Do ziół można dorzucić chilli lub czosnek, wówczas zyskamy dodatkowy aromat. Tak przygotowane zioła można przechowywać długi czas ? wystarczy schować je w chodnym, ciemnym miejscu (nie polecam jednak lodówki, bo w niej oliwa się ścina).
PESTO SZAŁWIOWE
2 pęczki świeżej szałwii garść uprażonych ziaren słonecznika 1 ząbek czosnku 1/2 szklanki oliwy sól i pieprz
Szałwię, czosnek, ostudzony słonecznik i oliwę umieszczam w blenderze i miksuję do uzyskania gładkiej masy. Umieszczam w słoiczku i przechowuję w lodówce.
*korespondencję tę czytała też moja przyjaciółka Ewa i razem zazdrościłyśmy paniom Osieckiej i Bakule intensywności przeżyć i odlotowych pomysłów – najbardziej podobał nam się ten z szafą (panie lubiły przesiadywać w szafie i tam snuć długie rozmowy na tysiąc tematów);
wykorzystam Twój pomysł Aniu, bo mam sporo ziół w doniczkach
Aniu, niesamowite zdjecia, jestem oczarowana. 😉
a pomysl na pesto, tez super! musze wyprobowac.
pozdrawiam cieplo
cudowne pesto, aż czuję jego zapach i smak 🙂
zdjęcia .. obłędne ! pozdrawiam!
Ostatnio miałam ochotę zakupić szałwię w jednym z marketów, powstrzymałam się jednak, bo była po prostu nieświeża.
Wciąż więc jestem przed pierwszym razem z nią.
Poczekam.
Pozdrawiam serdecznie i zachwycam się zdjęciami,
O.
Zazdroszczę tych ziół i Wyspy Sobieszewskiej. A szałwię uwielbiam… na gardło! Jest nieoceniona. 🙂
Aha, i wiwat Osiecka!
Aniu a Ty jak zwykle jesteś czarodziejką. magiczne zdjęcia, magiczne teksty… i jest u ciebie tak swojsko. Ja Osiecką ubóstwiam , ostatnią płytę N/O mam na piedestale. I chyba jest poniekąd dla mnie piśmienniczym wzorem. jakby nie było sama piszę piosenki, wiersze…
A pogaduszki w szafie to bajeczny pomysł.
A ziółka w oleju to świetna sprawa. W końcu ile można suszyć.
Pozdrawiam
Ania
piękne zdjęcia! U mnie dzień pod znakiem centum handlowego;) Cóż, czasem trzeba, jak się nagle odkryje, że dziecko ma wszystkie spodnie "na wysokie wody":)
Zioła w oliwie spapuguję w przyszłym sezonie:)
Pozdrawiam Aniu!
Żabka śliczna można się w tych oczach zakochać ;). Mówisz szałwia do dyni jutro spróbuję :-).
Pozdrawiam
Właśnie dziś miałam w ręce przywiezioną z Pl przez wujka książkę o korespondencji Przybory i Osieckiej – "Listy na wyczerpanym papierze". Pięknie wydane, piękne słowa, no i mnóstwo zdjęć 🙂 polecam.
Aniu, Aniu, Aniu ;)) Ty wiesz :**
Wyspa.
Nawet nie wiesz, że byłaś tak blisko… ;)) Widzę po zdjęciach:)
Z kasztanami mam podobnie, w płaszczu zawsze noszę, stare wyrzuciłam, włożyłam nowe 🙂 W każdej kieszeni po dwa hihi 😉 Lubię stać sobie na przystanku i kręcić nimi w kieszeni:)
A my na spacerek do Parku Oliwskiego hehe 😀
Pozdrowienia:*
Pesto z szałwii… Cudny pomysł! Prawie na miarę rozmów w szafie. Odlotowa idea! Chyba kiedyś sama tak spróbuję… ;))
Uwielbiam unosić się na fali Twoich słów, Aniu, wiesz?…
Aniu uwielbiam Twój polot w przygotowywaniu potraw: garść słonecznika, pęczek szałwii..
chyba muszę sobie zacząć afirmować ten domek nad morzem..:)
uściski
J.
Piękna żabcia!!!
Ja jesienią dostaję najcudowniejsze prezenty pod słońcem- dzieciaki przynoszą mi garście kasztanów, a ja je rozkładam wszedzie- po kieszeniach, obok telewizora, po całym domu- kasztany to pozytywna energia…
Nosem wyobrażni czuję ten cudowny zapach ziół.
Pozdrawiam
żabka słodziutka , to pewnie prawdziwy królewicz 😛
A szałwia świeża jest fajna , niestety w tym roku sobie jej nie zasiałam , ale w następnym sezonie nadrobię , a pomysł z konserwowaniem zapisuje
no tak księżulek, żabolek, ja już przestałam wierzyć, że gdzieś mój istnieje 😉
Książę nawet w takiej postaci bardzo fotogeniczny 😉 Osieckiej teksty niegdyś znałam na pamięć. Wiele z nich, choć akurat tego a Agacie albo nie poznałam, albo nie pamiętam. A świetny. Więc raczej nie poznałam 😉
Dla mnie dzisiaj mogłoby wyjrzeć słońce. Może nawet mniej dla mnie, a bardziej dla Chłopca.
Udanego poniedziałku!
Nie wiem co w tym wpisie podoba mi się najbardziej. Tekst, zdjęcia, pomysł na zioła, same zioła.
A ostatnie zdjęcie jest bajeczne.
Przyjemne zdjęcie.
PS. Szałwia nie jest już nielegalna w świetle ostatnich regulacji? – JK 😉
A ząbek czosnku wrzucasz tak bez żadnej obróbki? Bo mi w różnych przetworach czosnek nie apetycznie zielenieje.
Aniu, zaczarowałaś mnie…
po raz kolejny, na nowo…
Zdjęcia. Cudo!
Pesto z szałwi – jestem zaintrygowana…
Jak ja lubię tu do Ciebie zaglądać… bardzo!
A wiesz, że moja ukochana plaża, to była też ukochana plaża Agnieszki. To samo przejście na plażę, długie rozmowy i piękne wspomnienia…
Ja na szarość się jeszcze nie zgadzam (na szczęście mój weekend był słoneczny), ale na zioła w słoikach jak najbardziej, bo zaczynam opróżniać słoiki z dżemami, głupio puste wyrzucać, skoro specjalnie je tak niedawno kupiłam, spożytkować bardzo rozsądnie.
A smażona szałwia jest przepyszna!
To pesto szałwiowe to musi byc cos niebanalnego, jeszcze o tym nie słyszałam 🙂
A dla mnie, pomimo tego, że wiersze Osieckiej mnie zachwycają i cieszą, ten artykuł z sobotnich WO był bardzo smutny…
Ona za ten swój liryzm zapłaciła srogą cenę, wydaje mi się, że była nieszczęśliwa w swoim ciągłym miotaniu się… Tym bardziej przygnębiające, kiedy ktoś tak niezwykły, kto – wydawałoby się – mógłby wieść życie najpiękniejsze, jest spętany własnymi słabościami.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne notki!
Aniu, bardzo smaczny przepis nam zaserwowałas, na pewno go spróbuje 🙂
A ja najbardziej lubię jej "Białą bluzkę".
ojej
zawsze bałam się dotknąć nawet żaby
Znam takie dni.
Marzenie o deszczu, kocu i gorącej herbacie w ciszy 🙂
Ach takie zioła to piękny prezent!
serdeczności moc Aniu
M.
kilka siatek ziół? zionę zazdroscią! wysadziłam swoje sadzoneczki w suwalską ziemię VI klasy i nie dość, że mi je kret pozjadał, to resztę przymrozek we wrześniu wyklepał 🙁 ostał mi sie jeno rozmaryn… o mój rozmarynie.. (ale to chyba nie z Osieckiej? ;-))
Wysokie Obcasy to moja obowiązkowa lektura w każda sobotę. Tekst o Osieckiej i Przyborze porywający. Widziałam też książkę Ich korespondencji poświęconą.
Zioła w oliwie pięknie zachowasz na zimowe dni. Aromat zamknięty w słoiczkach. Magia.
Też czytałam WO i choć Osieckiej nie znam postanowiłam kupić jej korespondencję. Ładnie do siebie pisali a ja lubię jak litery mojemu życiu nadają smak!
Co do przyjaźni zaś miałam szczeście przeżywać tak intensywną przyjaźń choć bez szafy za to z wieloma cudownymi przygodami 🙂
Nina, cieszę się! PS dziekuję za @!
Ola, Ulcik, Olciaky,Aniu, Dotblogg, Delie, Amarantko, dziękuję za miłe słowa!
Dajda, szałwia jeszcze na dziąsła jest super 😉
Mihrunnisa, i jak, próbowałaś tego zestawienia? 🙂
Ania, zazdroszczę ksiązki! ja chciałam kupić, a nakład wyczerpany!!!
Majano, kiedyś w końcu musimy się zejsć na wyspie 🙂 JAk ja Ci zazdroszczę tego otoczenia, zycia TAM!
Zaytoon, zapraszam do mojej szafy 😛
Wielgasiu, ja ostatnio mam więcej kasztanów, na szczęscie 🙂
Margot, ja tez lubię świeżą szłwię, choć bywa za ostra.
Aga-aa, no toż oczywista, ze istnieje! 😉
Ewo, "Agata" jest fajna, ma kilka zwrotek, wszystkie – jak to u Osieckiej stanowią niemal odrębną historię.
Palec, być może, wszakze to tez ziółko 😉
Aniu, czosnek bez obróbki. Ale ja to robilam po raz pierwszy, więc nie wiem czy mi czernieje. Jezeli tak się stanie, to dam Ci znać. MOze to kwestia rodzaju czosnku?
Lo, ale ładnie 🙂 MOzes zpoczuć ducha Osieckiej!
KaroLina, polecam Ci ten sposób na zioła 🙂
Czytniki, ja pesto robię z każdego zioła, które się nawinie, z resztą nie tylko z tego – trzeba tylko puscic wodze fantazji 🙂
K., oczyewiscie, ze artykuł był smutny! Ja nie wiem, czy to idzie w parze, ale wielcy artyści z reguły mieli cięzkie życie, niesztampowe i wyboiste…
Ewidencjo, super!
Krokodyl, czy ja znam ten utwór…? Zaraz sobie wygogluję 🙂
Dorota20w, ja tych malych sie nie boję, większe mnie trochę odrażają. Ta była WIELKA 😉
MOniko, własnie… ALe u mnie marzenie o deszczu akurat wynika z obowiązku, tzn. akurat TO marzenie o deszczu. Nauka… Muszę się 'ogarnąć', zebrac siły. Takie to cięzkie… Usćiski, kochana!
Karola, ziółka na ziemi nawożonej były, mamcia skombinowala naturalmny nawóz i rosły jak szalone 😉
Amber, dobre słowo, tekst był porywający. POchłonęłam go 🙂
Bella, ja byłam zachwycona tym, jak do siebie pisali, nawet te uszczypliwości mozna zakwalifikować do literatury – to ogromna sztuka.
POZDRAWIAM WAS CIEPŁO!
najtrudniejsze są proste pomysły 🙂
nie przepadam za suszonymi ziołami, te zamrożone po jakimś czasie nabierają smaku zamrażarki a tu masz, trochę oliwy (w moim przypadku oleju bo za oliwa nie przepadam) i możemy jechać dalej 🙂
właśnie skończyłam czytać fragmenty korespondencji Osieckiej i Przybory, na pewno kupie książkę bo za twórczością obojga przepadam 🙂
a panią Agnieszkę miałam szczęście kiedyś poznać i to tak prywatnie w kapciach, przed telewizorem. właściwie nic z tego nie wynika ale wspomnienie pozostało 🙂
pozdrawiam
Jesień nad morzem jest absolutnie wyjątkowa! Jak ja Ci zazdroszczę tych spacerów i TEGO zapachu. Piękne, klimatyczne fotki. Uściski, Aniu 🙂
Słowa Osieckiej uwielbiam! Znam wiele na pamięć. Lubię ją śpiewać pod nosem i przypominać sobie wartość tych słów.
Ale tu miło.
Chyba mam lekturę na dziś, jutro i na każdy dzień. Dodaję do listy moich ulubionych, już to wiem!
Oj czytam Twoje posty i czytam..
Zdjęcia Twoje cieszą oczy.. 🙂
uwielbiam Twój blog! 🙂
Tak po prostu chcę Ci to napisać.
Pozdrawiam ciepło i dziękuję 🙂