Dzień różowy przeplatany szarością.
Radość i smutek.
Słodko i gorzko.
Nowe książki, nowe miejsca, nowe smaki.
Stare irytacje, świeże łzy, co przyczepiają się do policzków jak krople deszczu do łysych gałązek.
Czasem potrzebuję czekolady,
może nawet z gałką lodów.
Czegoś ciepłego, co jak koc otuli język i czegoś chłodnego, co ostudzi czerwone policzki.
FONDANT (BABECZKA Z PŁYNNĄ CZEKOLADĄ) Z LODAMI WANILIOWYMI
(skladniki na 8 porcji wielkosci muffinów)
160 g gorzkiej czekolady
160 g masła
6 łyżek cukru
2 płaskie łyżki mąki
2 całe jajka + 1 żółtko
8 gałek lodów waniliowych
Czekoladę rozpuszczam w kąpieli wodnej, po czym dodaję masło i mieszam, by tłuszcz się rozpuścił w czekoladzie.
W oddzielnej misce miksuję jajka z żółtkiem i cukrem, aż ten ostatni się rozpuści. Do pianki dodaję roztopioną, lekko przestudzoną czekoladę z masłem. Na koniec dodaję mąkę i delikatnie mieszam masę, by pozbyć się grudek.
Przelewam masę do nasmarowanych tłuszczem foremek na muffiny albo do ramekinów. Piekę w 200 st. C. przez 10 minut. Po dzisięciu minutach należy natychmiast wyciągnąć wypieki z piekarnika, inaczej nie uzyskamy płynnego środka.
Delikatnie wyciągamy babeczki z foremek (nalezy uważać, by się nie rozwaliły, są bardzo delikatne) na talerzyki i ozdabiamy gałką waniliowych lodów.Podawać natychmiast.
Uwagi:
1. Fondant to inaczej babeczka z płynnym, czekoladowym srodkiem. Jest bardzo prosta do przyrządzenia, a zarazem bardzo efektowna. Należy ją podawac natychmiast, by środek nie zastygł.
2. Fondant jest przepyszny. Fondant z lodami jest jeszcze pyszniejszy. Mocno czekoladowe ciastko skrywa płynne wnętrze, które po przekłuciu widelczykiem wypływa na talerzyk i miesza się z waniliowymi lodami…
Pyszne i pocieszające.
taki deser zaraz przywoluje na twarz usmiech i blogosc -czy sie chce czy tez nie…..
Na te pyszne babeczki tez sie od dluzszego czasu juz szykuje….
Pozdrowiam cieplutko 🙂
Kusisz tymi babeczkami okropnie:-))
takie górki ośnieżone, piękne
pysznosci!
p.s. jak najmniej lez zycze, no chyba, ze szczescia 🙂
Toż to niebo w gębie ! Na pewno rozproszy wszystkie smutki 🙂
Wow. Kombinacja idealna 😀
Wygląda wyśmienicie… aż chciałoby się pobiec do kuchni i zacząć pichcić, niezależnie od godziny 😉
Bardzo gustowny pocieszyciel. Mam nadzieje, że przyczyna potrzeby pocieszenia nie jest bardzo poważna.
Pozdrawiam_
Babeczki fantastyczne, przymierzam się do podobnych karmelowych, ale oczarowały mnie zdjęcia gałązek – bardzo nastrojowe i piękne 🙂
O matko! Jestem wręcz oczarowana tymi babeczkami. Raj dla podniebienia po prostu. Już wiem, że mi zasmakują. Więc już Ci dziękuję, Aniu, że podałaś na nie przepis! :))
Pozdrawiam!
Rzeczywiście bardzo efektowne, samo patrzenie na zdjęcia z Fondant już mnie pociesza 🙂
pozdrawiam cieplutko
taki deser naprawdę potrafi pocieszyć:)
tego posta koniecznie trzeba czytać, najlepiej kilka razy, zakąszając czekoladą albo pralinkami czekoladowymi (co właśnie czynię). a potem zabrać się czym prędzej za pieczenie!
wszystko będzie dobrze!
nos do góry!
E.
pyszności…
Bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia zapłakanych deszczem gałązek – takie nastrojowe…
Trzymam kciuki by wszystko było dobrze – pozdrawiam serdecznie 🙂
Uśmiechnięte myśli na rozproszenie smutków Ci przesyłam. Moje blondwłose dziecię również:)
Cudne zdjęcia. I deser.
Aniu,
bomba!
Jestem pewna, że smutki odeszły w dal po dawce takich pyszności:)
Dużo słoneczka z mojego serca (bo dookoła mnie szarość, szarość…) przesyłam Ci!
🙂
O!!! I czekolada, i lody, i pyszne ciacho…deser bombowy!
Pozdrawiam.
Anulka, rozwalily mni edzisiaj Twoje zdjecia – sa boskie: to pierwsze i ostatnie mam na mysli, ten brak "kogutka" rozanego na ostatnim – wielkie uznanie!
I lzy piszesz i pocieszenie… Wobrazam sobie, ze taka babeczka smakowita, czekoladowa (oj tak musi byc czekolada!) pociesz dosc dobrze -trzymaj sie kochana 🙂
:*
Co się stało Anulka? :*
A jedz tą czekoladę ile wlezie jeśli ma Tobie pomóc!
Albo napisz mi list elektroniczny to Cię spróbuję jakoś utulić…
Ściskam ciepło :*
Łzy czasami po prostu są.
Nic ich nie zatrzyma.
Pieką i bolą, a jutro będziemy wiedziały, że tak po prostu jest.
Kochanie, cieszę się, że sięgasz po czekoladę w takiej chwili.
I to w takiej pięknej formie.
Jestem Piękną Prawdziwą Kobietą
całuję
śpij spokojnie
Monika 🙂
"Fondant jest przepyszny. Fondant z lodami jest jeszcze pyszniejszy" :))) piękne!
Też by mi się przydała taka babeczka na te łzy.
buziaki
Juz dawno stwierdzilam, ze czekolada jest dobra na wszystko, a szczegolnie na lzy.
Taka babeczke bym chetnie zjadla bez wzgledu na wszystko. Szczegolnie lubie to plynne nadzienie.
Aniu mnie również ta babeczka by pocieszyła. A moja córka – WIELKA fanka wszystkiego co czekoladowe oszalałaby z radości.
Jakie piękne i muszą smakować bosko ! :))
Poproszę jedną:)
Pozdrówki:)
Fondant jest pyszny, z galka lodow waniliowych jeszcze pyszniejszy – zachecilas mnie. Drukuje przepis i na pewno sie nie zmarnuje:)
cieple pozdrowienia w chlodny dzien
Aniu… ładnie napisałaś, o otulaniu i studzeniu… chyba każda z nas ma taki dzień…
Mam nadzieję, że w pamięci z tego dnia zostaną Ci tylko: róż, radość i słodkość. Nowe książki i nowe smaki.
Ściskam Cię ciepło 🙂
(zdjęcia tradycyjnie, absolutnie piękne)
(dla pocieszenia – mój czwartek też był taki niestety pomiędzy…)
Witam,
Chcialam zapytac na ile porcji jest podany przepis? Dziekuje i pozdrawiam
Gosiu, to prawda 🙂
Aniu, Margot, Cudawianko, Grazyno, deser jest piękny i pociesza całkiem skutecznie. A że kusi, to oczywista sprawa! 😉
Dagal, ten deser jest o tyle fajny, ze robi się go superszybko, a efekty sa genialne. Gustowny pocieszyciel – ładne określenie. I prawdziwe, bo jednak fondant jest o wiele gustowniejszy niz puree ziemniaczane 😉
Moniko, a te karmelowe, o których wspominasz, tez mają płynny srodek? Dasz namiary na ten przepis? 🙂
Zaytoon, nie ma za co 🙂 Mam nadzieję, że je zrobisz… Nie rozczarujesz się, to gwarantowane!
Agatku, b. się cieszę 🙂
Kasiu prawda!
Enchocolatte, pralinki czekoladowe powiadasz…? 😉 Ja cierpię ostatnio na niedosyt czekolady chyba… Wszystkie desery które ostatnimi czasy się u mnie poajwiaja są własnie czekoaldowe. I dziękuję C za te słowa 🙂
Wiewiórko, dziękuję za te słowa! Wiesz, te gałązki tak zerkały na mnie zza okna, więc wyszłam i je uwieczniłam na zdjęciu.
Delie, dziękuję! I dziękuję. I dziękuję 🙂
Goś, bardzo dziękuję za słońce przyda się go trochę…
Kass, no, deser bombowy 🙂
Basiu, dziękuję Ci! Powiem Ci szczerze, że ja tez lubię te zdjęcia. To gałązki zza mojej szyby, patrzyłam na krople,które się na nich osiadły i mnei natchnęło… Łez u mnei już nie ma, tylko oczy lekko podpuchnięte ;)Dziękuję Ci też za rady dot. prodiża! Bezcenne.
Polko, to Ty już wszystko wiesz 😉 czekolady już mi starczy bo i tak jest już lepiej 🙂
Moniko, to faaaakt… U mnei łzy są nawet dosyć często, a ze nic ich nie jest w stanie zatrzymać, to wiem najlepiej. One tak po prostu mają, muszą wypłynąć 😉 Ale już lepiej. Wasze słowa i natychmiastowa reakcja tez mi w tym pomogła. :*
KAsiu 🙂
Oczko, podesłałabym Ci jedną… chyba pomagają 🙂
Karolko, ja uwielbiam płynne nadzienie! Jest niesamowite 🙂
SanFran, ja tez należę do WIELICH fanów czekoaldy 🙂
Majano, tak własnie smakują 🙂
Mich, ale się cieszę! 🙂
Amarantko, pewnie tak bedzie,z czasem moje smutki się zatrą w pamięci, a fondant pozostanie na blogu, ksiązka na półce i pomyślę, że to nie był zł dzień.
Anonimowy, to jest porcja na 8 ramekinów/foremek na muffiny.
Pozdrawiam!
Ania, a prosze! Zdjecia sa tak piekne, ze nic innego nie szlo napisac 🙂 Podpuchniete oczy, no tak to teraz kolej na brownies!
A rady: sluchaj, naparwde ponad rok pieklam w prodizu (byla to czeska Remoska, starsza byla chyba ode mnie ;-), troszke musialam go wyczuc, ale zapewniam Cie brownies wychodzilo jak zawsze!
:***
PS. U nas ma jutro ponoc sypac snieg…
zaraz takie zrobie:D
Na pocieszenie nie ma to jak czekolada. 🙂
Potrzebuję pocieszenia! 🙂 Aniu, czy innych też pocieszasz? 😀
Ale ładnie piszesz, można się zaczytać i zapatrzeć. Potem pójść po kostkę gorzkiej czekolady na pocieszenie, bo z 38,5 kreski nie mam sił na zrobienie tych pyszności.
Ach, to taki nastrój, smutny, ale nastrojowy, bo smutny nie do końca, taką mam przynajmniej nadzieję… Mam też nadzieję, że szybko zapomniany i zostanie tylko w pamięci smak czekolady i dobre kolory. Pozdrawiam Ciebie ciepło. 🙂
Ja – zmęczona, pa :-))Moje gałęzie chwilowo opadły. 😉
MMM.. To z pewnością najlepszy pocieszyciel 🙂
Jak ja lubię takie fondant z dobrej czekolady. Ten rozpływający się środek przesłania wszystko. Jest tylko rozkosz smaku. Jak w nowej pracy?
zrobiła i właśnie sobie jem 🙂
pyszne to mało powiedziane :))
Anulko, Truskaweczko Ty Moja Słodka, ja Cię gorąco ściskam i nawet deseru nie podbieram, by Tobie jak najsmaczniej i najbardziej czekoladowo było 🙂 Popatrzę więc sobie na Twój deserek i pozwolę wtulić się w ramionko, by wszystkie smuteczki przegonić :***
Sarenko, i co? Zrobiłaś? 🙂
Dajda, Julia, Krokodyl, zgadza się 🙂
Małgosiu, już pisałam, że pocieszam takze hurtowo 😉
Lu, kostka czekoaldy to chyba niezbyt duze pocieszenie…
Lo, z pracy jestem b. zadowolona, moze kiedys więcej napisze na ten temat 🙂
Agatku, SUPER! Prawda, ze to bajecznie prosta sprawa? :)))
Tili, juz w porządku 🙂 Dziękuję Ci za troskę! Napisałam CI mailika 🙂
Pozdrowienia ciepłe ślę…:)
Fondanty widziałam już w kilku miejscach i zawsze pojawia się we mnie ochota, żeby je wreszcie wypróbować. Ale w tym tygodniu miało już nie być wreszcie żadnej czekolady (chociaż to postanowienie już tak odrobinkę złamałam), nawet nastrój mam niezły, więc nie ma się czym usprawiedliwić, chyba więc pozostaje zrobić sobie herbatkę.
KaroLino, ja o fondantach też już od dawna myslałam. Kiedyś wydawały mi się trudniejsze, dziś wiem, że to bajka – prosty i pyszny deser.
Skuś się jeszcze na czekoladę 😉
Koniecznie do wypróbowania.
Ślicznie napisałaś na wstępie ,to tak dobrze oddaje to co czasem czuję.
Aniu, ja straszna gapa jestem, dopiero zauważyłam, że pytasz o przepis na karmelowe – proszę, oto on: http://www.puregourmandise.com/recettes/249.htm – jeśli potrzebne tłumaczenie to pisz i mam nadzieję, że będzie smakowało :)))
Pozdrawiam ciepło 🙂
Zrobię je jutro jako deser pokazowy dla rodziny ukochanego 🙂
Zrobiłam w sobotę – pycha. Wyszło mi 12 porcji "mufinkowych". Do każdej gałka loda. Było sześć osób, każdy chciał dokładkę :):)
Strasznie trudno było nam wyciągać babeczki z foremek /silikonowych/, ale składam to na karb dalszej części moich problemów z piekarnikiem. Nastawiłam na 4 minuty na 150 st. z termoobiegiem i na 6 minut na 200 st. z termoobiegiem i… potem dopiekałam z 6 minut. :):)