Miałam dziś napisać świeżą, lekką, niemal letnią notkę.
Miało być o kilku grządkach, które założyłyśmy z mamą na tyłach ogrodu.
Miało być o moim debiucie w roli ogrodniczki, o nauce rozsiewania rzodkiewki, rozsadzania sałaty i powolnym wzrastaniu oregano.
O ogródkowych rozważaniach: czemu chwasty rosną o wiele szybciej niż warzywa, co nadgryza liście mojej rzodkiewki, ile kalorii tracę podczas dźwigania wypełnionych po brzegi wodą konewek, kiedy w końcu wyrośnie ta cukinia?
Chciałam napisać: już są, są! Moje pierwsze, wysadzone własnymi rękami, różowe i soczyste rzodkiewki. Słodkie, ale z charakterem. Małe i duże. Raczej okrągłe. Z białymi ogonkami.
Chciałam napisać, że przedwczoraj zerwałam pięć wielkich garści rzodkiewek, że dom aż się trzęsie od chrupania.
I że wczoraj, gdy dzień otulały ostatnie promienie słońca, jadłam śniadanie na trawie.
Że siedziałam nieopodal kępki białych stokrotek, a towarzyszył mi wiecznie głodny Bosfor.
Że zerwałam stokrotkę.
Że moje śniadanie pachniało latem.
Że feta i arbuz to bardzo fajne połączenie, a gdy dorzucić do tego czerwoną cebulę i cienkie plastry rzodkiewki, powstanie przepyszna, ostro-słodka sałatka.
I że do tego pięknie wygląda, bo jest przeplatanką różu i bieli: różowy arbuz-biała feta-różowe krążki cebuli-białe wnętrze rzodkiewek, zwieńczone różową obwódką.
Tymczasem wczesnym popołudniem spadł deszcz?
Początkowo było to nawet zabawne: wąchałam, słuchałam i ? nie zważając na pogodę ? robiłam swoje. Ale gdy uświadomiłam sobie, że deszcz wkrada mi się w weekend, z którym wiązałam bardzo ambitne plany, przestało mi się to podobać.
Na domiar złego, oprócz deszczu, spadł na mnie ból głowy i trzyma, trzyma nadal? Piję kawę, słucham szumu radia, oglądam życie ludzi na FLICKR i czekam, czekam? aż przestanie padać.
A miało być tak różowo!*
Składniki:
kawałek arbuza
ok. 60 g fety
niewielki kawałek czerwonej cebuli
kilka rzodkiewek
pieprz
Arbuza i ser kroję w kostkę. Czerwoną cebulę w cieniutkie krążki. Rzodkiewki kroję w cieniutkie plasterki.
Mieszam wszystkie składniki, a na koniec posypuję je pieprzem.
Uwagi: zamiast fetopodobnych twardych serów (które z braku innych produktów niekiedy jestem zmuszona kupować), często używam ?Sera typu bałkańskiego?, który smakiem bardziej przypomina prawdziwą fetę, bo jest bardziej miękki i delikatniejszy.
* no dobra, przez chwilę nawet było? ale dziś po tej różowości ani śladu (nie licząc bladoróżowych paznokci z błyszczącymi drobinkami)
Kolejny piekny wpis. Jak czytam Twoje notki to az mi sie buzia smieje.
Zazdroszcze Ci tego ogrodka za domem, mi pozostaje tylko balkon i pare donic z ziolami, ktore nie zawsze chca rosnac.
Salatka zapowiada sie bardzo ciekawie i jest w pieknych kolorach.
Mam nadzieje, ze mimo wszystko deszcz nie zepsuje Ci weekendowego nastroju.
pozdrawiam
czy już na wakacjach? bo u nas pięknie, więc rozumiem, że jesteś poza miastem? wracaj szybko 😉 tu tez można… nacieszyć się turkotem silników 😉
pzdr, A.
Aniu, piekne zdjecia – psi pyszczek ze stokrotka jest niesamowity! Jak piszesz o tej cukini to jakbym widziala siebie 🙂
Ach taka wiosna i fajny przepis, az nie wypada pisac, ze nie lubie arbuza 🙂
ten deszcze popsuł chyba wielu z nam plany :/
ale pomyśl o pozytywnych jego stronach 🙂 Twoje rzodkiewki moga się napić do woli i jest im fajnie 🙂
Zdjęcia urocze. Przeurocze. :-)) Ja debiutowałam w roli ogrodniczki, jako dzieciak. :-)))Teraz juz wiele z tego pozapominałam, ale jako parolatka i nastolatka siałam, sadziłam, pieliłam, zrywałam. ;-))) Sałatka wiem, ze pyszna, bo też ją robiłam. Niebo w gębie. I zdumiewające połączenia arbuza z rzodkiewką, fetą i ciepłymi pestkami słonecznika. Zdumiewające, ale jakie pyszne. Ciepło pozdrawiam :-)))
Ach ten pysk jest przeuroczy!!
Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zetknęłam się z tą sałatką (w ogrodzie przygotowywała ją Nigella), nie mogłam się nadziwić połączeniu arbuza z fetą. Ale jak widać to działa!:D
Ach, jak pięknie Aniu!
Pięknie piszesz, buzia się sama uśmiecha. Piękna , różowa, pyszna sałatka, której jeszcze nie jadłam,ale zamierzam spróbować teraz, kiedy arbuzów wszędzie pełno:)
Piękne zdjęcia robisz i pięknego masz psa!:))
Pięknie Cię pozdrawiam (choć u mnie burza) z Gdanska
Aniu moja Droga 🙂 Mam nadzieje, ze kiedys na swoim blogu bede mogla pokazac wlasnorecznie wyhodowane warzywa lub owoce. Na razie jedyne co mam, to bazylie w doniczce na balkonie. Balkon mam od ulicy. Jednym slowa kicha :/
Bardzo ladne rzodkiewki. Moge sobie tylko wyorazic jak chrupia i jak lekko szczypia w jezyk.
Saltka wedruje na moje liste.
Mordka i stokrotki przeurocze.
Pozdrawiam Cie cieplo ;*
Miało być…Chciałam napisać…
Aniu, ależ wszystko było! i jest! i co najważniejsze są dowody w postaci zdjęć. 🙂 Pięknych zdjęć!
Na deszcz się nie gniewaj. 🙂
Ps. Bosfor jada stokrotki? 🙂 Czy tylko je wącha? 🙂
No tak to jest z tym deszczem,że czasem przyjdzie niespodziewanie i nie chce odejść.Jakoś ostatnio te weekendy deszczowe bywają..
Aniu, gratuluję rzodkiewek! Ja często w myślach widzę siebie jako ogrodniczkę i marzę o własnym ogrodzie. Rzodkiewki sama kiedyś uprawiałam na rodzinnej działce i – choć brakowało mi czasu i chęci na regularną pracę w ogródku – miło było mieć własne zioła i warzywa…
Pozdrawiam z deszczowej Warszawy – właśnie planowałam zająć się przesadzaniem ziół balkonowych, hm…
Cudowna! Też zrobię i zjem ze smakiem.
I poproszę grzecznie jeszcze zdjęcia Bosforka :))
Karolko, ogródek to ja tylko użyczam, bo sama mieszkam kilka ulic dalej. Ale dobre i to, prawda?
Ally, jeszcze nie na wakacjach 🙂
Basiu, nie lubisz arbuza? Poważnie?? To istnieją takie osoby? 🙂 Ja arbuza wielbię, kiedyś nawet sądziłam, że to mój owoc nr 1, ale jednak truskawki wygrały. Arbuz walczy o drugie miejsce z czereśniami…
Ago, generalnie staram się nie marudzic, gdy pada… Ogródek potrzebuje duuuużo wody 😉
Patrycjo, to u Bosfora najbardziej lubię właśnie jego pyszczek, a dokładniej jego dolną częśc. Tę zaróżowioną 🙂
Majano, do nas burza też dotarła (pewnie szła aż z Gdańska)… Fajnie było 😛 A sałatkę koniecznie spróbuj, bo to b. fajny smak.
Polko, ja też mam bazylię w doniczce 🙂 Jest już całkiem spora, choć siedzi w domu. WIesz, dobrze, ze w ogóle masz balkon… Ja – gdyby nie bliskość domu rodzinnego- bym tu zwariowała, bo nawet balkonu nie mam. To coś strasznego!
Małgosiu, już się nie gniewam na deszcz, bo dzisiaj nawet udało mi się chwilę wygrzać na słońcu (tuz przed ulewą). Hi hi, Bosfor jest w stanie zjeść wszystko. Kwiatki lubi. Tę stokrotkę też chwilę później zjadł, serio 🙂
Olciaky, a dziś miałam kilka godzin słońca, taka to miła
niespodzianka 🙂
An-no, dziękuję, dziękuję 😀 Wiesz, u mnie z chęciami do pracy w ogródku tez bywa różnie… Ostatnio okazało się, że trzeba dość często go pielić. W moich marzeniach o wlasnych grządkach tej czynności nie przewidziałam 😉
Oczko, zrób, zrób 🙂 Jeśli tylko sobie tego życzysz, Bosforro się znów pojawi na blogu 🙂
Pozdrowienia!
Ani, serdecznie gratuluje rzodkiewek!
ja mam w ogrodku szparagi, Ty rzodkiewki, niedlugo zrobi sie internetowy ogrodek warzywny:)
salatka wyglada niezwykle zachecajaco:)
pozdrawiam!
Aniu, oj istnieja 🙂 arbuz plasuje sie na drugim miejsciu zaraz po swiezym ogorku (no moze nawet exequo). Dlugo nie rozumialam dlaczego ww. nie lubie, a cukinie wielbie miloscia bezgraniczna? Otoz to ten zapach – gdy zabity czosnkiem, octem, wogole czymkolwiek, to wchodzi bez gadania. Nie ze sie nie tkne, ale…
Bosfor zjadajacy stokrotki jest naprawde slodki i ten pyszczek 🙂
Bardzo mi sie wpis podoba, salatka zreszta tez. Wtoruje w braku balkonu i zastanawiam sie nad smakiem pierwszego w tym roku arbuza. Juz niedlugo, przyjdzie razem ze Sloncem
Joanno, recpect! 🙂 Hodowla szparagów to jest wyższa szkoła jazdy… Najwyższa, rzekłabym! Rzodkiewki to przy tym żart 🙂
Ło Boże, Basiu, to Ci heca! Więc cóż się okazuje? Że dzieli nas ogórek! 😛 Bo ja uwielbiam zapach tego warzywa, podobnie z reszta i arbuza (bo pachną niemal identycznie). Są świeże, lekkie i orzeźwiające… Perfumy tez takie lubię.
To mnie zaskoczyłaś 🙂
Ale pyszczkiem Bosfora zachwycamy się obie 🙂
Michale, a ja już miałam się zastanawiać, jak będzie smakował mój pierwszy arbuz w tym roku, po czym przypomniało mi się, się piszę komentarz do notki z arbuzem… Bez komentarza 🙂
Bosforka, więcej Bosforka! – postuluję właśnie! 😉
No popatrz Aniu co sie okazalo, spodziewalam sie ze w tym wzgeldzie to jednak jestem bardzo oryginalna 😉 I wlasnie ogorek i arbuz to dla mnie jedno: ten zapach, ten zapach z powodu ktorego odrzucam niektore perfumy, mowiac „nie no, znow ogór”… Ale to w sumie koniec warzyw/owocow drazniacych, jednak taka roznica, no nie!
PS. Za Oczko powtorze: wiecej Bosforka, wiecej! 🙂
Kolory na talerzu sprawiły że zrobiło sie lekko różowo. Ja również nie mogę się doczekać kiedy przestanie padać, również z powodu bólu głowy 🙁
Wspaniale wyglada ta Twoja salatka z arbuza !!! Ja wprost przepadam za wszelkimi daniami z arbuzem. Zapraszam na sprobowanie mojej salatki na: http://mojakuchniawusa.blogspot.com/2009/05/memorial-day-menu-salatka-z-arbuza.html
Pozdrawiam 🙂
Ale takiego deszczu, jaki był w niedzielę, chyba jeszcze nigdy nie widziałam! Jakby ktoś wiadrem lał! Takie fale wody leciały…
Hmm, a ja nie lubię fety i arbuza na wytrawnie. Ale sałatka wygląda pysznie :).
a ja nawet nie mam gdze zasadzić ;(
U mnie też deszcz na weekend się pojawił i po planach…
Sałatka ma świetne połączanie, jadłam już taką ale bez rzodkiewek.
Psinkę masz wspaniałą, jak zjada słodko te stokrotki, uroczo! :)))
Pozdrawiam serdecznie!
Ha, Basiu, uśmiałam się czytając "znów ten ogór!" 😀
Nino, niebawem powinno się poprawić, bo ilez może padać?!
Joanno, witaj 🙂 Dziękuję za miłe miłe słowa.
Olalala, u nas też tak było! Oberwanie chmury, a do tego gradobicie. Dobrze, ze to już za nami 🙂
Przykro mi, Emmo!Niektórzy sadzą w doniczkach na balkonie:)
Notme, w imieniu psinki dziękuję 🙂
zazdroszcze rzodkiewek, bo na wyspie jeszcze nie znalazlam… :-((
A znalazlam Aniu rzodkiewki tutaj i to jeszcze takie z drobinkami ziemi i z listkami, piewszy raz takie prawdziwe, choc duze troszke 🙂 I co zrobilam – zainspirowalas mnie, wiec saletke z feta i dodatkami, kiedys o niej napisze…
Aniu, podziwiam własnoręcznie wyhodowane rzodkiewki 😀 Wyglądają przepysznie a sam przepis niezwykle intrygująco (arbuz i rzodkiewka plus feta? 😮 nigdy bym na to nie wpadła…). Najbardziej lubię rzodkiewkę z jogurtem, serem białym i dużą ilością szczypiorku 🙂 Ale jeśli wpadnie mi w ręce arbuz i serek bałkański, z pewnością spróbuję 🙂