Podczas przerzucania kartek w oczy wpadł mi przepis na ciabattę Jamiego Olivera- chciałam ją upiec już daaaawno temu, ale pomysł wyparował mi z głowy. Tym razem bez wahania zabrałam się do pracy i jakiś czas później w mieszkaniu pachniało pieczywem, a ciabatta stygła na kratce. Jednak nie wszystko potoczyło się idealnie: ciabatty- mimo moich starań- nie przypominają „kapcia”. Okazały się nieposłuszne i w efekcie wyglądają jak małe bochenki… Ale, jak to z domowymi wypiekami bywa, wyszły pyszne. Oczywiście najlepsze na ciepło, z odrobiną śmietankowego masła.
30 g swieżych drożdży
30 g miodu (cukru)
600 ml lekko ciepłej wody
1 kg mąki pszennej
30 g soli
6 łyżek oliwy
Rozpuszczam drożdże z miodemw połowie ilosci wody. Drożdże mieszam z mąką i solą, dodaję pozostałą wodę. Mieszam składniki, az powstaje ciągnące się ciasto. wyrabiam przez ok. 5 minut. Z ciasta formuje kulę, układam na blasze, nacinając wierz nożem (ciasto rozluźni się i szybciej wyrośnie). Odstawiam do podwojenia objętości (od 40 do 90 minut).
Po tym czasie zagniatam ciasto ponownie przez minutę. Dodaję 6 łyżek oliwy, dzielę ciasto na 3 równe części. Rozwałkowuje je na bryły w kształcie walca (ok. 25 cm dł). Następnie rozplaszczam je tak, by otrzymac placki o wymiarach 30×10 cm i grubości 2,5 cm. Przekładam na blachę, nacinam.
Ostawiam na 45 minut do wyrośnięcia i piekę od. 25 minut w temp. 225 st. C.
Ja piekłam ciabatty z połowy składników.
Kapeć – nie kapeć, ciabatta zawsze jest pyszna.
Piękne zdjęcie, Aniu. 🙂
Mi tam się BARDZO podobają Twoje ciabatty, chętnie wpadłabym do Ciebie 🙂 na jedną kromeczkę, koniecznie z tym masełkiem śmietankowym… ale na pewno już dawno ich nie masz 🙂
Małgosiu, wiesz, jak to jest z własnymi wypiekami. Zawsze podchodzi sie do nich mocno krytycznie…
Joanno, dziekuję za miłe słowa 🙂 Część ciabatty sobie zamroziłam, więc jeszcze trochę się nimi nacieszę.
Śliczne zdjęcie… Tym razem Twoje:-)
Znośne, nie śliczne. I moje, zgadza się 🙂 Ostatnio jestem zmuszona samodzielnie robić zdjęcia, więc musiałam się troszkę zmobilizować. jak pisałaś- nie jest tak strasznie ciężko 😀
Ilosc drozdzy mozesz spokojnie zmniejszac. A ciabatta powinna byc jak kapec: to pieczywo dla tych, ktorzy lubia duzo skorki, mialo miazszu.
Przeczytalam dziś o Pani blogu w WO i postanowiłam tu wejść. tak jak przypuszczałam, nie rozczarowałam się i tylko boję się, że mnie ręka rozboli przy przepisywaniu Pani przepisów 😉
Pozdrawiam, nowa czytelniczka