Sobotni poranek, orzechowy weekend czas zacząć.
Po kawie, po lekturze GW, zabrałam się do najmniej przyjemnej czynności- łupania orzechów włoskich.
Przeżyłam. Stos łupinek piętrzy się na stole. Muszę uważać, by nie zjeść wszystkich orzechów od razu…
A w nowym numerze ELLE też orzechowo!
Co to ja chcialam powiedzieć…? Acha! Ja bezwstydnie tę niewdzięczną czynność łupania orzechów zrzuciłam na szanownego małżonka. 😉 Ostatecznie na orzechowe pyszności trzeba sobie zapracować. ;-))
A ja nie miałam kogo obarczyć tym zadaniem, przez to do dzisiaj mam palec rozwalony, bo wbiła mi się twarda łupinka :/ To sie nazywa poświęcenie! 😉
U mnie jakimś cudem wylądował woreczek wyłupanych orzechów, tylko nie wiem jakim cudem. CZary jakieś albo co 😉 Niemniej jednak nie oprę się ich pokusie przy odrobinie czasu poświęconemu gotowaniu itp.