Najlepszy prezent na gwiazdkę to książka, więc dzisiaj poświęcę kilka słów polskim nowościom kulinarnym, które mogłabym znaleźć pod choinką. Bardzo cieszy mnie fakt, że rynek polskich książek kulinarnych się rozwija i pośród kiczowanych i nudnych egzemplarzy zaczynają pojawiać się coraz piękniejsze wydania.
1. „Smak świąt” Agnieszki Maciąg to mój numer jeden i zarazem największe zaskoczenie.
Ciepła, ciekawa książka, w której doskonale widać osobę autora – takie lubię najbardziej. Oprócz przepisów na potrawy, które naprawdę ma ochotę się przygotowywać (sama zrobiłam już zupę łososiową, bananowe brownies i czosnkowe śledzie), znajdziecie tu również porcję wiadomości o naturalnych kosmetykach, ziołolecznictwie czy aromaterapii.
Ta książka ułożona jest tak jak lubię, według głównego składnika przepisu, więc np. znajdziemy tu kilka pomysłów na kalafiora (kalafiorowy kuskus czy kalafior pieczony w całości to moje hity), buraki czy fasolę. Apetyczne i ładne fotografie kulinarne zachęcają do gotowania.
Uwielbiam bliskowschodnie smaki i książki poświęcone tej kuchni (moja ulubiona pozycja to „Jerozolima” Yotama Ottolenghi i Sami Tamimi, pisałam o niej tutaj – klik, cudna jest też „Persiana” – pisałam o niej tu – klik). „Hummus…” pachnie wodą różaną i za’atarem, znajdziecie tu bliskowschodnie klasyki (np. hummus czy baba ghanoush), potrawy właściwe dla kuchni libańskiej (zapiekana kafta z ziemniakami i pomidorami), ale i „zwykłe” dania wzbogacone o egzotyczny twist (np. pieczona dynia z tahiną i za’atarem). Większość przepisów z tej książki znalazła się na mojej liście „do zrobienia”. Piękne i proste, niesamowicie apetyczne zdjęcia dodatkowo wzmagają apetyt.
4. „Qmam kaszę” Mai Sobczak to pozycja dla tych, którzy w kuchni stawiają na najzdrowsze połączenia i lubią kaszę.
Jeśli wzdrygasz się na myśl o kaszy jaglanej, gryczanej czy kukurydzianej, to raczej nie książka dla Ciebie, bo wątpię, że po jej lekturze nagle pobiegniesz do kuchni przygotować kokosową jaglankę. „Qmam…” jako jedyna z opisywanych przeze mnie pozycji wydana została na matowym papierze, co niektórym może nie odpowiadać, ale mi się podoba, bo zwiększa artyzm fotografii.
***
Podsumowując: jeśli chodzi o klimat i przyjemność lektury, to zdecydowanie wygrywa „Smak świąt”, jeśli poszukujecie ciekawych przepisów i smaków – polecam „Warzywo” i „Hummus…”, jeśli ma być zdrowo, to najlepiej sięgnąć po „Qmam kaszę”.
Nie mam tylko pierwszej. To najlepsze z jesiennych premier kulinarnych. Polecam jeszcze Apetyt na Francję oraz Facet i kuchnia.
Mam dziwny opór przed kupowaniem książek uczestników kulinarnych shows…
To pewnie dla nich niesprawiedliwe.
Ale tak mam.
P. S. "Jerozolima" to mój hit hitów ostatnich 2 lat, jeśli chodzi o książki kulinarne i piszę to z pełną świadomością wielbicielki prostej kuchni azjatyckiej. Niech żyje PHO i niech żyje HUMMUS 😉
czyli zaposiadasz zdrowy instynkt.
ja np. b. lubilam, i lubie, pierwsze publikacje Jamiego Olivera. Ostatnie jednak lata to zdecydowanie wtornosc i przerost formy nad trescia.
zwroc tez uwage, o ile juz tego nie zauwazylas bo wali po oczach: okladka ksiazki Maciag to czyste celebryctwo – nazwisko i kolorem i wielkoscia czcionki przerasta wlasciwy tytul. na pierwszym planie rowniez pani M. a nie jakies tam swieta. no ale, jak juz wspomnialam, ona sam nie ukrywa co tak naprawde sadzi o tradycji chrzescjanskiej.
nie mam jeszcze żadnej z nich ale liczę bardzo w tym roku na Mikołaja 🙂
Agnieszka Maciag? Ta sama, ktora na swoim blogu wzywa do "oczyszczenia Europy z chrzescijanstwa"?!
no coz, poglady pogladami ale kasa ma sie zgadzac.
zal.pl
Polecam jeszcze z tych mniej kulinarnych "i nie zapomnij być szczęśliwym".
Pozdrawiam 😉
Aniu totalnie przepadłam na punkcie książek kulinarnych, mam już całkiem sporo, niestety głównie je przeglądam zamiast gotować… 🙂 Czekam na Twoją kolejną! Smak Świąt kupiłam teściowej i chwaliła, sama mam Smak Miłości i też polecam.
Ciekawa jestem Twojego zbioru! 🙂 Wiesz, ja też dużo więcej przeglądam niż gotuję…