Instagramowa wiadomość, że przygotowuję ogórki kiszone na sucho spotkała się wczoraj z większym zainteresowaniem niż zaręczyny Justina Bibera. I słusznie, bo Bibera nie da się schrupać (choć znajdą się pewnie głosy odrębne), zaś małosolnego ogórka jak najbardziej. Notowania domowego ogórka małosolnego rosną, jeśli można zrobić go dosłownie w pięć minut.
Zasada jest prosta: do woreczka strunowego wrzucamy suche, pozbawione końcówek ogórki, sól, nieco czosnku, kopru i chrzanu, tak jak to robimy w przypadku klasycznego procesu kiszenia. Różnica jest taka, że nie trzeba tu kombinować z wodą, pakować ogórków do słojów, pilnować by były należycie przykryte, itp. Trzeba tylko – wybaczcie słownictwo – nieco je wymiętosić, by składniki się wymieszały.
Ogórki kiszone na sucho to receptura godna cyklu Przepisy na jedną rękę (tutaj – klik – znajdziecie ich więcej). Kto kisi ze mną?
OGÓRKI KISZONE NA SUCHO
- 1 kg małych ogórków gruntowych
- 4 baldachy kopru (z łodygami)
- 1 liść chrzanu
- niewielki kawałek chrzanu (ok. 3 cm)
- 4 ząbki czosnku
- 1 łyżka soli niejodowanej
Ogórki myję, osuszam. Obcinam im końcówki. Czosnek obieram z łupiny, przecinam na pół. W dużym woreczku strunowym mieszam wszystkie składniki – sól powinna oblepić ogórki. Zamykam worek (pilnując by wyszło z niego jak najwięcej powietrza) wstawiam do lodówki na 4 godziny, a następnie wyjmuję z lodówki i odstawiam w ciepłym miejscu, miętoląc co jakiś czas.
Po 1 dobie ogórki są delikatnie małosolne, po dwóch-trzech idealne. Po ukiszeniu przechowuję je w lodówce, w plastikowym, szczelnie zamykanym pojemniku (aromaty intensywne).
Uwagi:
- Pomysł na ogórki kiszone na sucho mignął mi gdzieś w sieci, potem szperałam w poszukiwaniu przepisu. Ostatecznie bazowałam na przepisie z blogu Kulinarne przygody Ganity (klik), ale wprowadziłam zmiany.
- Pomysł na kiszenie na sucho niby brzmi świeżo, ale jak się zastanowić, to kiszone rydze przygotowywano własnie w taki sposób, zasypując grzyby warstwami soli. Mam ochotę przetestować kiszenie na sucho na kolejnych produktach – dam znać, jeśli efekty będą zadowalające.
eee tam tyle samo roboty co z woda ( co ludziom woda przeszkadza do jasnej ciasnej) i jeszcze ta torebka foliowa… Wole szklo ogorki i wode, przeciez tradycyjne tez robi sie w 5 minut…
Tu się nie zgodzę, bo roboty z wodą więcej, a i miejsca więcej też zajmuje. Ale oczywiście co kto woli.
Niewiele więcej, a ta plastikowa torebka jakoś mnie odstrasza. I jakie to nieekologiczne.
Dla każdego problemem jest coś innego – dla mnie pracy z wodą jest o wiele więcej. Nie wiem, czy jedna torebka do ogórków to naprawdę takie nieekologiczne, nie produkuję ich dziesiątek dziennie, a torebkę ponownie wykorzystuję do drugiej partii ogórków. Więc kwestia ekologii i jej braku to na pewno nie rzecz do oceny po zużyciu jednej torebki.
Ale jeszcze słowo o wodzie w kiszeniu: dla mnie to jest problem techniczny. Wiele razy ogórki mi nie wyszły i wszystkie moje badania sprawy wskazują, że winna była niewłaściwa woda. Te wychodzą mi zawsze, a w tych z wodą różnie mi idzie – może na to wpływać wiele czynników, ale faktem jest, że miewam wtopy. Dlatego obstaję przy tym, że te są łatwiejsze.
przez moment tez czulam lekkie obrzydzenie do kiszenia w folii, skojarzenie z podpsutym, zaparowanym bobie w foliowym woreczku. ale w sumie masa zywnosci czy dan gotowych pakowana jest w folię czy plastikowe pojemniki.. a co do wody to masz racje, od wielu doświadczonych osob slyszalam, ze „zla” woda moze zepsuc ogory. nie zawsze samo przegotowanie kranowy wystarczy
Jedna torebka tu, jedna tam i całkiem sporo się tego badziewia nazbiera.
Jak robiłam z wodą to często zdarzało mi się, że woda skisła i stała się ciągnąca jak guma. Ogórki kiszone „na sucho” – nie ma problemu z wodą.
Ja też miałam często ten problem, dlatego te na sucho mi się spodobały.
Takie ogórki w folii łatwiej zabrać ze sobą w podróż, a w wakacje to wielki plus, super pomysł: przygotować w domku, a potem nawet jeszcze takie niezakiszone do plecaka i nad jezioro i pod namiot. Nie trzeba się bujać ze słoikami, martwić, że woda się wyleje. Na pewno spróbuję. Dziękuję za inspirację ? P.S. W plecaku same się wymiętoszą?
O tym aspekcie nie pomyslałam, rzeczywiście do plecaka jak znalazł 🙂 Tylko polecam zapakować w dwa woreczki, bo gałązki kopru lubią przerwać jeden. A wymiętoszą się same 🙂
A takie pytanie : jak długo mogą być one przechowywane?
Ja nigdy długo ich nie przechowywałam, do jedzenia na bieżąco. Po zakiszeniu trzymałam w lodówce, maks. tydzień, potem zjadałam.
U mnie już wiśnie poszły w słoiki, ale na ogórki jeszcze czekam.
Ciekawe , nigdy nie słyszałam o takiej metodzie.
Bardzo smaczne polecam
Ciesze sie!
Pychotka:)
Wszystkiego trzeba spróbować. Nie tylko tradycyjne.