To niewielkie marzenie długo czekało na realizację. Dopiero tej jesieni, kiedy przez większość tygodnia jestem sama, mogę pozwolić sobie na hałasy o północy.
Przepis na bułeczki znalazłam u Doroty- jej soft white dinner rolls wyglądały tak czarująco, że zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia 🙂
500 – 600 g mąki pszennej
3 łyżeczki drożdży instant
pół łyżki soli (dałam mniej, 1 łyżeczkę)
1 płaska łyżka cukru
375 ml mleka
20 – 25 g masła
Składniki na glazurę:
1 jajko, roztrzepane
1 łyżka mleka
szczypta soli
ziarno maku i sezamu500 g mąki mieszam z drożdżami, solą, cukrem. Mleko podgrzewam z masłem, aż będzie ciepłe, a masło zacznie się rozpuszczać (nie może być gorące). Łączę z mąką. Jeśli ciasto będzie zbyt mokre i klejące, dodaję pozostałą część mąki. Wyrabiam krótko, ugniatając, aż ciasto bedzie gładkie i elastyczne. Odstawiam na 1 – 1,5 h do wyrośnięcia. Powinno podwoić objętość.
Z ciasta formuję 30 kulek wielkości piłeczki do ping ponga. Układam na blaszce wyłożonej papierem w odstępach 5 mm (bułeczki powinny się podczas wyrastania zetknąć). Odstawiam na pół godziny, przykryte ręczniczkiem, do porządnego napuszenia.
Przygotowuję glazurę- jajko roztrzepuję z mlekiem i szczyptą soli. Smaruję bułeczki. Posypuję na zmianę w rzędach, to sezamem, to makiem, zostawiając rząd nieobsypanych pomiędzy nimi.
Piekę około 15 minut w temperaturze 220?C.
Ja posypałam bułeczki wyłącznie makiem.Cudownie smakują na śniadanie, z domowym dżemem truskawkowym.
Zasadniczo, o północy wolałabym już słodko spać (niestety, nie mam tak dobrze), ale z pewnością tak piękne bułeczki warte są zarwania niejednej nocki. 😉
🙂 a ja znajduje się na takim etapie, ze zarywanie nocy stało sie wręcz moją pasją. ale to wynika z faktu, że mam czas, by zregenerowac organizm po takiej nocy…