W przeciwieństwie do wielu osób, lubię się rozpakowywać – wyładowanie walizki po podróży stanowi dla mnie pewne podsumowanie wyjazdu.
Sortuję ubrania, przeglądam zgromadzone podczas podróży ulotki, paragony i wizytówki, układam na blacie kuchennym nowe nabytki (wśród tych ostatnich oczywiście prym wiodą rzeczy związane z kulinariami).
Znajduję zapomnianą muszelkę z telawiwskiej plaży, kawałek soli z Morza Martwego, wizytówkę palestyńskiego taksówkarza, lakier do paznokci – podarunek od handlarza z Karmelu i mapę Jerozolimy w języku rumuńskim. Za każdym przedmiotem kryje się jakaś historia albo przynajmniej barwne wspomnienie.
Z Izraela przywiozłam kawę z kardamonem, którą z lubością spijałam każdego poranka w Tel Avivie, daktylowe smarowidło do ciast i kanapek, pokaźną ilość chałwy, rulonik amardine i kawałek malbanu z telawiwskiego targu, kupiony w Hebronie za’atar i sumak oraz dwie słone mieszanki przypraw z jerozolimskiego Shuku*.
A teraz przechodzę do kolejnego etapu – zgrywania zdjęć z wyjazdu. Jest ich nieprzyzwoicie dużo…
cos jest w tym rozpakowywaniu, znam to i ja 😉 zdjęć się nie mogę doczekać!
nie cierpię wyciągania wszystkiego z walizki, kupa prania i potem się pierdołki przewalają przez następne tygodnie!
takie walizki mogłabym rozpakowywać codziennie 🙂 ..
ja wszystko zawsze rozpakowuję w dzień powrotu jeśli mogę 😉 nie lubię zostawiać tego na później bo to później ciągnie się tygodniami.
Ale podróże uwielbiam 🙂
Ja też uwielbiam się rozpakowywać bo jak to ładnie ujęłaś za każdym elementem wyciągniętym z walizki kryją się barwne wspomnienia (:
Nie mogę się doczekać:)
Rozpakowywanie? Nie ma problemu. Szczególnie, że zawsze przywożę coś ciekawego 🙂 Pakowanie przed wyjazdem to już inna sprawa…
Ja zdecydowanie wole sie pakowac, bo to oznacza, ze wszystko jeszcze przede mna 🙂
Ale, podobnie jak ty, zawsze przywoze z podrozy kulinarne skarby.
Pięknie 🙂 czekam na zdjęcia. Myślę, że kiedyś też tam się wybiorę..
Pozdrawiam!
U mnie jest podobnie. Ulotki, kamyczki, ususzone kwiaty, zioła zerwane z pola. Uwielbiam podróże <3 i czekam na zdjęcia z Twojej 🙂
marzy mi się TAKA podroż 🙂 smakołyki z wypraw wszelkich to nie lada wspomnienie! nie zapomnę smaku chałwy która jeździła ze mną całe 20 dni pobytu z Turcji po to tylko bym zjadła ja z moja mama 🙂
Lubię te rozterki związane z nadmiarem zdjęć 😉 Które ładniejsze? I to fajne i to. O. I jeszcze tamto. Szkoda wyrzucać 😉
Z Izraela zaliczyłam tylko granicę i wspominam ją wyjątkowo źle. Czekam na zdjęcia, mam nadzieję, że odczarują moje doświadczenia. Pozdrawiam.
W prawym gornym rogu tez masz Ania chalwe? Ha, szkoda ze Ci nie powiedzialam o "prawdziwej" kawie z kardamonem, skoro tak w niej rozsmakowaliscie, mielonej "na zywo" na Starej Jerozolimie… Nie dziwie Ci, ze lubisz sie rozpakowywac, "fanty" to fajna sprawa 😉
Och, ja też uwielbiam rozpakowywanie 🙂 Bo pakowania to straaasznie nie lubię 😉