Liznąć Lublin – V Europejski Festiwal Smaku


Na początku września Lublin pulsował od smaków, zapachów i dźwięków.

Wszystko z okazji V Europejskiego Festiwalu Smaku, na który zostałam zaproszona wraz z grupką blogerów kulinarnych (Waldemarowi Suliszowi, dyrektorowi artystycznemu EFS bardzo dziękuję za zaproszenie!).

Zaproszone blogerki (blogerzy dołączyli później). Kto mnie znajdzie na zdjęciu?

Grzegorz Łapanowski z ekipą – Maćkiem, Jakubem i Filipem;
Podczas imprezy przewidziano tyle atrakcji, że nie sposób było „zaliczyć” każdą z nich. 

Udało mi się wziąć udział w pokazie kulinarnym Jeana Bosa ?Królewska Dziczyzna?, Ojców Oblatów z klasztoru w Kodniu, którzy przyrządzali jagnięcinę i pokazie Grzegorza Łapanowskiego z ekipą w ramach kampanii ?Trzy Znaki Smaku?.

Jury Konkursu Nalewek rozpoczyna degustację;
Zerknęłam na obrady jury Konkursu Nalewek i dowiedziałam się, że kubki smakowe między nalewkami jury oczyszcza sobie piwem.

Odwiedziłam restaurację Auriga, gdzie podglądałam w akcji szefa kuchni, Ivo Violante. Potem stadko wygłodniałych blogerek (pośród nich oczywiście ja) pożarło owoce pracy Ivo: mozarellę zapiekaną z prosciutto i obłędną jagnięcinę w sosie truflowym. 

Jakby tego było mało, po jagnięcinie ruszyliśmy do Vanilla Cafe, gdzie zaserwowano nam potężną porcję tortu bezowego ? tak Lublin rozpieszcza blogerów, moi drodzy.

Ivo Violante w akcji;
Jagnięcina od Ivo;
Powłóczyłam się też między stoiskami z regionalnymi specjałami, niestety byłam tak najedzona, że z bólem serca, a raczej brzucha musiałam zrezygnować z degustacji.

Zrobiłam zakupy na stoisku serowym (ser koryciński wygrywa), wypiłam piwo z lokalnych browarów.



Pierwszego wieczoru rozgrzałam się miodową whisky (!) i ruszyłam z dziewczynami na piękny koncert folkowego zespołu Balkanika. 

Drugi wieczór był jeszcze intensywniejszy: najpierw benefis Roberta Makłowicza, potem koncert zespołu The Gypsy Kal Band i długa, zapijana caipirinhą noc spędzona w gronie starszych i nowszych znajomych.

Moc atrakcji sprawiła, że nie miałam czasu skorzystać z przyjemności, które czekały na mnie w SPA Nałęczów, gdzie nocowałam (basen?), zwiedzić uzdrowisko czy zajrzeć w mniej oczywiste zakamarki Lublina. 

Aby liznąć choć odrobinę miasta, razem z Kasią z ChilliBite udałyśmy się na małe wagary

   

Spędziłyśmy ten czas buszując w starociach i spacerując wąskimi uliczkami miasta. 
To podczas tej wyprawy zrobiłam większość fotografii, które oglądacie.

  

Jestem zachwycona Lublinem i żałuję, że uwieczniłam na zdjęciach zaledwie jego skrawek.
Ale kto wie, może w przyszłym roku tu wrócę?

           

14 komentarzy

  • 11 lat temu

    Piękne zdjęcia. Mój smaczny Lublin. Pozdrawiam:)

  • 11 lat temu

    Przez kilka lat studiowałam w Lublinie, mam wielki sentyment do tego miasta, bywam tam do dzisiaj. Na Lubelszczyźnie jest najlepszy chleb w Polsce, najlepszy miód pitny i najlepsze piwo, a poza tym ludzie są mili i gościnni. Stamtąd pochodzę 🙂

  • 11 lat temu

    Nie miałam pojęcia, że Lublin jest tak pięknym miastem!

  • 11 lat temu

    tylko pozazdrościć wyprawy!

  • 11 lat temu

    O, jak żałuję, że nie mogłam pojechać! Byłam w Lublinie kilka lat temu, ale utkwił mi w pamięci jako miasto gdzie wszędzie można dotrzeć na piechotę 🙂 Szkoda, że jest taki zaniedbany – ma w sobie dużo urody i tajemnic, pamiętam np. mały cmentarzyk ukryty na…osiedlu 🙂

  • 11 lat temu

    Nigdy nie byłam w Lublinie… Super zdjęcia 🙂 Mam taki Słownik z jeżykiem 🙂

  • 11 lat temu

    Pięknie to przedstawiłaś, cudowne zdjęcia. W Lublinie byłam raz i zostałam tam sercem nieco nawet. Jak widzę Twoje zdjęcia staroci to mam ciarki na plecach:)

  • 11 lat temu

    Zdjęcia aż zapierają dech w piersiach. Studiowałam w Lublinie ale to Ty wydobyłaś całe piękno tego miasta podczas krótkiego pobytu i to w niewielkiej jego części. pokazałaś "duszę" i klimat miasta za pomocą przepięknych fotografii. Dzięki Tobie mam ochotę znów się tam wybrać.

  • 11 lat temu

    Świetne zdjęcia!:)

  • 11 lat temu

    Mój Lublin. Moja ukochana Starówka. Ja zawsze zachwycam się nad uliczkami w których czas jakoby się zatrzymał. Kocham ten odrapany pachnący przedwojennymi czasami Lublin.
    Szkoda, że się minęłyśmy, ale może kiedyś się jeszcze spotkamy.
    Pozdrawiam
    A.

  • 11 lat temu

    Miasto mojej mlodosci ;-)) Dzieki za super spacer. Uwielbiam twoje detale i smaczki 🙂 Pozdrawiam A.

  • 11 lat temu

    I ja tam byłam, ser koryciński jadłam, chleb pachnący ze zdjęć kupowałam 🙂 Pozdrawiam z Lublina i dziękuję za miłe słowa w imieniu mojego kochanego miasta!

  • 11 lat temu

    Ten chlebek z ziarnami był rewelacyjny! 🙂 My również tam byliśmy, ale fajnie jest zobaczyć to wydarzenie oczami kogoś innego:)
    Cóż…Lublin jest wyjątkowy 🙂

  • Anonimowy
    11 lat temu

    Jeśli będzie Pani jeszcze kiedyś w Nałęczowie – polecam restaurację Patataj, tuż przed Nałęczowem jadąc od strony Lublina. Rewelacyjne smaki. To tak na pierwszy ogień, bo mam tam jeszcze dwa adresy godne smakosza 😉

Zostaw komentarz