Od kilku tygodni czyszczę kuchenne szafki. Strzeżcie się, porzucone
paczuszki fasoli, smutne puszki z karobem, mąki kokosowe (właśnie, czy ktoś ma
pomysł na jej wykorzystanie?),
zalegające nasionka chia i inne spiruliny. W końcu padło na amarantus, którego
kuchenna wegetacja była nudna i smutna, bo ciągle go odrzucałam na bok. Co by
tu z amarantusem…? Z pomocą przyszła niezastąpiona Dominika Wójciak i jej
„Ziarno” (o książce pisałam tutaj, polecam Wam gorąco crumble z chia
i olejem kokosowym).
Postawiłam na szarlotkę, bo tej jesieni mój apetyt na jabłka nie
gaśnie. Jako że pierwotna receptura wydała mi się dość karkołomna, nie
zaryzykowałam i nie skorzystałam z niej (choć nie mogłam oprzeć się ciekawości
i upiekłam na próbę małą porcję – ciasto wyszło i to bardzo dobre). W oryginale
nie miesza się składników, a jedynie sypie warstwami (stąd nazwa: szarlotka
sypana), ja postanowiłam je zmieszać i jednocześnie „namieszałam” w
proporcjach, tak, by wyszło mi kruche ciasto. Można więc powiedzieć, że
skorzystałam z pomysłu Dominiki na wzbogacenie kruchego o chrupiące kuleczki
amarantusa, a resztę zrobiłam po swojemu. Przed pomieszaniem ziarenek z resztą
składników, lekko zmieliłam je w młynku do kawy, bo nie chciałam mocno
chropowatej konsystencji.
W zestawieniu z kwaśnymi jabłkami z sąsiadującej z moim osiedlem
jabłonki wyszło pysznie. Amarantus, który w niektórych kuchniach ma status gwiazdy,
bo zalicza się do elitarnego grona superfoods,
sprawił, że nudna* szarlotka zrobiła się trochę bardziej trendy.
Chrupiący amarantus to najmodniejszy dodatek sezonu!
|
Szarlotka z amarantusem |
SZARLOTKA Z AMARANTUSEM
150 g mąki pszennej
50 g mąki razowej
100 g nasion amarantusa
200 g schłodzonego masła
100 g drobnego cukru
1 żółtko
duża szczypta soli
na nadzienie:
1 kg kwaskowatych jabłek (np. szara reneta)
1 łyżeczka kardamonu w proszku
ok. 2-3 łyżki cukru
1 łyżka masła
Amarantus niezbyt dokładnie mielę w młynku do kawy (niektóre kuleczki pozostawiam w całości). W mieszam z mąką, cukrem, solą, dodaję masło i żółtko i wyrabiam (ja w robocie, można ręcznie) do połączenia składników. Ciasto zbijam w kulę, zawijam w folię spożywczą i odstawiam do schłodzenia.
Obrane jabłka kroję w plastry, przekładam do rondla o grubym dnie, dodaję cukier, masło, kardamon i mieszam. Podgrzewam, aż jabłka nieco zmiękną, przez kilka minut.
Schłodzone ciasto dzielę na dwie części – pierwszą wyklejam spód tortownicy (wyłożonej uprzednio papierem do pieczenia). Na spód wykładam jabłka, a na wierzch ścieram pozostałą część ciasta. Ciasto ścieram na tarce o grubych oczkach. Piekę w 180 st. C. przez 65-75 minut, do zezłocenia wierzchu.
Uwagi:
1. Pomysł na szarlotkę z amarantusem pochodzi z książki Dominiki Wójciak „Ziarno”.
2. Do szarlotki używam niegotowanego amarantusa, dodaję kulki w całości lub lekko zmielone w młynku do kawy.
3. Ciasto piekłam w tortownicy 26 cm, można upiec w dwóch małych (20 cm).
* żartuję, szarlotka nigdy nie jest nudna!
A ja nie lubię amarantusa… Mam w szafce paczkę, i nie mam pojęcia, co z nią zrobić…
Ja również nie jestem fanką, stąd pomysł na szrtlotkę 🙂
Ciekawy pomysł z tym amarantusem 🙂
Zapraszam do wypróbowania 🙂