Na pomarańcze sycylijskie czekam niemal z takim utęsknieniem, jak na kaszubskie truskawki. A kiedy w końcu nadchodzi na nie czas, każdy dzień witam porcją świeżo wyciskanego soku.
A kiedy nacieszę się ich czystym smakiem, przygotowuję słoiczek purpurowej marmolady pomarańczowej, według tej receptury. Mam też chętkę na tę galaretkę cytrusową.
Aniu 🙂 Mam to samo! Znoszę ostatnio z… Biedronki (!) całymi kilogramami i zapełniam nimi wszystkie kąty kuchni 😉 U w i e l b i a m !
Pozdrawiam ciepło!
O, fajnie wiedzieć, że takie piękne pomarańcze można dostać w Biedronce 🙂
Mniam, mam chętkę. 🙂
Aż się zaśliniłam;-)
ślinka mi pociekła jak zobaczyłam taką pomarańczę… mniam!
Wyglądają pysznie! Z chęcią bym zjadła taką marmoladę 🙂
i my uwielbiamy, niezmiennie od kilku lat zamawiam, cały czas zajadam z takim samym smakiem
Mmm, uwielbiam! Szkoda tylko, że u mnie tak ciężko je dostać… A jak mi się już udało, to tylko kilka miało ten cudownie intensywny kolor… Niemniej, smakowały bajecznie – jak zawsze 🙂
pychota!
Aniu, gdy kilka dni temu zobaczylam w blogrollu tytul Twojego wpisu, a potem skapane w sloncu zdjecie nr 1, to pomyslalam "niech no ja tylko dorwe czerwone pomarancze" 🙂 i wyobraz sobei mam kilogram, tyle ze hiszpanskie, widze ze obie sie zabieramy za dzem 🙂 Pozdrowienia sle!
Super 🙂 Działamy! Dam znać, jak efekty – swoją drogą już nie mogę doczekać się ich na grzance z gorgonzolą…
chciałam się poskarżyć, że ucina mi w tym poście po 2 pierwsze literki od lewej strony…
Tylko w tym czy w każdym? 🙁