Kiedy wyjeżdżałam, z żalem musiałam zostawić kupiony kilka dni wcześniej bukiecik konwalii, który umilał mi pracę w salonie oraz naręcze białego bzu, który z kolei oszałamiał swym zapachem w sypialni.
Wiedziałam, że po powrocie do Gdańska nie zastanę już ani bzów, ani konwalii, więc dzień przed wyjazdem kilkadziesiąt razy dziennie wtykałam nos w obydwa bukiety. Mało tego, kwiatowa dawka, jaką sobie serwowałam, nie ograniczała się do zmysłu zapachu, bo na śniadanie zjadałam kwieciste kanapki.
Sprawa jest prosta: kromka razowca, pokruszony ser feta, zestaw jadalnych kwiatków (moje są od Zosi z Ogrodnictwa Lawenda), sól pieprz i oliwa. W wersji słodkiej biały twaróg i miód.
KWIECISTE KANAPKI WERSJA SŁONA
chleb razowy
pokruszony ser feta
porcja jadalnych kwiatków
oliwa do skropienia
sól i pieprz
KWIECISTE KANAPKI WERSJA SŁODKA
chleb razowy albo chałka/rogal
delikatny twaróg
porcja jadalnych kwiatków
miód do polania całości (lawendowy jest idealny)
Tylko proszę nie jeść konwalii – są trujące!
Aniu… uwielbiam Twojego bloga! Nie komentuję, ale czytam z zapartym tchem. Wczoraj wreszcie zaczęłam czytać Twoją książkę… zaczytuję się, rozsmakowuje w każdym słowie… jest cudowna! Gratuluje i dziękuję!
A kanapki? Piękne! W ostatnia niedzielę, podczas wizyty w parku sensorycznym najadłam się z mężem bratków 🙂 Smakowały całkiem dobrze. Na takie kanapki na pewno się skuszę 🙂
Aniu, nie jedz tylko konwalii. 🙂 Ostatnio prowadziłam warsztaty z kwiatów jadalnych. A kanapki z kwiatami wyglądają uroczo.
Pozdrawiam
A.
Maj na szczycie 😀
Cudowna propozycja! Kwiatów jeszcze nigdy nie jadłam, ale się przymierzam! 🙂
wspaniała optymistyczna kanapka! pysznie Aniu!