Kiedy byłam w podstawówce, w sklepach można było
kupić miniaturowe babeczki. Każda z nich pieczona była w malutkiej białej
papilotce i zawsze żałowałam, że nie da się ich zachować, bo
obklejone były ciastem. Babeczki nazywały się magdalenki i bardzo smakowały
mojej siostrze Magdzie (nazewnictwo odgrywało tu zapewne kluczową rolę). Ja tez
je lubiłam, ale chyba bardziej ze względu na papilotki i słodko brzmiącą nazwę,
aniżeli ze względu na smak.
Dopiero później odkryłam, że prawdziwe magdalenki
są jeszcze ładniejsze niż te, które znałam z dzieciństwa. Pieczone w foremkach
w kształcie muszelek, delikatne i romantyczne do granic możliwości.
Nigdy jednak nie miałam specjalnej ochoty na
pieczenie magdalenek, wydawały mi się dosyć nudne i przewidywalne w smaku.
Może gdybym miała odpowiednią foremkę bym się na nie pokusiła,
ale bez niej nie miało to sensu.
Przeglądając The little Paris kitchen Rachel Khoo, pożałowałam, że foremki nie mam, bo
magdalenki prezentowane przez autorkę wyglądały obłędnie. Smakowały podobnie, o
czym przekonałam się niedawno, po tym jak stałam się szczęśliwą posiadaczką
odpowiedniego sprzętu.
Wpadłszy w magdalenkowy ciąg, w poszukiwaniu
odpowiedniej receptury zaczęłam też przeszukiwać przedwojenne książki
kucharskie. W ?Uniwersalnej książce kucharskiej? z 1937 roku, której
autorkę ? Marię Ochorowicz-Monatową – widzicie na jednej z poniższych fotografii, znalazłam
łatwy i nieskomplikowany przepis.Poniżej jego oryginalne brzmienie i moje
?tłumaczenie?, a jeszcze niżej cytrynowe magdalenki Rachel Khoo.
„Uniwersalna ksiązka kucharska”; |
Magdalenki.
Ośm żółtek i ćwierć kg miałkiego cukru ubijać tak długo w kamiennem naczyniu na blasze, aż się utworzy gęsta biała masa; wtedy zestawić je z ognia, dodać ćwierć kg najpiękniejszej mąki, ćwierć kg sklarowanego masła i kawałek smażonej skórki pomarańczowej drobno usiekanej. Masę tę dobrze jeszcze ubijać, a potem napełniać nią do większej połowy foremki w kształcie muszli, które wysmarować wpierw masłem, ustawić na blasze i upiec w niezbyt gorącym piecu.
MAGDALENKI WG MARII OCHOROWICZ-MONATOWEJ
100 g mąki + nieco do posypania foremek
100 g drobnego cukru
4 małe żółtka (lub 2 małe jajka)
skórka starta z ? pomarańczy
? łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
90 g masła + masło do wysmarowania formy
Mąkę wymieszaj z proszkiem do pieczenia. W rondelku roztop masło, odstaw je do ostudzenia. Żółtka (lub całe jajka) ubij z cukrem na puszystą jasną masę. Dodaj skórkę pomarańczową, sól i mąkę, mieszając całość do połączenia składników. Następnie dodaj przestudzone masło i wymieszaj. Miskę z masą przykryj folią spożywczą i odstaw w chłodne miejsce na 2-3 godziny bądź całą noc (można ten czas skrócić do 30 minut, ale magdalenki tak ładnie wówczas nie wyrosną).
Formę do magdalenek posmaruj tłuszczem i oprósz mąką (jeśli foremka jest silikonowa, możesz pominąć tę czynność). Napełnij foremki ciastem (do ok. ? głębokości). Magdalenki piecz w 200 st. C. przez 8-13 minut (w zależności od wielkości). Wierzch ciastek powinien nabrać złotej barwy. Upieczone magdalenki lekko ostudź, a następnie oprósz cukrem pudrem. Podawaj. Z podanej porcji wychodzi 12-16 sztuk.
MAGDALENKI CYTRYNOWE WG RACHEL KHOO
3 jajka
130 g cukru
200 g mąki
10 g proszku do pieczenia
skórka otarta z jednej cytryny
20 g płynnego miodu
60 ml mleka
200 g masła
opcjonalnie do nadzienia: lemon curd
Jajka ubijam z cukrem na puszystą masę. W misce mieszam mąkę, proszek do pieczenia i skórkę z cytryny. W rondelku topię masło, gdy ostygnie, dodaję do niego mleko i miód. Masę miodowo-mleczną delikatnie mieszam z masą jajeczną, następnie stopniowo dodaję suche składniki.
Odstawiam do lodówki na min. 1 godzinę (najlepiej na noc).
Formę na magdalenki smaruję tłuszczem i podsypuję mąką, nakładam łyżką małe porcje ciasta (magdalenki mocno rosną). Piekę w 190 st. C. przez 5 minut, następnie wyłączam piekarnik na 1 minutę, po tym czasie zmniejszam temperaturę do 160 st. C. i piekę kolejne 5 minut. Magdalenki studzę przez chwilę, jeśli podaję z lemon curdem, nadziewam je przy pomocy rękawa cukierniczego. Z przepisu wychodzą 20-24 sztuki.
Uwagi:
1. Magdalenki M. Ochorowicz-Monatowej przypominają w smaku biszkopt. Warto wetknąć w nie po jednej malinie lub wiśni, nabiorą wilgoci i charakteru. Bez owocowego nadzienia polecam je jeść z dodatkiem ulubionego dżemu.
2. Magdalenki wg Rachel Khoo są mocno cytrynowe, wilgotne, delikatne i niebezpiecznie uzależniające? Jednak tylko na ciepło, po ostygnięciu stają się twarde i nieciekawe, dlatego te z poprzedniego dnia odgrzewam w mikrofalówce.
Aha, przerwa w czasie pieczenia babeczek ma ponoć sprawić, że w magdalenkach powstaną charakterystyczne czubki.
3. Więcej starych receptur znajdziecie w moim cyklu Vintage Cooking.
Maria Ochorowicz-Monatowa; |
Piękne zdjęcia 🙂
Śliczne magdalenki. Ja cały czas nie mam odpowiedniego sprzętu więc czasem robię je w foremkach mufinkowych. Najbardziej lubię magdalenki od Rachel z lemon curd i malinami.
Miłego wieczoru, pozdrawiam ciepło!
nigdy nie robiłam magdalenek i koniecznie muszę to nadrobić. pięknie wyglądają Twoje.
Urocze są te magdalenki! Mnie również zawsze fascynowały ze względu na nazwę i są również smaczne, piekłam kiedyś, ale nie były takie ladne jak Twoje. Muszę nauczyć się je piec.
Pozdrowienia:)
u mnie nadal niedobór foremki bo chęć mam wielką od dawna 🙂 a te co się kupowało pamiętam i lubiłam bardzo 🙂
a u mnie też magdalenki, tylko w razowej wersji 😀
Piękne! Chyba muszę się zebrać i też takie zrobić 🙂
Przepiekny blog Aniu,nie moge sie napatrzec i naczytac:)przyciagnely mnie tu do Ciebie moje ukochane truskawski,jazda na rowerze,morze i te stare ksiazki kucharskie:)bajka Pozdrawiam serdecznie Aska:)
Aniu, nie wiem co źle robię. Ale jestem od dzisiejszego poranka szczęśliwą posiadaczką foremki silikonowej do Magdalenek i wszystko zrobiłam według przepisu Rachel i kleją się do foremek jak głupie. Może jednak powinnam mimo wszystko posypać mąką? A może to dlatego, że dodaję do każdej malinkę, która wpada do środka. Są pyszne, ale nie wyglądają:(
Jej, przepraszam, że dopiero teraz piszę, umknęło mi… Ja bym posypała mąką albo bułką tartą, może to coś da. A wyciągasz od razu? Może warto chwilę poczekac, aż się trochę zespolą, zacisną.