/ Witam w kolejnej odsłonie Vintage Cooking, mojego cyklu poświęconego starym, starszym i najstarszym przepisom. Niewtajemniczonych zapraszam tutaj, zaś wtajemniczonych i zainteresowanych do lektury 🙂 /
Zapewnienie rodzinie wyżywienia, które by pod względem zdrowotnym miało odpowiedni skład, było smaczne, sycące i nie przekraczało możliwości finansowych, jest obecnie niezwykle trudne. Książeczka ta podpowie, jak radzić sobie, gdy żywności jest mało i jest droga – tak w 1988 r., we wstępie do książki „Urozmaicone posiłki”, pisała jej autorka, Ewa Siemaszko.
Jedzenie smaczne i sycące* zawsze kojarzyło mi się z gotowaniem z poczucia obowiązku, nie dla przyjemności. Ze zmęczoną staniem w kolejkach gospodynią domową z gromadką wiecznie głodnych dzieci, z octem na półkach i szarym papierem toaletowym, z zeschniętych żółtym serem i próbami ratowania spleśniałej kiełbasy. Dzisiaj nie musi być smacznie i sycąco, może być po prostu pysznie i zdrowo. I to dzięki tej samej książeczce, która niegdyś wybawiała z kuchennej monotonii gospodynie, które pragnęły rozjaśnić nieco zubożałą kuchnię kryzysową.
Jeśli by zaś trochę nagiąć rzeczywistość, można powiedzieć, że książka to idealna na obecny czas, czas kryzysu gospodarczego i zaciskania pasa. Piszę o lekkim naginaniu rzeczywistości, bo wszyscy wiemy, że obecny kryzys jest niczym w porównaniu z pustymi półkami PRL-u. Ale stwierdzenie: poradnik ten daje wskazówki, w jaki sposób, zgodnie z zaleceniami nauki, komponować pełnowartościowe posiłki, znajomość których choćby bardzo skromna, jest obecnie niezbędna, by uchronić rodzinę przed niepożądanymi skutkami kryzysu gospodarczego ponownie zyskuje na aktualności.
Obok 277 przepisów i garści informacji dotyczących racjonalnego żywienia, autorka na kilku stronach prezentuje również przykładowe jadłospisy na różne pory roku. Uwielbiam to! Już w podstawówce namiętnie śledziłam stołówkowy jadłospis, podobnie jak ten przedszkolny, który studiowałam odprowadzając młodszą siostrę do przedszkola czy kolonijny, wywieszany na drzwiach stołówki przez grubego kucharza. Najciekawszą pozycję stanowiły zawsze podwieczorki – te przedszkolne były najmilsze: ciastko z dziurką, posypane cukrem kryształem, drożdżówka czy kanapki z dżemem i bawarka, którą uwielbiałam.
Spójrzmy na przykładowy jadłospis wg pani Ewy. Pod koniec lutego, na szósty dzień tygodnia, proponuje nam:
Śniadanie: zupa mleczna z kaszą gryczaną, pieczywo z masłem i cebulą, herbata.
Drugie śniadanie: pieczywo z pastą ryby wędzonej i margaryny, jabłko.
Obiad: kapuśniak z kapusty kwaszonej z mięsem i kaszą, ziemniaki, krem z twarogu i marchwi.
Kolacja: kotlety z fasoli, surówka z warzyw mieszanych ?zimowa?, kawa z mlekiem.
Z proponowanych pozycji na moją wyobraźnię najbardziej podziałała kanapka Shreka, czyli pieczywo z masłem i cebulą?
W dzisiejszej odsłonie Vintage cooking pokażę Wam znalezione na stronie 75 kotlety z soczewicy. W wersji vintage, zgodnie z propozycją autorki i w wersji modern, wzbogacone o przyprawy, które obecnie w sposób odruchowy łączymy z soczewicą, a jakich próżno było szukać niegdyś na półkach obok octu: kumin, czarnuszkę i chilli.
KOTLETY Z SOCZEWICY
(wg Ewy Siemaszko, ?Urozmaicone posiłki?)
2 szklanki soczewicy, czerstwa bułka, 1/2szklanki mleka, duża cebula, 1-2 łyżki tłuszczu (margaryna, olej, smalec), jajo, sól, pieprz, 2-3 łyżki tartej bułki, tłuszcz do smażenia (smalec, olej)
Opłukaną soczewicę zalać przegotowaną, zimną wodą i moczyć 6- 8 godzin. Odcedzić, zalać gorącą wodą i ugotować. Bułkę namoczyć w mleku. Zostawić 2 łyżki soczewicy w całości, a resztę zemleć razem z odciśnięta bułką. Cebulę obrać, opłukać, posiekać, przysmażyć na tłuszczu. Do zmielonej soczewicy dodać soczewicę w ziarnach, jajo cebulę, sól, pieprz, dokładnie wymieszać. Z masy formować kotleciki, obtaczać je w tartej bułce i smażyć z obu stron. Podawać z sosem pomidorowym lub ogórkowym i ziemniakami.
KOTLETY Z SOCZEWICY Z KUMINEM, CHILLI I CZARNUSZKĄ
(przepis na 2 porcje obiadowe)
2 szklanki czerwonej (zielona tez może być!) soczewicy
1 czerstwa bułka
1/2szklanki mleka
1 cebula
jajko
olej do smażenia
po 1/2 łyżeczki ziaren kuminu, czarnuszki i suszonego chilli w płatkach (można zastąpić pieprzem cayenne)
sól do smaku
bułka tarta do obtoczenia
pietruszka do posypania
Soczewicę gotuję zgodnie z przepisem na opakowaniu. Na patelni rozgrzewam 2 łyżki oleju i wrzucam nań przyprawy i posiekaną cebulę. Podsmażam, aż cebula się zeszkli i dodaję do soczewicy. Do soczewicy dodaję odciśniętą bułkę (namoczoną uprzednio w mleku), jajko i mieszam masę (soczewica nie może być mocno wilgotna, w przeciwnym wypadku masa nie będzie się dobrze lepiła). Doprawiam masę solą.
Z masy formuję niewielkie placuszki, obtaczam je w bułce tartej i smażę na złoty kolor. Podaję posypane pietruszką, w towarzystwie jakiejś surówki. Najlepiej smakują podane z sosem jogurtowo-czosnkowym albo z domowym keczupem.
* syte jedzenie to wg mnie jeden z najokropniejszych błędów językowych, na dodatek bardzo powszechny; a przecież jedzenie jest zawsze sycące, nigdy syte, bo syta/nasycona to ja mogę być po sycącym obiedzie ? taka dygresyjna a?la Miodek;
Twoje kotlety z soczewicy brzmią pysznie! Na pewno wypróbuję ten przepis 🙂
A co do "sytego" jedzenia – analogicznie zawsze mnie bawią "dziecinne" ubranka i zabawki 😀
Pozdrowienia,
FF
No właśnie – syty może być człowiek po tak sycącym posiłku 🙂
Ciekawe te kotleciki! Nigdy nie jadłam kotletów z soczewicy, a one naprawdę pysznie wyglądają. 🙂
kotleciki trafiły w moje gusta smakowe, postaram sie je zrobić na dniach, ale pewnie dodam cos od siebie, w końcu przepisy mają być tylko inspiracją 🙂
Jak ja lubie takie ksiazki.. 🙂 Mam kilka takich ksiazkowych "perelek" z czasow PRL-u. Kiedys kupilam w antykwariacie fajna ksiazke "Vademecum lakomczucha" z przepisami na desery. Tez jest w niej podzial na pory roku a najfajniejsze jest motto:"Lepsza mala pychotka niz micha klusek" 🙂 Fajne sa tez symbole przy przepisach (np. obrazek pistoletu to "pysznosc wystrzalowa":)
Kotleciki z soczewicy to cos dla mnie. I koniecznie z kuminem! Mniam 🙂
Pozdrowienia.
Ostatnio rozmyślam o soczewicy, ale jakoś zabrać się za nią nie mogę. Widok kotlecików sprawił, że pragnę soczewicy jeszcze bardziej!
W zbliżającym się tygodniu chętnie kotlecików spróbuję, tak sobie obiecuję 🙂
hehe, na mnie też podziałała ta kanapka z cebulą na śniadanie:)
A wiesz, że soczewica kojarzy mi się z kuchnią po '89 roku? nie widziałam w żadnym sklepie za komuny soczewicy :)Ale może to dlatego, że wtedy Trójmiasta to władze zbytnio nie lubiły i siłą rzeczy u nas było mniej w sklepach …
Kotleciki superanckie, byłabym syta po takich 🙂
Pozdrowienia ciepłe:)
Ostatnio podprowadziłam mojej mamie świetnie książki dla gospodyń domowych z lat 70 i 80. Są tam genialne porady np. jak karmić chorego na grypę. Niby banał, ale można nauczyć się lekkiej i ciekawej kuchni. Albo rozpisany na tabelki plan żywienia dla 4osobowej rodziny! Fascynujące lektury. Bardzo fajnie, że je tu pokazujesz 🙂
Fajne kotlety, szczególnie te z przyprawami – na pewno by mi smakowały. Chętnie zjadłabym z sosem jogurtowo-czosnkowym.
pysznie wyglądają te kotleciki 🙂 muszę spróbować! a takie książki stare uwielbiam, sama mam ich wiele i często z nich korzystam. pozdrawiam ciepło Aniu!
Kotleciki są świetne, szczególnie po wzbogaceniu przepisu o dodatkowe przyprawy.
Bardzo lubię takie stare książki – zawsze znajdą się w nich jakieś perełki.
calkowicie sie z Toba nie zgadzam, iz obecny kryzys jest niczym w porownaniu z czasami komuny! Moze nalezysz do szczesliwcow co nie narzekaja na warunki ekonomiczne, ale w polsce sa ludzie co w przenosni i doslownie nie maja co do gara wlozyc, poprostu gloduja! jakos w komunie nie widzialam tylu bezdomnych, a pomimo ze pochodze z skromnej, robotniczej rodziny wszysyscy mieli co jesc, no moze oprocz coca- coli…ale to akurat na szczescie! komuna nie byla az taka straszna, prosze otorzyc szeroko oczy i patrzec trzewo nad coraz wieksza przepascia pomiedzy biednymi i bogatami po objeciu wladzy w polsce przez dziki wolny rynek!!!
Anonimowy, wiedziałam, że taki głos się znajdzie – każdy ma prawo do swego zdania. Ja z kolei stanowczo się z Tobą nie zgadzam – status społeczny POlaków wzrósł, w sklepach jest nieporównywalnie więcej produktów i nie powiesz mi, Anonimie, że zjada je wyłacznie garstka "bogaczy"? A to, że bieda jest, to nic odkrywczego – ona była, jest i bedzie, tak ten świat jest urządzony – nie jestem nieświadomą laleczką, która musi otworzyć oczy, by to dostrzec…
Pozdrawiam i proszę tylko o podpisywanie się pod postami 🙂
Pozdrawiam Was!
mmm ale pychotka! :))) piękny talerzyk na ostatnim zdjęciu:) cudnie!
Dzięki za inspiracje – pyszny pomysł. Podpowiedz prosze jakiej soczewicy użyć – czerwonej czy zielonej?
W starych ksiazkach kucharskich mozna czasem znalezc wspaniale skarby 🙂
Ile kotlecików wychodzi z dwóch szklanek soczewicy? Porcja raczej jednoosobowa, prawda?
pozdrawiam,
allegra walker
no wlasnie, jaki kolor soczewicy? Pewnie czerwona? A syte jedzenie to cos jak ubieranie plaszcza hihi
Ja tam nie mam zadnych tragicznych wspomnien z czasow tzw. komuny (mam na mysli lata ktore pamietam – 70-te, 80-te) ale wydaje mi sie jednak ze teraz sie ludziom lepiej zyje, nawet jesli jest wieksze rozwarstwienie spoleczenstwa.
A kotlety zrobie 🙂
Dziewczyny, soczewica czerwona (choć w przepisie nie było to sprecyzowane). Wychodzą z niej ładniejsze kotleciki, ale oczywiscie każda soczewica będzie okej.
Ten przepis jest zdecydowanie na 2 osoby, a nawet i 3, jesli robimy to danie z jakąś surówką. Hm… Wyszło z niego może 15 takich kotlecików?
POzdrawiam Was 🙂
Dziekuje za sprecyzowanie.
Pozdrawiam, Aleksandra
Aniu, no to swieta prawda, dzisiaj soczewica tyko z kuminem 😉 jakos bez niego wydaje sie mdla… Ze stolowkowych jadlospisow zapadly mi w pamiec "pory z wody" nigdzie indziej sie chyba znimi nie spotakam, hmm. Usciski sle!
PS. A owa ksiazka, no rzeczuwsicie zdjecia ujda, ale usmiac sie mozna przy opowisciach.
Ania, zaskoczyłaś mnie na maksa tymi jadłospisami! Lubię je studiować ale tylko wtedy gdy mam w perspektywie wybieranie czegoś z jadłospisu, w książkach jakoś mnie w ogóle nie ciekawią..
Ale jadłospis który przytoczyłaś, muszę powiedzieć – odważny! Cebula na śniadanie, wędzona ryba na drugie, tak hmm.. aromatycznie 🙂
Uściski Ania 🙂
PS. Niestety zawsze mówię o "sytym" jedzeniu, taki ze mnie filolog 😉
want u skype?
bardzo apetycznie wyglądają 🙂 a z tej gamy tłuszczów ja też wybrałabym olej – tłuszcze roślinne górą 😉
Przez Ciebie mam wileką ochotę wrócić do domu i poszukać starych książek kucharskich. Wiem, że jest coś z tej serii i jeśli się nie mylę w niebieskiej okładce. A soczewica w szafce czeka tylko na wykorzystanie 🙂
soczewica ma byc z puszki?? jestem całkiem zielona w tym temacie, proszę o pomoc
Nie, soczewica ma byc z torebki, 'sucha', bo ją dopiero gotujemy.
Zrobiłam – kotleciki obłędne! 🙂
SUper, bardzo się cieszę! 🙂