Mam czarne paznokcie
ochotę na kiszoną kapustę
czytam ?Prowadź swój pług przez kości umarłych?*
jem surówkę z czerwoną cebulą.
Jej, taka jestem dziś nieromantyczna!**
2 pomarańcze
2 grejpfruty
1 duża czerwona cebula
1/ 2 szkl czarnych oliwek
4 łyżki oliwy
Sól i pieprz
Umyte cytrusy obieram ze skórek i białej warstewki. Kroję je w cienkie plastry. Obieram cebulę i kroję w grube krążki. Oliwki przekrawam na pół. Na półmisku układam na przemian pomarańcze i grejpfruty. Posypuję je krążkami cebuli i oliwkami, skrapiam oliwą. Na koniec solę i pieprzę.
1.Po raz pierwszy zobaczyłam tę potrawę u Serwusowej na GP, potem widziałam podobną m.in. u Jamiego O. czy u A. Kręglickiej. Po wielu miesiącach odtworzyłam surówkę z pamięci.
2. Zdjęcia surówki zrobiłam przed dojściem do pewnych wniosków (które poniżej), które pojawiły się u mnie podczas konsumpcji. Po pierwsze: cebulę trzeba koniecznie kroić w grube krążki. Te cieniutkie, które są na zdjęciu, nie sprawdziły się (później dorzucałam do surówki grube krążki;) i było ich zdecydowanie za mało, podobnie jak i oliwek. W przepisie uwzględniłam właściwe proporcje.
3. Surówka jest dobra i zaskakująca w smaku. Widzę ja jako przerywnik w bardziej sytym obiedzie ? jej świeżość można wykorzystać do ?przepłukania? podniebienia między cięższymi posiłkami.
Surówkę można wzbogacić łyżeczką cukru i łyżeczką octu balsamicznego (wówczas mieszamy w/w składniki z oliwą, solą i pieprzem).
Na koniec dodam, że w żadnym ze znanych mi przepisów nie sprecyzowano, jakie oliwki powinny być użyte do tej sałatki, a wg mnie to istotna kwestia, bo oliwki z zalewy mają niezbyt intensywny smak. Moim zdaniem o wiele bardziej pasowałyby tu oliwki w oliwie, które mają gęsty i skoncentrowany smak, wskutek czego nie znikają między wyrazistymi cytrusami a ostrą cebulą.
*nowa powieść Olgi Tokarczuk. Tak strasznie żałuję, że powoli dobiegam do końca tej książki? Wczoraj wieczorem zrezygnowałam nawet z lektury, by starczyło mi jej na dłużej, ale i tak kończy się zbyt szybko;
**i totalnie lakoniczna!
Anulka jak ja Cię taką lubię właśnie! 🙂
Taka moja prawdziwa Truskawkowa Ania :*
PS
Co nie znaczy, że romantycznej Ani nie lubię! Bardzo lubię Was obie z przewagą tej dzisiejszej 🙂
Ale namieszałam co? :*
Ale narobiłaś mi smaka:)))
Zdjęcia są świetne, jak zawsze. I cytrusy tak ładnie obrane.
I bardzo dziękuję za maila-nie mogę wejść na gmail w domu i Ci podziękować mailem zwrotnym:)
Pozdrawiam ciepło!
Uwielbiam tę surówkę zimową porą. Niesie taką świeżość i orzeźwienie. Myślę, że też nie do pogardzenia jest aspekt antywirusowy.
I dodam tylko że wersję nieromantyczną i lakoniczną też bardzo lubię:)
cytrusy i czerwona cebula… intrygujące
też lubię być czasami nieromantyczna, by potem móc znów docenić swój romantyzm- to fajne
ps Twoje paznokcie świetnie pasują do czarnych oliwek 🙂 w sumie w ogóle do sałatki
Jakoś nie mogę się cały czas przekonać do połączenia owoce-warzywa.. Takie apetyczne zdjęcia (te kolory!) jednak robią swoje i coś czuję, że za jakiś czas ta surówka pojawi się na naszym stole 😉
A czytałaś wywiad z Tokarczuk w Wysokich Obcasach bodajże?
Pozdrawiam serdecznie :)))
Niespotykane polaczenie. I cebula, i oliwki, i cytrusy…
Trzeba wyprobowac 🙂
A ja właśnie "Grę Anioła" Zafona skończyłam. Powiedziałam sobie, że nie pójdę spać, dopóki nie dotrę do 605 strony. Słowa dotrzymałam 😉 Ale ponieważ spać jeszcze mi się nie chce – odpaliłam lapka i… oto jestem 😉
Ta sałatka przypomniała mi wspólne korzenne gotowanie z Tilią i Ptasią. No i uśmiecham się teraz pod nosem ;))
Ostatni raz miałam pomalowane paznokcie na swoim ślubie… Ciekawe jakby wyglądały z czernią lub czerwienią….
Aż mi się miło zrobiło, bo sałatka i mi przypomina Korzenną Ucztę z Ptasią i Oczkiem 🙂 A wiesz, ja wolałam w niej właśnie grubsze płatki z cebuli, ale za to namoczone wcześniej w dresingu – zmiękły i stały się kwaskowato-słodkie mmmm wyborne!
Ach, i zapomniałabym – te czarne paznokcie bardzo pasują do oliwek 😀 U Ciebie Aniu wszystko zawsze tak dopasowane i zgrane 🙂
Po książkę muszę sięgnąć.
Dobrze, że mi przypomniałaś – muszę odwiedzić księgarnię. Chyba moja ulubiona autorka. Też sobie dawkuję jej słowa 🙂
Pozdrawiam!
Olga Tokarczuk potrafi wciągnąć i zawładnąć czasem, ja nadrabiam zaległości i czytam książkę "Bieguni" 🙂
U mnie pług na półce czeka cierpliwie na świąteczną przerwę.
Sałatka bardzo zachęcająca, pomarańcze kojarzą mi się bezwzględnie z grudniem.
ciepłe pozdrowienia Czarna:)
Polonio 😀 Zapewne poznasz mnei właaaaście taką 🙂
Delie, a ja własnie sobie myslałam, ze tak pociosałam nieładnie te cytrusy…;)
Lo, zgadza się 🙂 Duzo w niej dobroci!
Agatku, polecam, polecam to połączenie!
Moniko, a ja lubię takie połączenia, kwestia gustu.
Ewo, plecam! Pamiętaj tylko o grubszym krojeniu cebuli, to ważne.
Oczko, i jak "Gra anioła"? Ja nie czytałam nawet "cienia wiatru", a nawet ostatnio krążyłam dokoła tej ksiązki w Empiku… Skusić się?
Tili, podobnie jak Agatek, zauwazyłaś powiązania oliwkowo-paznokciowe 🙂 Ciezy mnie to, bo to było celowe! Jeszcze kolor ksiazki i cytrusy tez były zestawione 🙂
Anczito, O. TOkarczuk uwielbiam podobnie jak J. Dehnela i R. Kapuścińskiego, to moja wielka polska trójca 🙂
Isadora, "Bieguni" też piękni! To jedna z głębszych ksiażek autorki.
Pozdrowienia ślę!
O, Michale, odpisałes mi, gdy ja pisałam więc się rozminęliśmy 🙂 TOkarczuk bez problemu 'rozpracujesz' w święta, bo ksiązka to miła i zdecydowanie za szybko się ja czyta… Zastanawiam się, co czytać w następnej kolejności!
🙂
I ja lubię przewrotność z pazurkiem (czarnym też) :)))
Najbardziej ciągnie mnie do ludzi, którzy mają temperament i smak. Tak jak Ty Aniu Droga!
Jak pomarańcze z cebulą.
Całuję mocno
😀
M.
A wiesz, Aniu, że ja nigdy nie odbierałam i nie odbieram Cię jako romantyczkę 🙂
Sałatkę uwielbiam!
Jaka fajowa sałatka na tę porę roku!
czarne paznokcie lubiłam mieć, od czasu do czasu, na zmianę z białymi, mocno pomarańczowymni itd. albo w kolorze łososia. 🙂
Uwielbiam Olgę Tokarczuk, ale przy tej lekturze nudzilam sie, denerował mnie mentorki ton, ta bezcieniowość postaci Duszejko. Mimo ważnych wartosci, bliskich mi źle mi się ją czytalo, brakowało smaczków, akcja brneła od zdarzenia do zdarzenia, znalazłam ze trzy miejsca, które mi smakowały. Tytuł dobry, pomysł na powieść też. Problem – niezmiernie ważny. Tym razem czułam się jednak, jakbym czytała list od przyjaciela, który przynudza, mimo, że pisze o rzeczach istotnych.
Oj tam oj… Nie zawsze można być nastrojonym romantycznie. A czarne paznokcie są całkiem OK. Chociaż gdzieś zapodziałam takowy lakier…
Sałatka mnie zachwyciła. Bez wątpienia kiedyś wykorzystam. Nie wiem, do czego, ale… Muszę! ;))
Pozdrawiam!
Dwoistość kobiecej natury 🙂
nasz urok…
czasem romantycznie, czasem mniej…
Sałatka wygląda bardzo smakowicie. Bardzo.
Po książki O.Tokarczuk już dawno nie sięgałam. Gdzieś na "Grze na wielu bębenkach" się zatrzymałam, ale jak już skończy się moja niemiecka tymczasowość, to na pewno nadrobię swoje polsko-literackie zaległości.
A "Cień wiatru" czytałam, przyjemna lektura. Klimat Barcelony można poczuć. Nic najwyższych lotów, ale całkiem dobre czytadło. To tak moim czytelniczym okiem 🙂
już sie mogę doczekać gdy znajdę choć chwilę to by wziąć w łapki jakąś knigę i móc oddać się jej bezgranicznie
Pazurki super 😀 Klimaty mroczne, jak na szarą i ciemną jesień przystało, a sałatka bardzo intrygująca 🙂 Pozdrawiam!
Ania, ja to nie wiem jak my sie znalazlysmy i dlaczego laczy nas wszystko poza zapachem ogorka i czarnymi paznokciami, ale czuje ze to takie dwie wogole niezauwazlane drobnostki… Dokladnie tak samo jak Ty czytalam Biegunow, tak od polowy czytalam po kilka stron dziennie by za szybko nie skonczyc, mam ochote na kiszona kapuste i tez uzylabym oliwek w zalewie – cebula przekonuje mnie w tej swietnie brzmiacej salatce, a cytrusy teraz takie ladne 🙂 :*
No wiesz Truskaweczko – arcydzieła to to nie są, wyżej stawiam Rayuelę, ale czyta się przyjemnie. Chociaż bardziej "Cień" niż "Grę" – w drugiej zakończone nie za bardzo przypadły mi do gustu. Mimo wszystko jednak – tomiszcza dość grube, ale pożera się je szybko 😉
Ja zawsze wiedziałam, że cebula, czerwona plus pomarańcze i grejpfruty to bardzo dobre połączenie. Odważne. Jak tytuł tej książki, którą czytasz.I chyba specjalnie do niej te czarne paznokcie…
Plus pozdrowienia.
Lisiczka (bez kitki)
Cytrusy, cebulka, oliwki i czarne paznokcie plus Tokarczuk- co za wyrafinowane połączenie, Aniu 😀 Wyraziste, z nutką fantazji i drapieżności! 😀
Pozdrawiam cieplutko 😀
wyglada pysznie! ciekawa propozycja:) niedlugo koniec remontu, to zrobie!
pozdrawiam cieplo Aniu:*
Mmm, jaki piękny gotyk bije ztego posta! 🙂
Jak ja bym zjadła taką sałatkę, piękna, kolorowa, przepyszna!:)))
Sałatka wygląda pysznie i mrocznie, co jest chyba dziwacznym zestawieniem przymiotników w przypadku jedzenia. Jednak moje większe zaciekawienie budzi Tokarczuk, bo kiedyś coś tam czytałam, ale prawdę mówiąc, bez chęci na kontynuację. Dość to ograniczone spojrzenie, ale książki, tak jak jedzenie, mają przynosić ulgę, efektem końcowym ma być zadowolenie, spokój (nie wiem, jak chcę to osiągnąć za pomocą wspominanej już tu "Gry w klasy" na przykład, ale na razie pominę to w swoich rozważaniach), tymczasem po Tokarczuk pozostaje jakiś niepokój, który we mnie trwa do dziś. A jednak, skoro tak zachwalasz, to może warto?
Bardzo apetycznie u Ciebie! I sałatka, i Tokarczuk, i …paznokcie :)))
Dziś mi się śniła Twoja sałatka. :-)) Poważnie. ;-)) Muszę ją zrobić. 😉 Pozdrawiam 🙂
P.S. Jak skończysz lekturę, to napisz, jak Ci się podobała. Jestem ciekawa Twojego zdania. 🙂
A, a zupę musztardową będziesz robiła??? 😉
A ja tam Cię nie metkuję "romantyczna-nieromantyczna", tylko wyjątkowa, nietuzinkowa. Słodka-ostra. Melancholijna. Ale uporządkowana. Drapieżna ciut, choć to jakby ukryte trochę. No i zawsze kojarzyć mi się będziesz z kolorowymi paznokciami. Odcień w zależności od nastroju/ pogody/wydarzeń w sercu i głowie:D
Pozdrawiam bardzo!
P.S. Nazwanie mnie Trufellą (w komentarzu u mnie), nawołujące do powrotu wzruszyło mnie. Nikt tak do mnie jeszcze nie mówił:) Jakbyś po tym umieściła wykrzyknik poczułabym się w obowiązku wracać natychmiast:P
Aniu, to chyba najkrótszy wstęp, jaki u Ciebie czytałam. 😀 Czy paznokcie w kolorze czarnym mają związek z oliwkami, czy pojawiły się zupełnym przypadkiem? 😀 No taka jestem dzisiaj niepoprawnie wścibska. 😀
Kilka dni do swiat, tysiace kilometrow z daleka od bliskich, za oknem sypie snieg… Od dwoch godzin chlone twojego bloga i tak jakos mi milej, swojsko, cieplo…
Super! Gratulacje! Oby tak dalej!
nie wiem jak to robisz, ale jesteś boska, może to ze względu jak piszesz, bo piszesz i ślinka leci, a zdjęcia są bajeczne. Ach dodaje do ulubionych a może i do znajomych.
Mało kulinarny blog [yoghurt-natural.blog.onet.pl]
Swietne polaczenie Aniu! Szczegolnie kolorystyka bardzo tu do mnie przemawia, ta szaro-zimowa pora… 😉
Pozdrawiam serdeznie! :*
Moniko, łądnie to zabrzmiało – przewrotnośc z czarnym pazurkiem 😉
Anoushko, to dobrze 🙂
Krokodyl, mocnopomarańczowych paznokci nigdy nie miałam, ale za to miałam kiedyś niebieskie (khm…). A wiesz, mi nowa Tokarczuk się spodobała, bo po "Annie In.." i "Biegunach" miło mi było przeczytać coś pisanego przez O.T., ale w lżejszym tonie. Tamte książki wymagały maksmalnego skupienia, tę można było czytać w autobusie bez uszczerbku dla tresci. I choć od połowy książki przewidywałam zakończenie, to powieśc mnie nie zawiodła i czułam się spełniona po jej lekturze. Jedyny efekt uboczny lektury to uczucie wstydu, ze tez czasem wdarza mi się wsunąć mięso…
Ha, zrobiłas już wyśnioną sałatkę? 🙂
Co do zupy musztardowej -zaintrygowała mnie! ZAznaczyłąm sobie ten fragment.
Zaytoon, ta sałatka jest dobra do wyrazistych dań.
Amarantko, dziękuję za odpowiedź co do "Cienia wiatru", moze sie skuszę, bo potrzebuję lektur do autobusu 😉
Aga-aa, ja oddaję się im (książkom) codzień, podczas jazdy autobusem.Łącznie daje mi to ok. 1 godz, dziennie czytania 🙂
Komarko dzięki!:)
Zemfiroczko, danke 🙂
Lisiczko, plus pozdrowienia – śliczne :)))
Porcelanko, dziękuję 😉
Olu, Majano, polecam, polecam!
Dajdo 😉
KaroLino, zestawienie przymiotników dziwaczne, ale smaczne 😉 Ciekawa jestem, na jakim etapie zakończyłas lekturę Tokarczuk. Ona się bardzo rozwinęla przez kolejne powieści, ale – to fakt – stała się jeszcze bardziej niepokojąca. Ale od "Ciągnij swój pług…" bymnie zaczynała, bo mozesz się rozczarować.
Kass 🙂
Patrycjo, bezduszna istoto, tym samym dajesz mi do zrozumenia, ze gdyby nie moje niedopatrzenie (brak wykrzyknika), to byś wróciła?! Och Ty… Nikczemna 😉
Bardzo mi się spodobalo Twoje mnie 'metkowanie'. Bardzo, Trufello 😉
Małgoś, z prozy przechodzę w haiku 😉
Anonimowy, BARDZO dziękuję za Twoje słowa, za to, ze zostawiłaś/łeś tu komentarz. I ze Ci się podoba…
Anonimowy 2 ;), dziękuję! ROzpływam się… Strasznie mi przyjemnie.
Beo, o to chodziło, by trochę rozruszać atmosferę 😉
POZDROWIENIA WAM ŚLĘ!
POlecasz?:)
No to już wiem co będę czytała po świętach:)!!!
Aniu, przygotowalam te salatke w swieta i bylismy zchwyceni 🙂
Olu, polecam, zdecydowanie!
Ewo, bardzo się cieszę, że wykorzystałaś ten przepis! Super 🙂