"Nie sposób ogarnąć wszystkiego. W kilku miejscach robiłam zdjęcia, ale nie chciałam, by aparat przesłonił mi podziwianie, więc po prostu to oglądałam i zapamiętywałam."
Skojarzenie.
"Wychodzę z katedry na rozgrzany i oślepiający plac. Przewodnicy krzykliwie poganiają stada turystów. Spoceni farmerzy z dalekiego kraju filmują każdy kawałek muru, który wskazuje objaśniacz i posłusznie wpadają w ekstazę dotykając kamieni sprzed kilku wieków. Nie mają zupełnie czasu na oglądanie, tak bardzo pochłonięci są fabrykowaniem kopii. Włochy zobaczą wtedy, gdy będą u siebie, kolorowe, ruchome obrazy, które nie będą w niczym odpowiadały rzeczywistości. Nikt już nie ma ochoty studiować rzeczy bezpośrednio. Mechaniczne oko niezmordowanie płodzi cienkie jak błona wzruszenia." Z.Herbert, Barbarzyńca w ogrodzie.
Aniu, właśnie czytałam M fragmenty wspomnień toskańskich I (o kawie, bo dokładnie rozumiemy, o czym piszesz, i podobnie zachwyceni snuliśmy się po Rzymie rok temu). A teraz zrobiłam się oczywiście głodna 😉 i spragniona dobrej kawy (a tu na działce tylko ekspres kap-kap, bu). PS. Masz bardzo, bardzo ładną sukienkę na ostatnim zdjęciu 😉
Toskania powoli staje się moim marzeniem – dzięki opowieściom takim jak Twoja 🙂 Na dodatek właśnie skończyłam czytać "Winnicę w Toskanii" Ferenca Mate… Ach… Mam ochotę wykrzyczeć za Leszkiem Talko: "ten facet ukradł moje życie" 🙂
Aniu, jak ja tęskniłam za Twoim pisarstwem, za nastrojem jaki tworzysz, a teraz jeszcze Toskania i to cudowne drzewko cytrynowe … powiem krótko … hmmmmm … i oddaję się chwili rozmarzenia, by za minutek kilka wrócić do szorowania i rozpakowywania :)))
… powiem jeszcze jedno … dobrze być w "domu", a Twój blog jest nieodłączną częścią mojego miejsca na ziemi, gdzie mi dobrze i szczęśliwie 🙂
Ja_n, dziękuję za ten cytat! Przepięknie powiedziane… Właśnie o to mi chodziło, z tym że Herbert, co oczywiste, mówi o tym o wiele piękniej.Nie czytałam jeszcze "Barbarzyńcy…" i gdy tylko uporam się z natłokiem pracy (czyli we wrzesniu), zdobędę tę książkę.
KAsiu, to ja napiszę tylko: 🙂
Ptasiu, cieszę się, że mamy podobne wrażenia z Włoch, przynajmiej w części 🙂 Sukienka na ostatnim zdjęciu nie moja, a najmłodszej siostry, nad czym bardzo ubolewam, bo nie mogę pożyczyc tej kiecki. Za mała!
Anczito, znając Wasze tempo i miłosć do podróży, lada moment będę czytać reportaż z wyprawy do Toskanii 🙂
Tili, jak miło, że tu zaszłaś 🙂 Trochę się obawiałam, że już CI się odechciało blogować!
Aniu, Barbarzyńca to najlepszy przewodnik po Toskanii. Można i trzeba go czytać tam, na miejscu, patrząc na to co Herbert w nim opisuje. Takie czytanie Barbarzyńcy to najlepszy chyba sposób zwiedzania Toskanii. Bardzo polecam, bo sam tak poznawałem tę krainę gdy byłem tam pierwszy raz.
slicznie opisujesz piekno Toskani, moim marzeniem jest wyjazd w te rejony, zoabczymy co to bedzie ale czytajac Twoje i innych wspomnienia z Toskani czuje coraz wieksza ochote, moze za rok? hmmm…
Aż mnie skręca jak to czytam… z zazdrości i tęsknoty:) Zazdroszczę, ze właśnie stamtąd wróciłaś i tęsknię za Włochami. Ja miałam tak samo z rowerami, kiedy teraz przeglądam zdjęcia, dokumentacja rowerowa jest bogata bardzo. Tak samo z drzwiami, bramami i okiennicami. Nie wiem co to jest, ale Włochy mają w sobie coś takiego, że choćby raz tam zawitać, zawsze chce się wracać i tęskni się, jakby zostawiło się tak kawałek serca. Twoje plastyczne, płynące jak sny na jawie opowieści przeniosły mnie do tych miejsc:) Zdjęcie z kamykami jest mi bliskie, mam baardzo podobne i też lubię kamyki. Szczególnie te pastelowe:) Cudnie się Ciebie czyta, ale to i tak już wiesz Aniu:) Pozdrawiam Cię!
P.S. Podoba mi się: * lakier na paznokciach, i kamyki ** sukienka *** generalnie WSZYSTKO
Aniu, wpadłam tu dziś po południu, zmęczona upałem i wyszłam w dużo lepszym stanie. Wiesz, tu u Ciebie jest taka oaza, azyl. Od razu lepiej się żyje ;). A o Toskanii nic nie mówię. Ty powiedziałaś już wszystko.
Jejku… jak cudnie… Czuje jakbym dotykała tych chropowatych ścian, jakbym chodziła "Twoimi uliczkami", jakbym właśnie zostawiła jeden z rowerów stojących pod ścianą… Toskania we mnie dojrzewa… Dziekuję:)
Aniu, przeczytałam (z przyjemnością nieukrywaną), obejrzałam (z przyjemnością nieukrywaną równie), zamyśliłam się, przywołałam w pamięci wspomnienia i odkładam na półkę w prawej półkuli. (Nie wiem dlaczego w prawej). Kiedyś znów wyciągnę i będę dalej składać w niekończący się toskański obraz… 🙂
Aniu Kochana 🙂 Przeczytalam sobie jeszcze raz Twoj opis. Powoli. Bez pospiechu. Obejrzalam kazde zdjecie po kolei. I o ile przyznaje, ze Opowiesci z krainy Bobu byly dla mnie trosze niezrozumiale (ale ja juz Tobie pisalam, ze nie mam tak wrazliwej duszy jak Ty), o tyle ten wpis jest genialny. A najlepsze jest to, ze zdjecia moglby istniec bez opisu, a opis bez zdjec, a razem tworza cos wspanialego! Jesli kiedys napiszesz ksiazke o podrozach, to ja juz dzisiaj zamawiam jeden egzemplarz 🙂 Fajnie, ze potrafisz tak chlonac piekne wspomnienia i z taka latwoscia je umiesz opisac 🙂 Sciskam mocno i ciesze sie, ze piszesz pomimo tego, ze wiekszosc czasu poswiecasz na nauke :*
Ja_n, zaluję, że o tym nie pomyślałam wczesniej – teraz nie mam czasu na czytanie, a wtedy, przed wyjazdem do Toskanii, poświęciłam go na ksiażkę Tessy C-Borawskiej o Toskanii…
Viridianko, mam nadzieję, że uda Ci się zrealizowac plany i wybierzesz się w te piękne rejony 🙂 Warto.
Beo, dziękuję za ciepłe słowa!!
Patrycjo, dziękuję za ten komentarz. Tak sobie myślę, że większośc osób przjeżdzających z Toskanii bedzie mieć podobne zdjęcia, bo chyba nie sposób nie zachwycać się tymi ścianami, rowerami i całym KLIMATEM Włoch… Ciekawa jestem Twego zdjecia z kamykami 🙂
Margot, Aga-aa, cieszę się, ze spodobała się Wam moja relacja:)
Olalala, dziękuję.
Oczko, oczywiście, ze drzwi też! Ale te częsniej były juz jakieś takie błyszczące, odnowione, więc rzadziej pojawiały się na zdjęciach. Choć mam też ze trzy pary wyjątkowo starych i pięknych wrót 🙂
Ewelajna, to ja dziękuję! Za te słowa 🙂
Małgosiu, jak ładnie to zabrzmiało "niekończący się toskański obraz"… Bardzo nostalgicznie. Ja mam te obrazy w głowie. Mam nadzieję, że kiedyś je odświeżę…
Beato, dziękuję za miłe słowa!
Polko, egzemplarz książki masz jak w banku, z dedykacją 😉 Wiesz, blog jest mi odskocznią i na pewno będę tu zaglądać, bo przeciez nie wytrzymałabym tak ciągle zauwając. Z tym, ze nie moge już tak mocno się udzielać, często czytam wpisy, ale już nie komentuję. Ale do czasu…:)
Śnieżko, a ja po raz pierwszy słyszę o tej ksiązce- tytul brzmi zachęcająco! Ale mi komplement powiedziałaś, dziekuje 🙂
Ki_ma, nooooo… KOniec…:) NIe chcę mnożyć odcinków o TOksnii, bo za jakiś czas wszyscy będą mieli już mnei dosyć 🙂
coz moge napisac?? moja milosc do toskanii jest jeszcze wieksza i choc w tym roku nigdzie nie wybywam na urlop ze wzgledu na kruszynka to juz planuje nastepne wakacje w… toskanii!! p.s. gdyby ktos kiedys poprosil mnie o ubranie w slowa moich mysli, zglosze sie do Ciebie, bo chyba zrobisz to lepiej ode mnie… uwielbiam Cie czytac! w Twoich "opowiesciach" jest zawsze swiatelko nadziei…
Czy Ty czasem nie byłas u Pani Marii w posiadłosci Willa Costa w Marlii niedaleko Lukki ?? 🙂 My bylismy tam w maju, pieknie tam było, a znam to miejsce z Subiektywnego przewodnika po Toskanii, który tez czytałas. Jest tam nawet zdjecie naszego "czerwonego domku: Casa Domenica, moze znasz to miejsce??:)
Cudawianko, jestem do Twych usług (jesli chodzi o opisywanie wrazen z podrozy) :)))
Gosiu, zgadzam się! 🙂 Bylismy u p. Marii, ale trafilismy tam przez znajomych, ktorzy wczesniej tam rezydowali. My mieszkalismy w głównym domu, jesli tak to mogę nazwać. Ale malutki jest ten świat 🙂
Aniu, ach… wspomnienia wracają.. Wspomnienia z Włoch. Z pięknej Toskanii i Umbrii. Dzięki Tobie czuję jakbym znowu tam była. Oj, chcę być, bardzo, bardzo chcę. Kocham Włochy miłością wielką. Kocham te cykady wrzeszczące w upale, kocham cyprysy i platany, kawę, te samochody, które jeżdżą jak chcą…:) A jednocześnie zatrzymają się zawsze widząc kobietę z dziećmi czekającą przed przejściem dla pieszych (nawet nie tylko przed przejsciem). Są grzeczni, mili i maja na wszystko czas. Och… alez wspomnien, mnóstwo, mnóstwo.. Dziękuję:)
a ja 2-tygodnie temu byłam z rodziną u Pani Marii – niezapomniane wakacje, cudowne widoki i nawet te odrapane ściany mają ogromny urok. Robisz piękne zdjęcia, w piękny i osobliwy sposób uchwycone szczegóły.
"Nie sposób ogarnąć wszystkiego. W kilku miejscach robiłam zdjęcia, ale nie chciałam, by aparat przesłonił mi podziwianie, więc po prostu to oglądałam i zapamiętywałam."
Skojarzenie.
"Wychodzę z katedry na rozgrzany i oślepiający plac. Przewodnicy krzykliwie poganiają stada turystów. Spoceni farmerzy z dalekiego kraju filmują każdy kawałek muru, który wskazuje objaśniacz i posłusznie wpadają w ekstazę dotykając kamieni sprzed kilku wieków. Nie mają zupełnie czasu na oglądanie, tak bardzo pochłonięci są fabrykowaniem kopii. Włochy zobaczą wtedy, gdy będą u siebie, kolorowe, ruchome obrazy, które nie będą w niczym odpowiadały rzeczywistości. Nikt już nie ma ochoty studiować rzeczy bezpośrednio. Mechaniczne oko niezmordowanie płodzi cienkie jak błona wzruszenia." Z.Herbert, Barbarzyńca w ogrodzie.
napiszę tylko … Ach!
Aniu, właśnie czytałam M fragmenty wspomnień toskańskich I (o kawie, bo dokładnie rozumiemy, o czym piszesz, i podobnie zachwyceni snuliśmy się po Rzymie rok temu). A teraz zrobiłam się oczywiście głodna 😉 i spragniona dobrej kawy (a tu na działce tylko ekspres kap-kap, bu).
PS. Masz bardzo, bardzo ładną sukienkę na ostatnim zdjęciu 😉
Toskania powoli staje się moim marzeniem – dzięki opowieściom takim jak Twoja 🙂 Na dodatek właśnie skończyłam czytać "Winnicę w Toskanii" Ferenca Mate… Ach… Mam ochotę wykrzyczeć za Leszkiem Talko: "ten facet ukradł moje życie" 🙂
Piękne zdjęcia.
Pozdrawiam!
Aniu, jak ja tęskniłam za Twoim pisarstwem, za nastrojem jaki tworzysz, a teraz jeszcze Toskania i to cudowne drzewko cytrynowe … powiem krótko … hmmmmm … i oddaję się chwili rozmarzenia, by za minutek kilka wrócić do szorowania i rozpakowywania :)))
… powiem jeszcze jedno … dobrze być w "domu", a Twój blog jest nieodłączną częścią mojego miejsca na ziemi, gdzie mi dobrze i szczęśliwie 🙂
Ja_n, dziękuję za ten cytat! Przepięknie powiedziane… Właśnie o to mi chodziło, z tym że Herbert, co oczywiste, mówi o tym o wiele piękniej.Nie czytałam jeszcze "Barbarzyńcy…" i gdy tylko uporam się z natłokiem pracy (czyli we wrzesniu), zdobędę tę książkę.
KAsiu, to ja napiszę tylko: 🙂
Ptasiu, cieszę się, że mamy podobne wrażenia z Włoch, przynajmiej w części 🙂 Sukienka na ostatnim zdjęciu nie moja, a najmłodszej siostry, nad czym bardzo ubolewam, bo nie mogę pożyczyc tej kiecki. Za mała!
Anczito, znając Wasze tempo i miłosć do podróży, lada moment będę czytać reportaż z wyprawy do Toskanii 🙂
Tili, jak miło, że tu zaszłaś 🙂 Trochę się obawiałam, że już CI się odechciało blogować!
Pozdrowienia ciepłe zasyłam!
No to ja się chyba do tej Toskanii wybiorę wreszcie… Klimatycznie u Ciebie, jak zawsze 🙂
Aniu, Barbarzyńca to najlepszy przewodnik po Toskanii. Można i trzeba go czytać tam, na miejscu, patrząc na to co Herbert w nim opisuje. Takie czytanie Barbarzyńcy to najlepszy chyba sposób zwiedzania Toskanii. Bardzo polecam, bo sam tak poznawałem tę krainę gdy byłem tam pierwszy raz.
slicznie opisujesz piekno Toskani, moim marzeniem jest wyjazd w te rejony, zoabczymy co to bedzie ale czytajac Twoje i innych wspomnienia z Toskani czuje coraz wieksza ochote, moze za rok? hmmm…
Kolejny cieply i klimatyczny wpis, no i te zdjecia! Jak dobrze, ze tu jestes Aniu i ze zechcialas nam o tym wszystkim opowiedziec! :*
Aż mnie skręca jak to czytam… z zazdrości i tęsknoty:) Zazdroszczę, ze właśnie stamtąd wróciłaś i tęsknię za Włochami.
Ja miałam tak samo z rowerami, kiedy teraz przeglądam zdjęcia, dokumentacja rowerowa jest bogata bardzo. Tak samo z drzwiami, bramami i okiennicami.
Nie wiem co to jest, ale Włochy mają w sobie coś takiego, że choćby raz tam zawitać, zawsze chce się wracać i tęskni się, jakby zostawiło się tak kawałek serca.
Twoje plastyczne, płynące jak sny na jawie opowieści przeniosły mnie do tych miejsc:)
Zdjęcie z kamykami jest mi bliskie, mam baardzo podobne i też lubię kamyki. Szczególnie te pastelowe:)
Cudnie się Ciebie czyta, ale to i tak już wiesz Aniu:)
Pozdrawiam Cię!
P.S. Podoba mi się:
* lakier na paznokciach, i kamyki
** sukienka
*** generalnie WSZYSTKO
pięknie to wszystko opisałaś, niezwykle wciągająca relacja
Hm ,rozmarzyłam się Aniu jak tak ciebie czytam ,hm….
p.s a zdjęcia pierwsza klasa
Aniu, wpadłam tu dziś po południu, zmęczona upałem i wyszłam w dużo lepszym stanie. Wiesz, tu u Ciebie jest taka oaza, azyl. Od razu lepiej się żyje ;).
A o Toskanii nic nie mówię. Ty powiedziałaś już wszystko.
Czuję się dzięki Tobie jakbym tam była 🙂
A kolorowe mosiężne drzwi? 😉
Jejku… jak cudnie… Czuje jakbym dotykała tych chropowatych ścian, jakbym chodziła "Twoimi uliczkami", jakbym właśnie zostawiła jeden z rowerów stojących pod ścianą…
Toskania we mnie dojrzewa…
Dziekuję:)
Aniu, przeczytałam (z przyjemnością nieukrywaną), obejrzałam (z przyjemnością nieukrywaną równie), zamyśliłam się, przywołałam w pamięci wspomnienia i odkładam na półkę w prawej półkuli. (Nie wiem dlaczego w prawej). Kiedyś znów wyciągnę i będę dalej składać w niekończący się toskański obraz… 🙂
B.fajny sposób na odstraszenie natrętnych handlarzy 🙂
Ale piekne masz te wspomniena,ach.. czuje sie jakbym tam była wczoraj,albo nie -przed chwilą..
Pięknie piszesz o Toskanii To także moja miłość, od wielu już lat.
Pozdrawiam
Aniu Kochana 🙂
Przeczytalam sobie jeszcze raz Twoj opis. Powoli. Bez pospiechu. Obejrzalam kazde zdjecie po kolei. I o ile przyznaje, ze Opowiesci z krainy Bobu byly dla mnie trosze niezrozumiale (ale ja juz Tobie pisalam, ze nie mam tak wrazliwej duszy jak Ty), o tyle ten wpis jest genialny. A najlepsze jest to, ze zdjecia moglby istniec bez opisu, a opis bez zdjec, a razem tworza cos wspanialego!
Jesli kiedys napiszesz ksiazke o podrozach, to ja juz dzisiaj zamawiam jeden egzemplarz 🙂
Fajnie, ze potrafisz tak chlonac piekne wspomnienia i z taka latwoscia je umiesz opisac 🙂
Sciskam mocno i ciesze sie, ze piszesz pomimo tego, ze wiekszosc czasu poswiecasz na nauke :*
Upał jak w Toskanii. Niedawno czytałam ?Wzgórza Toskanii? Ferenca Mate. U Ciebie klimat jest tego regionu Włoch dużo bardziej toskański… :)))
KONIEC ??? już ??? powiedz, że to jeszcze nie koniec, proooszę ……
An-no, cieszę sie, że Cię przekonałam ;))
Ja_n, zaluję, że o tym nie pomyślałam wczesniej – teraz nie mam czasu na czytanie, a wtedy, przed wyjazdem do Toskanii, poświęciłam go na ksiażkę Tessy C-Borawskiej o Toskanii…
Viridianko, mam nadzieję, że uda Ci się zrealizowac plany i wybierzesz się w te piękne rejony 🙂 Warto.
Beo, dziękuję za ciepłe słowa!!
Patrycjo, dziękuję za ten komentarz. Tak sobie myślę, że większośc osób przjeżdzających z Toskanii bedzie mieć podobne zdjęcia, bo chyba nie sposób nie zachwycać się tymi ścianami, rowerami i całym KLIMATEM Włoch… Ciekawa jestem Twego zdjecia z kamykami 🙂
Margot, Aga-aa, cieszę się, ze spodobała się Wam moja relacja:)
Olalala, dziękuję.
Oczko, oczywiście, ze drzwi też! Ale te częsniej były juz jakieś takie błyszczące, odnowione, więc rzadziej pojawiały się na zdjęciach. Choć mam też ze trzy pary wyjątkowo starych i pięknych wrót 🙂
Ewelajna, to ja dziękuję! Za te słowa 🙂
Małgosiu, jak ładnie to zabrzmiało "niekończący się toskański obraz"… Bardzo nostalgicznie. Ja mam te obrazy w głowie. Mam nadzieję, że kiedyś je odświeżę…
Beato, dziękuję za miłe słowa!
Polko, egzemplarz książki masz jak w banku, z dedykacją 😉 Wiesz, blog jest mi odskocznią i na pewno będę tu zaglądać, bo przeciez nie wytrzymałabym tak ciągle zauwając. Z tym, ze nie moge już tak mocno się udzielać, często czytam wpisy, ale już nie komentuję. Ale do czasu…:)
Śnieżko, a ja po raz pierwszy słyszę o tej ksiązce- tytul brzmi zachęcająco! Ale mi komplement powiedziałaś, dziekuje 🙂
Ki_ma, nooooo… KOniec…:) NIe chcę mnożyć odcinków o TOksnii, bo za jakiś czas wszyscy będą mieli już mnei dosyć 🙂
coz moge napisac?? moja milosc do toskanii jest jeszcze wieksza i choc w tym roku nigdzie nie wybywam na urlop ze wzgledu na kruszynka to juz planuje nastepne wakacje w… toskanii!!
p.s. gdyby ktos kiedys poprosil mnie o ubranie w slowa moich mysli, zglosze sie do Ciebie, bo chyba zrobisz to lepiej ode mnie…
uwielbiam Cie czytac! w Twoich "opowiesciach" jest zawsze swiatelko nadziei…
pozdrawiam serdecznie!
Czy Ty czasem nie byłas u Pani Marii w posiadłosci Willa Costa w Marlii niedaleko Lukki ?? 🙂 My bylismy tam w maju, pieknie tam było, a znam to miejsce z Subiektywnego przewodnika po Toskanii, który tez czytałas. Jest tam nawet zdjecie naszego "czerwonego domku: Casa Domenica, moze znasz to miejsce??:)
Pozdrawiam
GosiaSamosia
Cudawianko, jestem do Twych usług (jesli chodzi o opisywanie wrazen z podrozy) :)))
Gosiu, zgadzam się! 🙂 Bylismy u p. Marii, ale trafilismy tam przez znajomych, ktorzy wczesniej tam rezydowali. My mieszkalismy w głównym domu, jesli tak to mogę nazwać. Ale malutki jest ten świat 🙂
Jakie piękne są te wakacyjne zdjęcia!:) Można poczuć klimat Twoich wakacji:)
I zazdroszczę umiejętności pięknego pisania!
Zgadzam się z tą wyższością odrapanych ścian nad gładkimi 😉 Świetne fotki- sama przyjemność odkrywania.
Delie (tak mogę do Ciebie pisać?:), jak miło, że tu zajrzałaś! Dziękuję Ci za ten słowa…:)
Raincloud, witam Cię serdecznie 🙂
Aniu, ach… wspomnienia wracają.. Wspomnienia z Włoch. Z pięknej Toskanii i Umbrii. Dzięki Tobie czuję jakbym znowu tam była. Oj, chcę być, bardzo, bardzo chcę.
Kocham Włochy miłością wielką. Kocham te cykady wrzeszczące w upale, kocham cyprysy i platany, kawę, te samochody, które jeżdżą jak chcą…:) A jednocześnie zatrzymają się zawsze widząc kobietę z dziećmi czekającą przed przejściem dla pieszych (nawet nie tylko przed przejsciem). Są grzeczni, mili i maja na wszystko czas.
Och… alez wspomnien, mnóstwo, mnóstwo..
Dziękuję:)
Witaj Aniu,
a ja 2-tygodnie temu byłam z rodziną u Pani Marii – niezapomniane wakacje, cudowne widoki i nawet te odrapane ściany mają ogromny urok.
Robisz piękne zdjęcia, w piękny i osobliwy sposób uchwycone szczegóły.
Majano, mam podobne uczucia, jesli chodzi o Włochy 🙂
SanFran, dziękuję Ci za te miłe słowa! Prawda, ze fajnie się oglada miejsca, w których się było, a widziane oczami innej osoby? 🙂