Maj i czerwiec to czas serników na zimno, przynajmniej u mnie. Bywa kiczowato (sernik na galaretkach), elegancko (sernik truskawkowy na mascarpone – klik) i nostalgicznie (sernik na galaretkach). Ciasto pierwszy raz pojawia się u nas w połowie maja, bo w tym czasie przypadają urodziny Tomka, któremu mama od lat przygotowywała je z tej okazji. Przejęłam ten zwyczaj i – nie powiem, że regularnie, ale staram się – przygotowuję moją wersję.
A jest ona tęczowa, pokazywałam ją wieki temu na blogu – tutaj. To najprostszy przepis na świecie, chociaż wymaga dużo cierpliwości, trzeba odczekać swoje, wylewając kolejne warstwy galaretki.
Co prawda ten tęczowy sernik na zimno robiłam w maju, ale uświadomiłam sobie, że idealnie pasuje do czerwca, miesiąca LGBT (nie mylić z BDSM). Zajadając tęczowy kawałek sugeruję uśmiechnąć się do drugiego człowieka, wyjść ponad podziały i nie dawać się podpuszczać osobom, którym zależy na tym, byśmy byli skłóceni. Takie mamy czasy, że tęcza nabiera kontekstu politycznego – brrrrr.
SERNIK LGBT – TĘCZOWY SERNIK NA ZIMNO
- 4 opakowania różnokolorowej galaretki
- 3 homogenizowane serki waniliowe (opakowanie po 200 ml)
- truskawki, maliny, borówki
Przygotowuję galaretkę zgodnie z przepisem na opakowaniu. Gdy się ostudzi i zacznie tężeć, dodaję do niej pierwszy serek i dokładnie mieszam. Masę wylewam na dno tortownicy.
Robię kolejną warstwę, mieszając galaretkę z serkiem. Wylewam do formy dopiero, gdy pierwsza warstwa już stężała. W ten sam sposób przygotowuję kolejne dwie warstwy.
Następnie układam na cieście pokrojone w plasterki owoce, zalewam je tężejącą galaretką (bez serka). Ciasto chowam do lodówki. Po kilku godzinach jest już gotowe.
Uwaga:
- Nie popełnijcie mojego błędu i nie wylewajcie płynnej galaretki na owoce, bo jest możliwe, że płyn wyleje się przez tortownicę i zaleje całą lodówkę… Ja w ostatniej rundzie zawsze za bardzo się śpieszę!
- Dla uzyskania intensywniejszego koloru proponuję dać do galaretki 2/3 opakowania serka.