
ŚNIADANIOWE MENU PIKNIKOWE:
PASTA JAJECZNA:
3 ugotowane na twardo jajka (czyli 6 minut gotowania od momentu zawrzenia wody) pół pęczka szczypiorku 2-3 łyżki majonezu sól do smaku
Ugotowane na twardo jajka obieram ze skorupek i wrzucam do pojemniczka, w którym będę je transportować na plażę (nie chcę brudzić deski do krojenia). Siekam jajka na ?chybił trafił? i odstawiam do ostygnięcia. Wkrawam do nich szczypiorek (ja robię to nożyczkami), dodaję majonez, solę i mieszam całość.
PASTA SEROWA
kawałek dosyć suchego sera żółtego (najlepsze są do tego te z dziurami) 2 łyżki majonezu 1/2łyżeczki suszonej papryczki chili, pokruszonej 1/3 łyżeczki suszonego czosnku (takiego w proszku) 1/2 łyżeczki suszonego oregano sól do smaku
Ser ścieram na tarce o drobnych oczkach. Mieszam z pozostałymi składnikami.
SAŁATKA Z FARRO (pszenicą płaskurką), PESTO I POMIDORKAMI KOKTAJLOWYMI
1/3 porcji pesto (bez parmezanu) 1,5 szklanki orkiszu (farro) pół suszonej papryczki chili, pokruszonej kiść pomidorków koktajlowych
Gotuję farro zgodnie z przepisem na opakowaniu (jeśli przepisu brak, robię to tak: płuczę orkisz kilka razy, po czym zalewam lekko osoloną wodą i gotuję jakieś 25 minut, jak brązowy ryż, po czym odcedzam).
Ugotowany orkisz mieszam z pesto, chili. Pomidorki koktajlowe kroję na połówki i mieszam z resztą składników. W razie potrzeby dosalam sałatkę.
Uwagi:
1.Jak widzicie, menu jest proste. Dla niektórych bez szału, dla mnie szał jest, bo należę do fanów pasty jajecznej, a pasta majonezowa to jakieś mgliste wspomnienie dzieciństwa ? zdaje mi się, że mamcia ucierała kiedyś ser i podawała go w podobnej formie, ja dorzuciłam jeszcze chili, które dało całości ostrego kopniaka.
2. Osoby będące przeciw majonezowi proszę o pominięcie milczeniem dwóch pierwszych przepisów! Ja majonez n i e s t e t y uwielbiam.
3. Sałatka z pszenicy płaskurki, czyli farro (o wiele bardziej podoba mi się włoska nazwa orkiszu, ale by uniknąć posądzenia o bufonadę, używam polskich słów: ) pojawiała się u mnie już kilka razy. Po raz pierwszy spróbowałam jej w Toskanii, gdzie obok kawałków świeżego kokosa, wchodziła w skład naszego plażowego menu. Wersja toskańska (kupiona w supermarkecie) zawierała jeszcze zielone oliwki, których ja nie miałam.
Kto nie jadł orkiszu, temu wyjaśnię, że w smaku przypomina on brązowy ryż, z tym że jest trochę twardszy. Bardzo lubię jego smak, choć jest sporo osób, dla których orkisz jest, jak by to ująć? za słabo przetworzony. Jedno jest pewne: miłośnikom razowych makaronów, kasz i brązowego ryżu orkisz z pewnością przypadnie do gustu. Nie bez znaczenia jest fakt, że prezentowana sałatka to samo zdrowie ? pomidory, bazylia, oliwa, czosnek, orkisz: jesz, i czujesz, że moc jest z Tobą!
* mylą się ci , którzy twierdzą, że pikniki na plaży wiążą się z piaskiem w jedzeniu ? ani razu mi się to nie zdarzyło. Jeżeli koc, na którym ustawicie jedzenie będzie wystarczająco duży, a nie postanowicie zrobić pikniku podczas sztormu ;), to z pewnością nie wpadnie Wam do jedzenia ani jedno ziarnko;
** nie lubię słowa ?lunch?, nadal wydaje mi się obce i kłuje mnie w język podczas jego wypowiadania;
Pięknie, pięknie… Pozazdrościłam nieco, bo mi nigdy nie dość morza. A do pasty jajecznej, którą uwielbiam, dodaję jeszcze troszkę musztardy z Dijon…
No – to przynajmniej pastę mogę sobie w domu przygotować, skoro morze dopiero za kilka miesięcy zobaczę;)
Uściski, Aniu
Menu każdy sobie sprawi, jakie lubi (bo ja akurat jestem umiarkowaną fanką majonezu), gdyby tylko można było się magicznie nad to morze przenieść… ewentualny piasek w jedzeniu niespecjalnie by mi już przeszkadzał (ten, który ciągle mam w torebce jest miłym wspomnieniem wakacji). Muszę za to poeksperymentować wreszcie z orkiszem i powrócić do pomysłu sałatek na drugie śniadanie.
W W-wie też były dwa piękne dni.
Ale tak Ci zazdroszczę słońca nad morzem, i mew, i piasku,i spacerów…
Piknikowe jedzonko pycha!
a my za tydzień jedziemy nad morze, lalalala
plażą szły zakonice? więc to prawda!
majonez kocham i ja!
hehe, teraz chodzi mi po głowie piosenka Budki Suflera "Jolka Jolka" przez to zdjęcie z zakonnicami:)
jako, że uważam się za miłośniczkę past, postanawiam zrobić jajeczną jeszcze w tym tygodniu, choć pewnie zjem ją w Domku :))
zdjęcia są piękne, takie ciepłe, a zakonnice szałowe
Aniu, jak Ci zazdroszczę tej plaży..marzę o domku nad morzem od dawna. Myślę, że kiedyś uda mi się osiąść gdzieś nad wielką wodą i korzystać z każdej nadarzającej się okazji do plażowania..
uwielbiam pasty jajeczne-są jak przywoływane smaki z dzieciństwa:)
pozdrawiam serdecznie z deszczowego ale jeszcze ciepłego południa…
J.
tak mi się morze zamarzyło…
Weekend marzeń. Nic dodać, nic ująć. Piękny.
Chyba nie będę osamotniona, jeśli powiem że zazdroszczę i to bardzo! Tak bym chciała jeszcze choć na chwilę… smutno mi się zrobiło, że ja tak niestety nie mogę, ale i wesoło, że mogę przynajmniej poczytać o takim weekendzie. Tak samo udanego tygodnia życzę! Pozdrawiam!!
Łeee cudny ten wasz piknik!
P.S. też mam różowy szlafrok i rozpogadzam nim poranki!
och, jak cudownie! cisza i spokój.
ja niestety majonez uwielbiam też! czy możesz sobie wyobrazić, że w Chinach jadają majonez słodzony? okropności!
a pasta jajeczna – moja ulubiona, ostatnio robię namiętnie i spodziewam się, że w końcu mi się przeje…
Pozdrawiam!
Ech, tylko pomarzyć o takim pikniku. Ja zazwyczaj wpadam na tak genialne pomysły już po fakcie i albo nie mam czasu na przygotowanie czegoś do jedzenia, albo na sam piknik. No ale może kiedyś się w końcu uda.
Ja majonez tez lubie. I wcale nie przeszkadza mi jego nadmierna ilosc
Zazdroszcze takiego pysznego sniadaniowego pikniku 
Do morza mam niedaleko, czasem kupujemy jednorazowego grilla, pakujemy się i jedziemy na piknik, ale rzadko tu (Irlandia Płn- najmokrzejsze miejsce na Wyspach ) jest na tyle ładna pogoda, a szkoda.
Nabieram mocy
czytając tego posta. Słoneczko, lekka bryza i te wszystkie pyszności, mmmmmm czego chcieć więcej?
Aniu, za to stwierdzenie "… jesz, i czujesz, że moc jest z Tobą!" pokochałam tą sałatkę. Sama często robiłam ją latem, a na taki piknik jest wręcz doskonałe
ja też jestem wielką miłośniczką majonezu
a takie wyjątkowe śniadanie niezmiernie mi się spodobało i zamarzyłam, żeby mieć choć trochę bliżej do morza…
U mnie tez w sobote byl piknik tylko, ze nie nad morzem, a w pieknym parku, z jeszcze wspanialszym palacem w tle. I jedzenie tez bylo prawdziwie piknikowe.
Pozdrawiam
Piękne menu, piękne okoliczności przyrody. Widok morza, dotyk piasku pod stopami, działają na mnie kojąco…a z gazetką, zagryzaną świeżym chlebem z pastą jajeczną…o błogości!
Czytam to w poniedziałkowy poranek (przy pierwszej pracowej kawie) i pragnę się tam znaleźć
"Plażą szły zakonnice,
a słońce w dół
wciąż spadało, nie mogąc spaść"
To pierwsze co mi zaśpiewało w głowie jak zobaczyłam Twoje zdjęcia. Niesamowite, zrobić piknik na plaży i złapać w kadr zakonnice
Fakt, pogoda była piękna, taki wypad na plażę to świetny pomysł. Menu, może i prost, ale bardzo ciekawe, myślę, że spokojnie nadaje się na każdy inny piknik – grunt to dobry pomysł
pozdrawiam serdecznie
Oj, jak pięknie. Cudo.
Pasta jajeczna to też moje dzieciństwo a jak!:)
Sama miałam taką mała obsesję "słońce, słońce, łapmy słońce", wymogłam na Panu wycieczkę do Szczawnicy więc w zupełnie odwrotnym kierunku..
Ale muszę powiedzieć, że się nie popisałam – zrobiłam na szybko dwie kanapki z jajkiem, które określił jako "bezsmakowe" i do tej pory jest mi wstyd.. (tak się spieszyłam, żeby jechać)
Ale obiecałam to nadrobić, jestem w końcu kucharką czy nie?
Morze… mam do niego 5 minut… Lubię spacery wrześniowe i pażdziernikowe, ale pikniku nie robiłam jeszcze nigdy… Prosty i pyszny – taki najlepszy. Jajeczko w tej postacie LUBIĘ BARDZO:)
my też weekend nad wodą spędzaliśmy, choć nie nad morzem. podoba mi się Twój sposób na upiększanie sobie tych zwyczajnych chwil.

i zdjęcie z zakonnicami!
pozdrawiam,
E.
Zazdroszczę tego poranka nad Bałtykiem
A zdjęcie z zakonnicami rzeczywiście fajne
Zazdroszczę pogody i oczywiście jedzonka.
Pozdrawiam.
Kinga
Taki poranek nad Bałtykiem musi być niesamowicie przyjemny. Zazdroszczę tej możliwości! Chętne powtpatrywałabym się w ów ze wszech stron otaczający błękit, pogryzając świeżą ciabattę.
Swoją drogą – ogromnie spodobało mi się sformułowaniem o wietrze wplątującym się we włosy. Cudowne.
Jaki piękny poranny piknik :))Śniadanko na plaży, to jest coś:) I jak romantycznie:)
Pozdrowienia Aniu:)
Taki spokojem od tych zdjęć powiało! Było mi tego trzeba!
Anu, co prawda nie podzielam Twojej miłości do pasty jajecznej, ale za to już do majonezu – tak! i to bardzo!
Gdyby nie zdrowy rozsądek – zapewne dodawałabym go wszędzie, nawet tam, gdzie zupełnie nie pasuje.
Z tego też powodu pochłaniam niemal wszystkie sałatki świata (poza jajeczną :D), w których spoiwem jest boski majonez. 
Dla mnie szałowe bardzo, bo pasta jajeczna, świeże pieczywo i celebrowanie weekendowych śniadań to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy jakie wogóle są!
Idealna prostota, idealna harmonia.
pozdrawiam ciepło Aniu
M
:*
Pasta serowa przemawia do Mnie najbardziej:D.
Zdjęcia cudowne!!!
Aniu,
pasta jajeczna jak i serowa bardzo do mnie przemawiają!
Już wiem co nowego będę przygotowywać moim domownikom do szkoły/pracy, a sobie trochę urozmaicę śniadania
Wspaniałe śniadanie i wczesny obiad
nad morzem.
Wiesz, że ja zawsze bałam się tego piasku w jedzeniu? Kiedyś spróbuję popiknikować sobie na plaży
Piękne, słoneczne i czyste zdjęcia!
Pozdrawiam!
Za różowy mniej Cię lubię hihihi ale Tobie pasuje do koloru skóry i włosów założę się że wyglądasz w nim jak Słodka Truskawka
I trzymam kciuki za nogę!
Oj Aniu zazdroszczę dostępu do polskiego morza i takich chwil spędzonych na kocu.
Muszę wykurzyć moje zamiłowanie do bycia domatorką bo tracę wiele, oj wiele.
Szkoda że Was tu nie ma
Aniu, a ja myślę, że taki opis to zakrawa o sadyzm! Kocham morze, kocham pastę jajeczną, majonez też… Ale żeby dojechać na plażę na śniadanie (nawet późne!) to musiałabym najpierw nie kłaść się w ogóle spać!!! Zazdroszczę Wam bezgranicznie!!! Pzdr Ania(do)
smakowite! i jakie słoneczne! piękna pogoda… teraz trochę strach wyglądać za okno…
Mi wszystko pasi.
Widzisz, tamten weekend musiał być leniwy, by ten był urokliwy. Uwielbiam takie cieszenie się życiem. Nawet zdjęcia się uśmiechają.
Też lubię majonez, od czasu do czasu. Z różem, jak i Polcia nie jestem za pan brat, ale z nim nie walczę. Dowód – pozwoliłam córce wybrać rózowy rower, z rózowymi frędzlami, w różowe róże, z różowym siodełkiem itd. jakis czas temu namawiałabym ją na inny, a teraz odkąd jest akcja walka z różowym kolorem dla dziewczynek, nie. Z przekory.;-))
Patrzę i rozpływam się. Te zdjęcia, te miejsce, te jedzonko. Tęsknię za morzem tak bardzo, ze skoczymy w weekend na kilka chwil. Deszcz, słońce, zimno, ciepło – nieważne. Najważniejszy jest ten widok i szum. Pasta jajeczna to danie z mojego dzieciństwa. Nazywała się sałatką galicyjską (nie wie dlaczego) i miała jeszcze w sobie łyżkę masła, musztardy i drobno startą cebulkę.
witam, ja również ostatnio robiłam pastę jajeczną, z tą różnicą, że jedzenie jej, nie odbyło się w takiej scenerii. Pięknie, trochę zazdroszczę Ci morza. Pozdrawiam ciepło.
O rany! Jak możesz mi to robić! Ja za oknem mam tylko szare bloki, niemal po sam horyzont
Żartuję – dzięki Tobie uśmiechnąłem się od ucha do ucha – fajnie, że możecie tam miło spędzać poranki.
Pozdrawiam!
Piękne zdjęcia !
Aniu, opisałaś to tak pięknie, że poczułąm się, jakbym tam była z Wami. Zazdroszczę bliskości do morza!
Jezu, ja chcę nad morze! Z Tobą, zabierzesz mnie?
Miłego weekendu, Aniu. I cudnej pogody, niech choć jeszcze trochę nam poświeci i pogrzeje.
Aniu, brak slow – doskonala budujesz atmosfere, te 2 zakonnice (i w tekscie i na zdjeciu) sa doskonale!
Pasta jajeczna mowisz, uwielbiam faszerowane jajka, a pasta jajeczna to jakby nieusmazone jajka, dobra paste jadlam wieki temu i musze nadrobic i to juz!
:*
PS. Wiesz, ze tamtego poranka gdy Ty robilas piknikowe cuda ja pieknlam mazurek z koglem-moglem Anulka?
Morze kocham! Tam się urodziłam i zawsze tęsknie za wielką wodą.
Zdjęcia jak z albumu. Cudowne!
Chciałabym mieć teleport i uciec w stronę słońca. Piękny wpis!