Niedzielny wieczór. Niebo powoli pokrywa się kolejnymi warstwami ciężkich chmur, które lada moment przeistoczą się w gęstą, czarną noc.
Siedzę przy biurku i próbuję się skupić: jest tyle do zrobienia, a umysł skurczył się do rozmiarów orzecha włoskiego i nijak nie chce współpracować? Z oddali dobiegają skoczne przytupanki, miasteczko świętuje: litry piwa, stosy kiełbasek i disco-polo w tle. Tak bawi się P-sz: umpa-umpa, szalala? „Dzień Świra” w realu.*
Zmuszona jestem zamknąć okno. Uff, trochę lepiej. O czym to ja chciałam pisać? O truskawkach.
Jak na Truskawkowego bloga, niewiele tu u mnie truskawek? Ale nie oznacza to wcale, że wiodę żywot beztruskawkowca – wręcz przeciwnie! Truskawkowy amok trwa, dzień bez miski tych owoców to dzień stracony.
Tam:
I siam: Dawka, która utrzymuje mnie przy życiu to ok. ? kg dziennie. I niech się chowa rabarbar, niechaj rozpłyną się jagody, nawet malin może nie być, bylebym miała miseczkę truskawek. Czasem zjem ją w towarzystwie jogurtu i łyżeczki cukru, czasem wrzucę do makaronu**, innym razem ledwo zdążę je umyć i już znikają…
Jednak bywają takie momenty, gdy moja truskawkowa namiętność pragnie przybrać bardziej wysublimowaną formę. Czasem mam ochotę zapewnić truskawkom eleganckie towarzystwo.
BABECZKI Z TRUSKAWKAMI I KREMEM AMARETTO
Składniki:
na kruche ciasto: 150 g mąki (tylko nie krupczatki) 100 g masła 50 g cukru pudru 1 żółtko
na krem amaretto: 250 ml śmietany kremówki 3-4 łyżki Amaretto 3 łyżeczki cukru
na nadzienie truskawkowe: ok. 2 szklanki truskawek (wyszypułkowanych) 3-4 łyżki Amaretto 3 łyżki cukru (opcjonalnie)
ponadto: 8 truskawek
Najpierw robię kruche ciasto: w robocie kuchennym mieszam mąkę, cukier, masło i żółtko. Mieszam chwilę, aż ciasto zbije się w kulę. Wkładam ją do lodówki na ok. ? godziny.
Następnie robię krem amaretto: śmietanę mieszam z cukrem, po czym ubijam, aż będzie dość zwarta. Pod koniec dodaję do masy Amaretto i jeszcze chwilkę miksuję.
Potem robie truskawkowe nadzienie: truskawki kroję na plastry, wrzucam do rondelka razem z cukrem i Amaretto. Duszę na małym ogniu, aż owoce zmiękną oraz powstanie słodki syrop (nie ma być go dużo bo ciasto namięknie).
Gdy kruche ciasto jest wystarczająco chłodne, wylepiam nim foremki do muffinów (wychodzi ich ok. 8 -11 sztuk, w zależności od grubości ciasta). Piekę je w 200 st. C., aż się zarumienią (zajmuje to około 30 minut). Po upieczeniu wyciągam je z foremek i pozwalam im ostygnąć.
Nakładam na nie pierwszą warstwę, czyli truskawkowe nadzienie (musi być także schłodzone!). Następnie kładę krem amaretto, a wierzch ozdabiam świeżą truskawką.
Uwagi:
Podana porcja wystarcza na wyklejenie formy o wymiarach 23 cm dość cienką warstwą, więc jeżeli chcecie piec w formie 26 cm albo uzyskać grubsze ciasto z wyższymi rantami, polecam zwiększyć porcję o połowę (albo podwoić ją i ewentualny nadmiar zamrozić).
Cóż mogę więcej rzec? Babeczki są niebiańskie, naprawdę. Ostra nutka amaretto powoduje, że nabierają charakteru. Nadzienie z truskawek, tak miękkie i delikatne, idealnie łaczy się z puszystym kremem? Poezja.
* gdy skończyłam pisać tę notkę, disco-polo ucichło; otworzyłam okno, po chwili usłyszałam Oddział Zamknięty – jest nadzieja! ** ze śmietanką, rzecz jasna *** o klasyku, czyli biszkopcie z galaretką i bitą śmietaną nawet nie wspomnę!
Piekne!
ale przepysznie wygladaja :))
ale piekne:) u mnie tez za oknem glosno… festyn 🙂
viridianka
http://cioccolatogatto.blox.pl/html
No to się Pani udało! Piękne wypieki!:)
Jakie kolorowe i piękne…och jak ja bym gdzieś chciała kupić łubiankę truskawek(a nie 250g w folii)…:)
Jestem oczarowana.
Piękne te babeczki:)
hm ,cudnie tu u ciebie ……….
u mnie to z truskawkami wygrywają czereśnie, ale w przyznam że może dlatego ze w tak wytwornej postaci jak u Ciebie nie miałam okazji próbowac truskawek…
Pyszności! Uwielbiam takie proste i jednocześnie wykwintne potrawy 🙂
Dziekuję Wam za miłe słowa, dziewczyny!
Ago, a wiesz, u mnie czereśnie walczą o palmę pierwszeństwa z truskawkami. I nie wiem, na co mam się zdecydować… A czereśni jeszcze ładnych nie widziałąm, więc zadnych nie jadłam. Choć w sezonie też jem niemal codziennie 🙂
A ja nie mogę się doczekać truskawkowych przetworów. To zawsze świetny czas, kiedy przez pół nocy można sta nad garem i odszypułkowywać owoce. Niech żyje lato!
Piękne Aniu! Piękne! Ja też jem truskawki codziennie, uwielbiam je, a one tak szybko się konczą i potem będę cały rok za nimi tęskniła…
Pozdrówki 🙂
Też mam takie letnie dylematy natury poważnej… Truskawki vs czereśnie :). A najgorsze jest to, że truskawki i czereśnie kupuję w tym samym miejscu! Czasem idę na kompromis i biorę sobie pół kilo tego, i pół kilo tego. A później umieram z przejedzenia ;)…
Babeczki pierwsza klasa! Szczególnie ten krem amaretto… Kuszący :).
Aniu, wyobraz sobie ze jak bylam tak w 3/4 Twojego wpisu to cisnal mi sie na usta jeden tylko komentarz "poezja" 🙂
Spodobalo mi sie bardzo nadzienie truskwkowe i fakt ze robisz je w formie na muffiny, bo wlasnie te babeczkowe rowki czasem draznia, nie? Pozdrowienia :*
Aniu, jakie piękne zdjęcia! Chyba najbardziej truskawkowy wpis blogowy, jaki ostatnio czytałam (i oglądałam). 🙂
I podzielam Twoją miłość! Oddaję wszystkie owoce za tę piękną, czerwoną truskawę! 🙂
ach Aniu, zazdroszcze, nie masz pojecia jak zazdroszcze :/
tego pol kilograma codziennie, nie ma nigdzie tak dobrych truskawek jak w Polsce (to juz chyba pisalam)
ja tutaj moge miec pol kilo wymeczonych za "jedyne" 3 euro. I pomyslec, ze wlasnie w Bretanii zaczelo sie truskawkowe szalenstwo,
"fraise de Plougastel" to byly pierwsze uprawiane na masowa skale w Europie truskawki ok. pol. 18 wieku.
pozdrawiam
a na czeresnie juz bede w Polsce 🙂
tu
http://fr.wikipedia.org/wiki/Fraise_(fruit)
wiecej o historii truskawek, po francusku
z tego wszystkiego zapomnialam pochwalic tekst, zdjecia w ogole wszystko 🙂
a w mojej rodzinie funkcjonowaly "kruche babeczki z poziomkami" na najbardziej kruchym ciescie z mozliwych, z prawdziwa bita smietana, rozplywaly sie w ustach … mmmm
I bardzo dobrze niech amok trwa poki sa truskawki! Niech zyja truskawki i piekne wpisy o nich 😉
Zgadzam sie z tobą ze dzien bez truskawek to dzień stracony.
Babeczki sa przepiekne. Daj mi jedna 😉
Przeslicznie i przesmacznie! Fantastyczny a jednoczescie prosty przepis no i przepiekne zdjecia 🙂
Aniu, piękne te babeczki z truskawkami:) U mnie w rodzinie, podobnie jak u Leloop, robiło się takie z poziomkami i bita śmietaną.
W minioną niedzielę u nas też był festyn z różnymi śpiewami (troche straszne, troche śmieszne to było;))
Wykwintne babeczki, nie ma co! I też mi się podobają takie bez rowków, jak Buruuberii 🙂
Jak zwykle BEZ serca! Dla tych, co oglądają i ślinią się niemożebnie. Ech, życie… 😉
aniu, slodka z Ciebie kusicielka… 🙂
Aniu, zapomniałam pochwalić ślicznych mini-miseczek z Bolesławca!:)
Kruche babeczki krem, truskawki i nic więcej nie potrzeba! 🙂
Pyszne zdjęcia. :)))
Pozdrawiam serdecznie!
No własnie truskawek nie widziałm w tym roku u ciebie:)
no ładnie,ładnie..pięknie bym powiedziała sobie dogadzasz;)
A wiesz, nie zdziwi cię to pewnie,gdy dodam,że ja także nade wszystko miłuję truskawy!xD
Lisko, to jeszcze nie mój czas-na nocne przetwarzanie 😉 Ale domyślam się, jaka to przyjemność!
Majano, dlatego też pragnę się ich wyjeść na zapas, na cały rok…
Olu, ja taż, ja też! Tez tak robię, biorę po pół kg 🙂
Basiu, wiesz, mi zawsze podobały się babeczki z muffinowej formy, właśnie przez tę gładkosć. Wydają się mniej oczywiste.
Małgosiu, miło mi to słyszeć 🙂 Starałam się nadrabiać zaległosci truskawkowe…
Leloop, kruche z poziomkami, to brzmi jak sen 🙂 Niestety nie ma dostępu do poziomek…
Ciekawe jest to, co piszesz o truskawkach, szkoda tylko, ze link jest do francuskojęzycznej strony… Ale może poszukam sobie w internecie jakiś ciekawostek. Współczuję Ci niedoboru truskawek…
POlko, vivat truskawy 😀
Emmo, już nie mam żadnej…;)
Joanno,dziękuję za te słowa!
KAsiu, a ja myslałam, ze takie festyny to domena małych miasteczek…A miseczki mamusine 🙂 Uwielbiam je!
An-no, LUnatico, dziękuję 🙂
Cudawianko, troszeczkę :)))
Notme, zgadzam się z tym 🙂 Sama ostatnio miałaś podobne cudo na blogu. Mnaim 🙂
Olciaky, mam nadzieję, że jeszcze trochę truskawek tu zawita. Moze się uda 🙂
Pozdrowienia ślę!
Jesteś Niepoprawną Truskawożerczynią ;))
Jeden z tych przepisów, który zabiera trochę czasu, a rezultat znika szybciej, niż zdołam się nim nacieszyć ;D
Masakra…
Aniu, babeczki wyglądają ulotnie jak poezja i doprawdy są wspaniałym przedstawieniem maksymy carpe tempus 😉
Oczko, własnie zjadłam kolejną porcję truskawek :)))
Porcelanko, jak ładnie to ujęłaś :)Marzę dziś o tych babeczkach…Ach.