Jak to się dzieje, że wraz z nadejściem wiosny moja doba znacznie się kurczy? Mam wrażenie, że im jest cieplej, tym więcej godzin gdzieś się ulatnia. To tak, jakby mój czas parował. Nie umiem złapać dnia i racjonalnie zaplanować każdej godziny; spędzam minuty na wystawianiu twarzy do słońca, na klęczeniu w zielonej trawie i wąchaniu hiacyntów, na fotografowaniu gigantycznych stokrotek, na wsłuchiwaniu się w melodyjny głos skowronka… Niewinne minuty kontemplacji przeistaczają się w ciężkie bryły utraconych godzin i nagle wieczorem okazuje się, że nie wykonałam połowy zaplanowanych rzeczy.
Z obiadami też tak bywa. Często mam w planach coś wielce ambitnego, ciekawego czy – po prostu – nowego, a kończę z daniem z zestawu „awaryjne” na talerzu. Na myśl o daniach s-o-s przed moimi oczami pojawiają się:
– sphagetti bolognese, – omlety (najczęściej z brokułami, mozarellą i kurczakiem), – puree ziemniaczane + warzywa na parze (najczęsciej brokuły z sosem czosnkowym), – ziemniaki w mundurkach + dowolne warzywa na parze + gęsty jogurt/sos vinaigrette/czosnkowy/koperkowy, – makaron z truskawkami i jogurtem, – sałaty z przeróżnymi dodatkami.
I na tej ostatniej pozycji się dziś skupię; sałata pojawia się u nas bardzo często. Lodowa, masłowa, rzymska albo mieszanka liści różnych odmian – zmieniają się tylko ich sosy i dodatki.
Lubię te zmiany. Bo z sałatą jest jak z dobrą, uniwersalną sukienką: to dodatki decydują o jej charakterze.
Moja sałata najlepiej się czuje w towarzystwie ziołowych grzanek, anchois, uprażonych pestek słonecznika i sosu vinaigrette z czosnkiem.
Gdy Tomasz jest obok, do sałaty dołącza kurczak albo chrupki boczek. Czasem pod zielonym liściem ukryją się kawałki fety. Sos się zmieni. Pomidor się pojawi.
Sałata nie zna podziałów: dobrze poczuje się obok uprażonych pinioli i płatków parmezanu, ale nie pogardzi też dodatkiem jajka na twardo i szczypiorku.
Dzisiejsza zahaczała o klasykę. Pierwotnie miała być klasyczna, ponieważ nosiłam się z zamiarem zrobienia Cesar salad, ale… Zraziło mnie ucieranie całych surowych jajek (jakoś nie wyobrażam sobie białka w sosie), następnie okazało się, że mam sałatę lodową, nie rzymską, a na koniec wpadł mi w ręce przepis na uproszczoną sałatkę Cezara. W zwiazku z takim obrotem spraw, darowałam sobie czystą klasykę…
Uproszczoną sałatę Cezara wzbogaciłam o bułgarski akcent, dodając kawałki soczystej piersi kurczaka „panierowane” w czubricy. Przyprawa ta nadała sałacie pazura, znacznie wzbogacając jej smak.
Było pysznie, lekko, szybko i zupełnie inaczej, niż miało być. Czyli tak jak zawsze 😉
UPROSZCZONA SAŁATA CEZARA Z PLASTRAMI KURCZAKA W CZUBRICY
1 głowka sałaty (rzymskiej w oryginale, u mnie krucha lodowa) 3 kromki chleba razowego 1 łyżeczka czubricy parmezan (ilość wg uznania)
Na mięso: pierś z kurczaka 2 łyżki oleju ok. 3 łyżeczki czubricy
Na sos*: 3 łyżki majonezu 1 ząbek czosnku 1/2 łyzeczki sosu Worcestershire 1 łyzeczka musztardy 1 -//- soku z cytryny świeżo mielony pieprz 3 fileciki anchois
Pierś kurczaka nacieram mieszanką oleju i czubricy, odstawiam do przegryzienia. W międzyczasie myję sałątę, dzielę ją na drobniejsze części. Przekladam kurczaka na b. gorącą patelnię, obsmażam go chwilę na dużym ogniu, po czym zmniejszam ogień – kurczak się powoli smaży.
Chleb kroję w kostkę, mieszam z łyżeczką czubricy. Robię ziołowe grzanki, podsmażając chlebowe kostki na patelni.
Przygotowuję sos: czosnek ucieram z anchois. Mieszam z pozostałymi składnikami sosu. Mieszam z sałatą, tak, aby dokładnie oblepił liście. Do sałaty dodaję grzanki. Przekładam ją na talerz.
Gorącego kurczaka kroję w plastry, które układam na sałacie. Całość posypuję wiórkami parmezanu i z nieukrywaną rozkoszą zajadam!
Uwaga 1: oczywiscie grzanki można zrobić z białego pieczywa, ale takie razowe bardzo mi smakują. Wbrew pozorom też nabierają chrupkości! Uwaga 2: czubrica to tylko pomysł. Pasuje tu wiele różnych ziół!
Ta szybka sałatka jest przepyszna. Słonawe nuty sosu piękne współgrają z delikatnym smakiem sałaty. Ziołowe grzanki stanowią nawiązanie do plastrów kurczaka w otoczce z czubricy. To bardzo harmonijne połączenie smaków.
czasem też ma wielkie plany kulinarne i zwykle nic z nich nie wychodzi, tak było i dziś… wtedy zwykle ratuję się jakąś zupą kremem na zamrożonym bulionie
ta uproszczona wersja sałatki bardziej mi odpowiada od oryginału, tylko z tą czubricą mógłby być problem…
lubię takie spontaniczne zmiany, często wychodzi coś zaskakującego, często coś pysznego 🙂
A sałaty to i mój sposób na syzbkie danie s.o.s 🙂
Pyszności! Uwielbiam takie sałaty 🙂 Sama często kombinuję z sałatą rzymską, lodową czy z mieszanką różnych sałat 🙂 Uwielbiam to, bo do sałaty można naprawdę wiele dorzucić i zawsze pasuje i smacznie się zjada 🙂
Aniu, a co to jest czubrica?
Pozdrawiam cieplutko.
Majana
Salaty bardzo lubie ale ale ewidentnie potrzeba mi konsekwencji we wprowadzaniu jej na stol. Podoba mi sie Twoja wersja przygotowania, trzeba sie rozejrzec za zielenina…
Aniu, u mnie podobnie. Zarówno jeśli chodzi o sałaty, jak i o kurczliwy czas. ;-)) Najchętniej założyłabym kłódkę na komputer i poszła w świat. 🙂 I niech nawet będzie ten awaryjny obiad, jeśli tyle radości daje pobyt na słońcu. 🙂
Aniu, jak widzę nie jesteś wyjątkiem 🙂 Ja też padłam ofiarą braku czasu. Ale piękna pogoda wyciąga z domu… Czy to nie wystarczające usprawiedliwienie?
Aniu, chyba wszystkim nam wiosna i piękna pogoda zabiera poczucie czasu, ale choć gromadzą się sprawy do zrobienia, to w gruncie rzeczy takie to przyjemne posiedzieć chwilę i wsłuchać się w trele ptaków, wystawić twarz do słońca, szczególnie gdy można jeszcze zajadać taką smaczną sałatkę 🙂
Bardzo miło się Ciebie czyta, tak odprężająco 🙂
Ja zawsze tak mam! Zimą, latem, wiosną i jesienią. A później, gdy zastanawiam się 'czemu tego nie zrobiłam’, okazuje się, że miałam xxx rzeczy 'ważniejszych’ ;). Ale zresztą… Co to by było za życie zaplanowane co do joty!
A taka mała zmiana planów pomaga zrobić coś tak pysznego jak ta sałatka :). Mniam :)…
Wiem o czym mowisz, czy raczej piszesz 😉
Ale ten 'stracony’ czas, jest jak najbardziej przyjemnie 'tracony’, prawda? Przynajmniej tak staram sie pocieszac 😉
Czyli nie jestem sama, u Was z czasem jest podobnie 🙂
Majano, linka do czubricy podałam w przepisie, tam poczytasz co to za cudo. Bardzo lubię smak tej przyprawy: jest intensywny i aromatyczny.
Pozdrawiam Was!
Och nie! Mi się doba znacząco wydłuża, a ja z niej jeszcze czerpię garściami słońce i ciepło 🙂
Zobaczyłam sardele i zapragnęłam tej sałaty 😉
Taka sałata – mniam, a sos mnie zainspirował 🙂
zaintrygowalas mnie ta czubrica…pysznosci:)
No wlasnie Aniu ta czubrica – zagielas mnie na calego! Salatka swietna – wlasnie idealna na szybki obiad, musze wyprobowac.
Im wiecej Twoich postow czytam tym wiecej podobienstw: ziemniaki w mundurkch + sos jogurtowy, makaron z truskawkami, no i boczek tylko w pewnych okolicznosciach 😉
oj, tak, czas ubywa i z pracy jakoś dłużej się wraca, i po drodze do warzywniaka wciąż zagląda, i człowiek uśmiechnięty, i czasem wydaje mu się, że sałata też się do niego uśmiecha :))
bardzo fajne polaczenie slkadnikow w takiej salatce cezara. ja tez lubie wersje z kurczakiem… 🙂
Aniu, widzisz tak bardzo truskawki kojarza mi sie z majem, ze dopiero jak napisalam komentarz to uswiadomilam sobie, ze wcinamy truskawki z jogurtem od marca jakos… W kazdym badz razie z makaronem i (o zgrozo) smietanka zaplanowalam juz na przyszly tydzien 🙂
Musze sie tu rozejrzec jeszcze za czekolada, a tymczasem zjem zajaczka z Goplany (to smak czekoladek z dziecinstwa)…
Tak samo mam niestety.Czas przepływa mi przez palce..
Cudawianki, witam po długiej przerwie! :))
Basiu, nawet nie mów takich rzeczy! O truskawkach i makaronie… Oj… U nas to na razie sfera marzeń, bo nie mam zamiaru jesc pompowanych pseudotruskawek. A to wymaga cierpliwości… (a makaron ze śmietanka najlepszy, bez dwóch zdań!).
Dobrze Aniu, o makaronie nawet nie mysle i cierpliwie czekam, tak jak ma byc, do maja 🙂 I ze smietanka!
Kuzynka cząbru brzmi niezwykle intrygująco :)) Wprawdzie smak anchois mnie nie zachwyca, ale pozostałe składniki, zwłaszcza kurczak komponują się wyjątkowo apetycznie :))
Aniu, bardzo mnie zafrapowały Twoje dania SOS, a zwłaszcza:
– omlety (najczęściej z brokułami, mozarellą i kurczakiem),
Zdradź proszę przepis na „zawsze wychodzący omlet” z tymi pysznościami…
(oczy kota ze Shreka ^_^)
– puree ziemniaczane + warzywa na parze (najczęsciej brokuły z sosem czosnkowym),
a puree z torebki czy ziemniaczki obierasz? 🙂 Sos czosnkowy własnej roboty? 🙂
– ziemniaki w mundurkach + dowolne warzywa na parze + gęsty jogurt/sos vinaigrette/czosnkowy/koperkowy
heh…dawno nie jadłam ziemniaków 🙂 To mi się nieco ckni 😉
Znowu mnie zainspirowałaś… Zrobiłam wczoraj tę sałatę. Lekko zmodyfikowałam mięso – miałam obiadowe – kawałki udźca indyka w marynacie z sosu sojowego, octu balsamicznego, miodu, rozmarynu. Wspaniała…
Marto bardzo się cieszę! :))) Ja tez lubię Cezara 🙂