Nie mam szczęścia do prenumerat czasopism. Pierwszą zamówiłam jeszcze pod koniec szkoły podstawowej – magazyn „Spotlight” miał mnie podszkolić w języku angielskim. Dotarł do mnie jeden numer pisma, mimo że mama opłaciła mi całą prenumeratę. Firma się rozpłynęła, pieniądze podobnie (i pewnie dlatego mój angielski jest taki, jaki jest, czyli taki sobie, ha ha).
Po latach otrząsnęłam się z prenumeratorskiej traumy i zamówiłam subskrypcję polskiej edycji „Jamie magazine”. Wydania Jamiego znad Wisły pozostawiały wiele do życzenia, głównie przez niechlujne tłumaczenie (nawet ja byłam w stanie wyłapać nieścisłości), ale fajnie było oglądać zdjęcia spod strzechy Olivera (niepodrabialny styl) i inspirować się przepisami (niezmiennie apetyczne i kuszące). Moja radość nie trwała długo, bo wiecie co? Polski wydawca wycofał się z dystrybucji Jamiego w Polsce! Tym razem zyskałam prawo do wyboru zamiennika Jamiego, padło na Shape (nie wiem, czemu to zrobiłam, ale do wyboru był jeszcze Joy czy Bazaar…). Więc przede mną jeszcze dwa miesiące podglądania umięśnionych, wytatuowanych, lśniących bicepsów, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że rower, spacery (plus ewentualnie pływanie) i zdrowy rozsądek to najlepszy pomysł na siebie.
Postanowiłam sobie, że już nigdy nic nie zaprenumeruję. A już na pewno nie zrobię tego ulubionemu magazynowi (tak, do tego właśnie nawiązuje przewrotny tytuł ;).
A z okazji stypy po polskim „Jamie’m” zapraszam Was dziś na sałatkę z grillowanych brzoskwiń z halloumi. W tytule danie przedstawiono jako „sałatka z grillowanego sera halloumi z dressingiem pomarańczowym”, zaś w przepisie nie znalazłam ani śladu pomarańczy. Ale receptura to tylko inspiracja, poszłam własną drogą.
W sałatce słone halloumi skrzypi między zębami, a miękka, słodka brzoskwinia rozpływa się w ustach. Do tego drugoplanowa, odświeżająca rola mięty, orzechowa nuta prażonego sezamu i kwaśny epizod cytryny w dressingu. Sałatka idealna, pamiętajcie tylko, by podawać ją od razu – halloumi nie lubi zimna!
SAŁATKA Z HALLOUMI Z GRILLOWANYMI BRZOSKWINIAMI I SEZAMEM
- 2 brzoskwinie
- 4 plastry sera halloumi
- 1 łyżka uprażonych na suchej patelni ziaren sezamu
- 2 garście roszponki (lub rukoli)
- 4 gałązki mięty
- 3 łyżki oliwy
- 2 łyżki soku z cytryny
Brzoskwinie kroję na ćwiartki (lub połówki), układam na patelni grillowej. Dodaję ser halloumi, grilluję aż ser zmięknie (z każdej strony, 2-3 minuty z każdej strony). Zdejmuję patelnię z ognia, odstawiam. W kubeczku mieszam oliwę z sokiem cytrynowym.
Na dwóch talerzach układam roszponkę i miętę. Następnie kładę ciepłą brzoskwinię, na wierzchu ciepłe halloumi. Polewam dressingiem oliwno-cytrynowym, posypuję ziarnami sezamu. Podaję.
Uwagi:
- Proporcje na 2 osoby.
- Sałatki nie solę, bo halloumi zapewnia odpowiednią słodycz.
„W tytule danie przedstawiono jako ?sałatka z grillowanego sera halloumi z dressingiem pomarańczowym?, zaś w przepisie nie znalazłam ani śladu pomarańczy.” – płaczę ze śmiechu. Tzn. wtedy człowiek zawsze myśli, a przynajmniej ja tak mam, co było w oryginale, tj. w którym momencie komunikacja padła ;). PS. Prenumerowałam z nawet sukcesem Usta, dopóki nie uznałam (przy 4 numerze), że to jednak nie moja bajka.
Z ludzkiego punktu widzenia to rozumiem, bo sama w 80% przepisów coś pominę, wyrażę się niedokładnie, itp. – dopiero czytelnicy mi to wskazują. Ale z technicznego punktu widzenia ja nie mam korektora, nie jestem magazynem i chyba jednak mogę się częściej mylić. Dużo takich kwiatków było w polskim Jamie’m… Niemniej jednak pisma szkoda, lubiłam oglądać ich zdjęcia. A tak to tylko Jamie z UK do przejrzenia w Empiku pozostaje.
Zakładam, że w oryginale była pomarańcza, bo ktos zaczął tłumaczyć tytuł, a potem pewnie zapomniał o tym biednym owocu…
Też mnie rozbawiła ta sałatka z pomarańczą bez pomarańczy i też boleję nad brakiem Jamiego (ja na „osłodę” mam Cosmopolitan 😉 W tym miesiącu dorzucili Shape za gratis ;-))
A propos korekty:
„Sałatki nie solę, bo halloumi zapewnia odpowiednią słodycz.”
😀
Chyba nie udało mi się stworzyć wpisu bez korekty czytelników… 🙂 Dziekuję!
Poza tym Kukbuka masz przecież egzemplarz autorski 😉 Bardzo fajne przepisy w miodowym numerze!
To prawda z tym egzemplarzem 🙂
Ja wiem, dlaczego już nigdy więcej nie kupię Kukbuka. Bo ilość reklam (nawet barszczu Winiary na Wielkanoc) jest porażająca. I rozumiem dlaczego. Wszyscy rozumiemy. Ale to dla mnie nie do zniesienia. Pozostaje niesmak. A powinno być na odwrót;)