Koleżanka opowiedziała mi kiedyś historię, jak to kupiła kwiaty cukinii i tak usilnie szukała inspiracji, jak je przygotować, że rośliny w końcu spleśniały. Chciała zapewnić im godną oprawę smakową i zamiast postawić na proste rozwiązania, przekombinowała. Kiedy wydało się jej, że znalazła odpowiedni przepis, kwiaty były już zepsute.
Obserwuję u siebie coś podobnego: gdy kupię jakiś ciekawy, niecodzienny lub ekskluzywny składnik, czuję wobec niego respekt i lekką tremę. Niby wiem, co z nim zrobić, ale moje pomysły wydają się zbyt banalne i niegodne go. Albo szukam odpowiedniej okazji, by go zjeść, czekając na urodziny, Gwiazdkę, imieniny, Dzień Kota, Pizzy czy Życzliwości… Niejednokrotnie kończy się to tak, jak z kwiatami cukinii: produkt się psuje.
Dlatego cieszę się z nadchodzących świąt Bożego Narodzenia, bo to czas kuchennej rozpusty i jakoś lżej mi wykorzystać na gwiazdkowe gotowanie tej najlepsze rzeczy poupychane po kuchennych szafkach. Bez bólu zużywam dużo lasek cynamonu i wanilii, otwieram najlepszy miód i woreczek zbieranych przez bliskich suszonych borowików.
|
Moi ulubieńcy: wytrawne czekolady z kwiatem soli morskiej, wanilią, prażonym ziarnem kakao i żurawiną oraz blok czekolady do wypieków; |
Odważnie sięgam też po czekoladowy blok do wypieków, jeden z produktów, które znalazły się w paczce od
Manufaktury Czekolady.
Czekoladowe pudełko pełne cudów przyszło do mnie niedawno i zachwyciło jakością wyrobów, ich opakowaniami i dbałością o szczegół. Każda tabliczka czekolady to owoc pasji założycieli Manufaktury, Tomasza Sienkiewicza i Krzysztofa Stypułkowskiego. Lubię takie historie, cenię takie produkty i dlatego postanowiłam poświęcić im ten wpis.
|
Mleczna czekolada o zawartości 44% kakao i komiks obrazujący powstawanie czekolad w Manufakturze; |
Dotychczas dawkowałam sobie czekoladową przyjemność, zjadając co dzień jedną, dwie kostki wybranej czekolady. Ale nadszedł czas, by bez bólu wykorzystać wspomniany wyżej czekoladowy blok. Zrobiłam z niego mój świąteczny klasyk, mocno czekoladowe trufle, tym razem z ziarnami kawy (wersja z prażonymi ziarnami kakao też byłaby świetna!).
Oczywiście nie muszę wspominać, że takie trufle świetnie sprawdzą się jako upominek gwiazdkowy?
MOCNO CZEKOLADOWE TRUFLE Z ZIARNAMI KAWY
(przepis bazowy tutaj)
100 g gorzkiej czekolady
30 g śmietany kremówki 30% (to ok. 2 płaskie łyżki stołowe) – trufle będą twardsze
albo 40 g śmietany kremówki – trufle będą bardziej kremowe
70 g miękkiego masła
1,5 łyżki miodu
1 łyżka kawy rozpuszczalnej
1 łyżka rumu
2-3 łyżki prażonych ziaren kawy, posiekanych
kakao do obtoczenia trufli (ok. 4 łyżki)
Śmietankę umieszczam w rondelku i doprowadzam do wrzenia, dodaję kawę i miód. Mieszam do rozpuszczenia kawy.
Zdejmuję z ognia i dodaję połamaną czekoladę, mieszając masę, aż cała czekolada się rozpuści. Jeśli czekolada nie chce się roztopić, umieszczam rondelek na naczyniu z wrzącą wodą i delikatnie podgrzewam masę.
Gdy masa przestygnie, dodaję rum, miękkie masło i kawę. Mieszam dokładnie masę i wylewam ją na głeboki talerz, przykrywam folią spożywczą i chowam do lodówki na con. 2 godziny.
Gdy masa się schłodzi, nakładam łyżeczką jej porcje i obtaczam w kakao. Z masy można też zrobić kuleczki. Gotowe trufle układam na talerzu i chowam do lodówki. Podaję schłodzone.
Wciąż żałuje tych kwiatów cukinii, drugich już nie znalazłam:)
To byłaś Ty, Śliwka! Zastanawiałam się, kto mi to mówił i kiedy, nie mogłam sobie przypomnieć… No to wszystko jasne 🙂
Zazdroszczę takiej paczuszki,. Zdecydowanie Manufaktura Czekolady jest moją ulubioną, tylko te ceny są bardzo dla mnie "świąteczne". Też zaczynam używać zapasy zadobroci na które przyszedł czas.
Pozdrawiam
Ania
Mam podobnie! szkoda mi wykorzystać tak codziennie i czekam na święto 🙂 a trufle boskie!!! pokochałabym je w każdym calu 🙂
Aniu, ja trochę odbiegnę od tematu. Czytając ostatnio Twoje rozważania na temat suski sechlońskiej, kiwałam głową ze zrozumieniem, myśląc, że nie tylko Ty, na drugim końcu Polski masz problem z jej zakupem, ja nie mogłam jej upolować w całym Krakowie. Do dziś 🙂 Otóż poszłam po pietruszkę i dwie marchewki do ulubionej budy na plac, płacę za zakupy, wygrzebuję złotówki, a tu na ladzie obok moich korzeni piętrzą się opakowania rzeczonej śliwki, oczywiście od razu zakupiłam i równie od razu pomyślałam o Twoim wpisie. Śliwki sprzedają tu dwa rodzaje: z pestką i bez, opakowanie kosztuje 5 zł 🙂 Jeśli chcesz mogę zakupić dla Ciebie i posłać pocztą 🙂
Dominika, dziękuję Ci bardzo za propozycję :))) Teraz śliwek nie potrzebuję, ale może kiiedyś się do Ciebie zgłoszę!
Idealnie wyglądają 🙂 Cudowny pomysł na świąteczny prezent 🙂
ilustracja na wewnetrznej stronie opakowania?, świetna!, a trufle baaardzo rozpustnę, ale od święta to aż wskazane;)
Aniu, znam to uczucie – czesto tego "niecodziennego" skladnika szoda mi uzyc, "bo co bedzie jak sie skonczy", jak go juz potem nei zdobede?
Ziarna kawy w ciastach, truflach to bomba pomysl :)))
Ja już kiedyś do ciastek czekoladowych wrzucałam – uwielbiam to kawowe chrupanie. A pamiętam, że u Was w Pradze kiedyś jadłam kawę w czekoladzie właśnie 🙂