Lubię, gdy patrząc przez okno widzę białe czapy na sosnach, koty hasające po śniegu i rogal księżyca, przebijający granatowoczarne niebo*.
Nie cierpię, gdy zamarzam na mrozie, czekając na spóźniony autobus?
Chciałabym, by te święta były białe. I tak ciężko mi wejść w świąteczny nastrój ? jeszcze dwa dni temu myślałam, że Wigilia jest za półtora tygodnia i dopiero podczas kurtuazyjnej rozmowy z o pogodzie z taksówkarzem, uświadomiłam sobie, że to już za chwilę, a ja nie czuję zapachu choinki, nie wycinam pierniczków, nie pakuję prezentów i zaledwie kilka dni temu wymieniłam kasztany leżące na radiu na kremowy kwiat z bibuły, namiastkę świątecznych ozdób.**
Z resztą ostatnimi czasy zbyt dużo się działo, by nadążyć za upływającymi dniami? Za mną intensywny, pełen smaków i aromatów weekend w stolicy, który zafundował naszej brygadzie szef. Podczas tych dwóch dni wypiłam mnóstwo dobrego wina, jadłam pyszne włoskie sery i wędliny, siedziałam tu i tu i tu***, zajadając makaron z zasmażany z kaczką, szpinakiem i tajską bazylią, tagliatelle z parmezanem i truflami, tortillę ze szpinakiem czy zapiekany ser kozi? Chwalę się trochę, ale musicie mi to wybaczyć ? tylko w ten sposób ocalam te smaki od zapomnienia.
A teraz siedzę na kanapie, z kubkiem herbaty w dłoniach i w myślach pakuję prezenty. Za dwa dni jadę do P., by w ostatniej chwili wczuć się w świąteczny klimat, spędzić pół dnia w kuchni i malować się w pospiechu przed Wigilią (bo wcześniej nie było czasu ? trzeba było pomóc babci w robieniu grzybowej, dopilnować kapusty z fasolą, pokroić ciasta, przygotować karpia w płatkach migdałów?).
W mojej kuchni nie pachnie piernikami, miodem ani grzybami. Ostatni zapach, jaki umiem przywołać, to aromat topionej czekolady, gdy piekłam brownies na wyprawę do Warszawy.****
BROWNIES Z CYTRYNOWĄ NUTKĄ
200 g gorzkiej czekolady
200 g masła
5 jajek
400 g cukru
400 g mąki
1/2 łyzeczki soli
skórka starta z 1/2 cytryny
2 łyżki soku z cytryny
Czekoladę i masło topię razem w mikrofalówce (albo w kąpieli wodnej, jeśli ktoś boi się spalenia czekolady). Jajka ubijam z cukrem, następnie (gdy cukier niemal się rozpuści) dodaję schłodzoną masę czekoladową.
Mieszam dokłądnie, po czym dodaję mąkę, skórkę cytrynową, sok z cytryny i sól. Mieszam ciasto. Wlewam ciasto do kwadratowej formy i piekę 35 minut w 200 stopniach C. Ciasto jest już gotowe, mimo iż patyczek włożony do środka nadal jest mokry – tak właśnie ma być przy idealnym brownies.
Uwagi:
1.Przepis na brownies pochodzi z książki Marty Gessler, choć dokonałam w nim pewnych modyfikacji. Mój wkład polega na dodaniu startej skórki cytrynowej i soku z cytryny, zmniejszeniu ilości cukru i rezygnacji z orzechów (zapomniałam o nich).
2. Brownies jakie są, każdy wie! Muszą być chrupiące na wierzchu i wilgotne w środku. Nawet, gdy wydają się niedopieczone, lepiej nie trzymać ich w piekarniku, by zamiast delikatnego, czekoladowego wnętrza nie otrzymać zbitej bryły. Już raz pokazywałam tu brownies (z suszoną zurawiną), ale gdy na nie teraz patrzę zauważam, że były zbyt wypieczone, widocznie za długo przetrzymałam je w piekarniku.
3. Moje ciasto piekłam z połowy składników (dlatego zmieściło się w malutkiej foremce), ale podałam skąłdniki na normalną foremkę.
*widziałam go dziś w drodze z pracy, towarzyszyły mu dwie gwiazdki, które wyglądały jakby ktoś przyczepił je dla ozdoby;
**tak, moje święta są zlaicyzowane ? to dla mnie okazja do spędzenia czasu z rodziną, do chwil zadumy i radości zmieszanej ze smutkiem, gdy z omiatając wzrokiem bliskich siedzących przy stole zastanawiam się, czy w przyszłym roku będziemy siedzieć w tym samym gronie;
***i jeszcze tu! i ani razu się nie wywaliłam!
****resztki brownies prezentowane tutaj to mój próbny wypiek, który pojawił się u nas półtora tygodnia temu, dwa dni po odebraniu z poczty wielkiej paczki od dziadków, w której znajdował się? prodiż;
Haha! Brownies z prodiża! Nareszcie Truskaweczko! :)) To się Basia uśmiechnie ;))
no ja to miłośnikiem brownies nie jestem, ale podoba mi się bardzo ta wyjedzona foremka, smakowite musiało być 🙂
i wiesz co u mnie kasztany leża na telewizorze w łódzkim mieszkaniu, mam jeszcze wazonik z liśćmi, jednak nie zamierzam ich chować – za ładne są :))
To Ci Kochana w stolicy nóżki też musiały przemarznąć 🙂
Pierniki, piernikami – ale tu dla zdrowia wina grzanego bardziej potrzeba.
Jak jeździliśmy na Wigilię, w rodzinne strony mojej Mamy (350 km od domu) to dokłądnie było tak samo makijaż nad karpiem 🙂 ale wspominam ten czas bardzo uroczo.
Całuję
M.
niestety umiem tylko sernik 🙁
pozdrawiam
Ależ pyszna ta podróż służbowa;)W Sense mieli pyszne pad thai, lody i sorbety a w Mielżyńskim wszystko mają pyszne…w płynie;)
Jedną z nielicznych zalet pracy w korporacji były dla mnie kulinarne spotkania służbowe (a Sense miałam za rogiem) więc doskonale Cię Aniu rozumiem;)
U mnie śniegu nie ma i nie będzie;)
Pozdrawiam!
Prodiż nieodzownie kojarzy mi się ze smakiem pieczonego kurczaka jeszcze z czasów wczesnej podstawówki…Nigdy potem nie smakował już tak wspaniale, nawet z najlepszego piekarnika :).
Pozdrawiam serdecznie!
kwiat z bibuły jednak wygląda jak prawdziwy:)
uwielbiam brownies dlatego kartka, długopis i notuję :))
pozdrawiam zimowo
a ja nie lubię zimy, nie mam nad czym sie nawet zastanawiać, zimno, ciemno i mokro brrrr
:-), a mnie się bardzo podoba zdjęcie nr 2
Czekanie na autobus w zimie to jedna z najgorszych zimowych "przygód".
W ostatni weekend kręciłaś się za to po "mojej" okolicy:)
Wszystkiego dobrego Aniu, wiele ciekawych lektur, ciepła i uśmiechu każdego dnia!
Cieszę się, że mieliśmy okazję, chociaż wirtualnie się poznać, to wszystko w mijającym roku.
Anulko, te zdjęcia pustej, choć użytej foremki są niesamowicie sugestywne. Aż się głodna zrobiłam …
A tymczasem pierwsze życzenia i uściski świąteczne ślę :*
Buziak :***
Aniu, ja tez nie lubię czekać na autobus i marznąć i za to nie lubię zimy. Lubię kiedy siedzę w ciepełku z kubkiem gorącej kawy i wyglądam przez okno 🙂 O tak, wtedy lubię zimę. A i wiesz, kiedy jeszcze? Lubię szaleć na sniegu z dzieckiem, lepić bałwana, zjeżdżać na sankach i rzucać się śnieżkami. To w zimie lubię 🙂
Twoje brownies musiało być boskie, takiego jeszcze nie próbowałam, a sporo już browniesów 😉 piekłam.
Pozdrówki ciepłe Truskawkowa Aniu i wesołych Świąt!!:)))
Aniu, naprawdę się nie przewróciłaś? 🙂 Brawa! brawa! Ja bym pewnie leżała nie raz.:D
Ach, no i taki wyjazd grupowy – fajna sprawa. 🙂 Widać, że szefostwo nie z tych skąpych? 😀 Ja znałam takiego jednego (ale to nie "tamci" Aniu :D), który nawet klawiatury miał w kancelarii tak stare, że aż literki były wytarte zupełnie i twierdził ,że nowe są zbędne. 😀 A to dopiero początek jego skąpstwa był. 😀 No, ale ja nie o tym chciałam…
Aniu, mnie nie dziwi, że u Ciebie w domu mało tych świat zbliżających się… Tak chyba jest bardzo często, gdy nasze święta tak na prawdę będą się toczyć zupełnie gdzie indziej. Pewnie gdy zajedziesz do rodzinnego domu – to świąteczny nastrój wybuchnie z całą siłą. Czego zresztą Ci życzę. 🙂 Buziaki! :*
Bardzo miły nieświateczny wpis Aniu:)
Święta laickie czy nie, ważne że w gronie bliskich Ci osób. Myślę, że Święta wielu ludzi są laickie, choć nie zdają sobie nawet z tego sprawy. Moje też w dużej mierze są.
Ciełych i smacznych Świąt Aniu Droga!:)
PS Ja na łyżwach nauczyłam się jeździć w ubiegłym roku-z jedną wywrotką:)
PS2 Mielżyńskiego baaaardzo lubię, za atmosferę:)
Ha, ja też przez jakiś czas używałam prodiża i mimo różnych problemów wspominam go z sentymentem.
Jaką miałaś wspaniałą wycieczkę zakładową, taki hojny szef to dobra rzecz!
Spóźniające się autobusy powinny być zimą bezwzględnie piętnowane 🙂
Ściskam Cię i życzę wesołych Świąt!
Ja w Mielżyńskim dopiero niedawno byłam 1szy raz, i to tylko przez chwilę – kupić wino, ale planuję, hm, jakąś małą degustację np… 😉
Za to u nas brownies musi być nieortodoksyjnie mocniej wypieczone. To w ramach kompromisów, żeby ktoś poza mną chciał je jeść.
Czyli autobusy spóźniają się nie tylko w Katowicach… ;]
Aniu, lubię i nielubię zimę dokładnie za to samo co Ty 🙂 Właściwie zima dla mnie mogłaby trwać tylko miesiąc – w grudniu. Ale koniecznie taka prawdziwa z mrozem i śniegiem. Wtedy o wiele łatwiej wejść w świątecznie klimaty.
Pozdrawiam cieplutko mimo mrozu i już prawie świątecznie 🙂
Dylematy zimowe bardzo podobne mamy. Ciemne poranki, a zaraz po nich rozpoczynające się wieczory… mokre nogawki, bo tradycyjnie spodnie trochę za długie… ale przy tym wszystkim ten biały puch za oknem i kubek herbaty w dłoniach… wtedy zimę lubię 🙂
U mnie mało świątecznie było do wczoraj, dziś jestem już w polskim gnieździe i to cieszy. Może bardziej niż same święta w tym roku. Po prostu cieszę się, że tu jestem.
Aniu, Twoje zdjęcia to poezja… lubię zaglądać tutaj choćby właśnie tylko po to 🙂 żeby popatrzeć, się pozachwycać…
I gratuluję bez_upadkowych lodowych wiraży! jak dobrze pójdzie, to ja w końcu będę mieć swój debiut na nartach w tym roku…
I Aniu… na koniec… uśmiech dla Ciebie wielki i pięknych chwil… każdego dnia!
Aniu! W Świętach najważniejsze jest chyba właśnie spotkanie z drugim człowiekiem. Życzę Ci przecudnych rodzinnych Świąt!
Dziękuję za jak zawsze podnoszący na duchu post!
E.
Moja droga zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia tobie życzę 🙂
Lubię czy nie lubię – dylemat odwieczny i wciąć trwały. Bo ja tak samo lubię widok drzew pokrytych malowniczo śniegiem, ale nie cierpię, kiedy muszę ubierać na siebie milion warstw, a stopy i tak przemarzają…
Podróż do stolicy widzę pełna smaków – cudownych, w dodatku. Rozgrzewające wino jak najbardziej na miejscu. 😉
Zdjęcia wyjedzonej foremki z brownies… urocze. Musiało być pyszne! 😉
Pozdrawiam!
Truskaweczko, proszę, przeczytaj to: http://lawendowe-wzgorze.blogspot.com/2009/12/dzieo-pomocy-goracy-apel-o-pomoc-dla.html. Ważne!
U mnie mroźna zima zamienia się w jedną wielką kałużę, więc mówię z przekonaniem – kocham zimę, ale taką z prawdziwego zdarzenia, cieplej jak -10 być nie może!:))
No a zdjęcia jak zwykle bajeczne:)
Brownies musiało być pycha, skoro nawet do sesji nie wytrzymało;)
U mnie pierwsze pieczenie, to było prodiżowe. :-)))Łezka w oku, taka gówniara byłam na własnym już garnuszku i prodiżu. ;-)))
ściskam :-)))
P.S. Bardzo ładne zdjecie pustego naczynia. ;-)))))Proszę o więcej takich. Szalenie ujmujące. ;-))))))))
Aniu, ta wyjedzona foremka mówi sama za siebie , ile smaku,ile doznań może dostarczyć kawałek dobrego ciasta 🙂
Cudny ten kwiat Aniu! Nie przypuszczalam nawet, ze z bibuly… A cytrynowe browniesbrzmi pysznie 🙂
Pozwol, ze juz teraz zloze Ci zyczenia wspanialych, pogodnych, rodzinnych Swiat. By byly takie, o jakich marzysz 🙂
Pozdrawiam serdecznie! :*
Aniu, miłych Świąt :-))
Ponieważ to moja trzecia już próba zamieszczenia komentarza (coś ostatnio, nie tylko u Ciebie, nie mam szczęścia), więc po prostu i tylko ? wesołych świat!
Droga Anulko, piekny wpis, brownies cudowne, powien Ci szczerze, za az troche zazdroszcze, ze nie wymyslilam by dodac do ownies skorki z cytryny, ja milosniczka cytrynowej skorki 🙂 Ale Ty doskonale czujesz moje klimaty, to brownies zrobie, bo jest doskonlasze, mam wrazenie ze ta skorka jest lepsza od tych "zapomnianych" orzechow!
Sciskam Cie mocno, mocno i nie mysl o smutkach za duzo przy wigilijnym stole 🙂 a o laicyzacji juz wiecej na miala, znow wspolna nic, oj czemu nie jestem zaskoczona 😀 :*
Czekolada jest dobra na wszystko! 🙂
Serdeczności na święta i Nowy Rok!!!
Pozdrawiam, M.
Radości, szczęścia, spełnienia i zdrowia. Całuję.
Aniu!
A ja w sprawie świąt:)
Świąt prawdziwie świątecznych Ci życzę;*
Aniu wszystkiego dobrego na te Święta. Oby były spokojne, radosne i może troszkę magiczne:) Wesołych Świąt!
Aniu, zdrowych, pogodnych, spokojnych i pelnych milosci Swiat :*
Aniu życzę Ci aby przy świątecznym stole nie zabrakło światła i ciepła oraz rodzinnej atmosfery. Wesołych Świąt.
Aniu! Dużo radości i spełnienia marzeń! Wszystkiego naj! (: Pozdrawiam świątecznie.
Zdrowych, wesołych, pięknych świąt Bożego Narodzenia, przeżytych w gronie najbliższych. Niech nowo narodzone Dzieciątko błogosławi Wam na nadchodzący nowy rok.
Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt i Nowego Roku!
Jeszcze raz dziękuję Wam za życzenia, wszystkie miłe słowa i mysli, którymi się ze mną dzielicie!
🙂
Bardzo, bardzo mi miło! :]
chociaż jeśli chodzi o zdjęcia, to ja się tutaj chowam. są piękne! a co do brownies z cytryną, to chyba nie widziałam jeszcze nigdzie takiej modyfikacji. A niby taka drobna rzecz!
Pozdrawiam gorąco!
Jak możesz promować tę obleśną babę pozbawioną empatii dla zwierząt? Wstyd.
Wstyd to jest pisać anonimy.