Plan jest prosty: wsiadamy do Żuczka* i ruszamy na Wschód. Ale zanim Żuczek popędzi w siną dal, spędzę jeszcze jeden dzień w pracy, pomaluję paznokcie, pójdę z koleżanką na przymiarkę jej sukni ślubnej, odkurzę mieszkanie, zadbam o rośliny, zrobię zakupy, spakuję się, doczytam książkę, odpiszę na zaległe maile, wyślę list do przyjaciółki, upiekę focaccię z rozmarynem i tymiankowo-czosnkowe nóżki kurczaka, zrobię sałatkę tabbouleh i ananasa z miętowym cukrem.