Wakacje z Mamissima, czyli na Kaszubach w domku o zielonych okiennicach (wz)

 

Jako podróżująca mama zostałam zaproszona do skomponowania wakacyjnej listy przebojów dla wędrujących z dzieckiem. Jako że często odwiedzamy Kaszuby i domek z zielonymi okiennicami (tutaj, tutaj tutaj  go Wam pokazywałam), wybrałam przedmioty z myślą o tamtym miejscu.
Razem z Mamissimą zapraszam Was do mojej wakacyjnej dziesiątki przydatnych przedmiotów.
A na Ładnebebe – klik – zajrzyjcie po więcej wakacyjnych inspiracji i moich kadrów z Kaszub), które z dziką przyjemnością wybierałam.
Aha, Olutek zatwierdził moje decyzje 😉
Torba Beaba;

 

 1. Na małe i duże podróże, mój absolutny hit to torba Beaba. Turbo-torba, bo zmieści się w niej wszystko, co powinno znaleźć się w drodze z dzieckiem. Przekąski, pieluszki tetrowe, pampersy, otulacze, mokre chusteczki, suche chusteczki, gryzaki, pluszaki, ciuszki na zmianę, kocyk, mata do przewijania, słoiczki, łyżeczki, kubki-niekapki, butelki, smoczki i milion innych rzeczy. Komórka, kosmetyczka i portfel mamy też się zmieszczą, co więcej, dadzą się odnaleźć, bo w torbie jest wiele intuicyjnych przegródek.
Od l.: Olutek, tata i jagody, torba Beaba, butelka Lifefactory, łyżeczka Beaba, pojemnik silikonowy Beaba;
W torbie – obok wody, pieluszki tetrowej i zestawu do przewijania – zawsze, ale to zawsze znajduje się jakaś awaryjna przekąska dla Olka i łyżeczka. Najbardziej lubię karmić melaminową łyżeczką z Beaba (klik).
Butelka Lifefactory, torba Beaba, stopy Ania Włodarczyk ;);
2. Wyżej wspomniałam już, że zawsze w podróży mam ze sobą zapas wody – ostatnio w ślicznej butelce od Lifefactory.
Od l.: pojemnik Jollein, torba na akcesoria Jollein, poduszeczka Pink No More, mysia Les Deglingos;
3. Odkąd jest Olutek, do zielonego domku przywozimy o wiele więcej rzeczy. Aby móc nad nimi zapanować, przywozimy ze sobą składany pojemnik Jollein (ten okrągły, szary) i torbę na akcesoria Jollein, którą przyczepiamy na rzepy do krzesła (w niej trzymamy różne drobiazgi kosmetyczne, pieluszki, itp.).
4. Mała poduszka muślinowo-bambusowa Pink No More jest z nami w aucie – zwijam ją w rulonik i podkładam, gdy Olutkowi opada główka podczas snu. Po podróży przydaje się w różnych sytuacjach, na małą drzemkę, na krzesełko.
5. W okrągłym koszu na zdjęciu powyżej siedzi Ten, Którego Nigdy Nie Może Zabraknąć w Podróży – Miś. Misiowi towarzyszą również inni znajomi, np. szmaciana myszka z Les Deglingos, którą przyczepiamy do wózka podczas długich spacerów.
Od l.: kostium Lassig, prześcieradło Poofi, zawieszka Lullalove, myszka Les Deglingos;
 6. Kostium kąpielowy dla Olutka to ważna rzecz, bo w gorące dni pluska się w basenie na trawce przed domem. Skompletowałam własny kostium – koszulkę na krótki rękaw Lassig i spodenki kąpielowe.
7. Na Kaszuby przywozimy łóżeczko turystyczne, a do niego pościel, która zajmuje jak najmniej miejsca. Szare prześcieradło z gumką Poofi mieści się w woreczku.
8. Mała wielka rzecz – zawieszka Lullalove! Widzicie ją na ostatnim zdjęciu w mozaice powyżej. Zawieszka to mój must-have na każdym spacerze i podróży. Przydaje się do mocowania pieluszek przy wózkach (mamy wiedzą, o co chodzi), spinania elementów, które nie wiadomo jak ze sobą połączyć (dziwny opis, ale czy nie macie często tak, że przydałoby się Wam coś takiego jak agrafka, ale bezpieczniejszego, bo przecież dziecko obok).
Od l.: bambusowa chusteczka Maki Mon Ami; Prześcieradło Poofi;
9. Bambusowa chusteczka Maki Mon Ami to kolejna rzecz, która z nami wędruje. Ochroni przed słońcem, a gdy robi się chłodniej, zawiązuję ją Olutkowi na szyi.
Walizka dla małego podróżnika.
Walizka Janod;
10. Last but zdecydowanie not least, walizka dla małego podróżnika Janod 🙂 Mała a pakowna, na razie cieszę się nią ja, ale już widzę Olutka, jak ciągnie swój uroczy bagaż.
Domek z zielonymi okiennicami;

6 komentarzy

  • 8 lat temu

    Nie mam instagrama, dlatego napiszę tu, bo chciałam wyrazić swoją opinię. A ja lubię czasem wpisy sponsorowane u Ani. W przeciwieństwie do innych blogów, u Niej są one nieczęste i wg mnie maksymalnie nienachalne ! Nie będę pokazywać palcem, ale niektórzy niemalże co wpis reklamują ciasteczka Belvita z syropami glukozowymi albo keczupy ze skrobią modyfikowana, albo niby to z podpierdolki, wklejają zdjęcia rozmaitych części garderoby czy dzieci w otoczeniu gadżetów, czekając tylko aż chmara ludzi zasypie ich pytaniami: a skąd to, a co to, a gdzie kupiłaś. U Ani jest to na zupełnie innym poziomie. Poza tym fajnie czasem podpatrzeć jakiś pomysł, zachwycić się jakimś uroczym przedmiotem. A pisanie "o prywacie" uważam za duzy plus! Dzięki nim, przychodzę tu trochę jak do "znajomej", która niejako "przy okazji" wyjawia mi przepis na babciną szarlotkę, pokazuje, co kupiła synkowi. Wielu kulinarnych blogów tak chętnie nie odwiedzam, bo są zbyt "służbowe" jak dla mnie. Owszem, mam kilka bardzo lubianych, z uwagi na przepisy lub piękne zdjęcia, ale z "Truskawkami" jestem chyba najbardziej "za pan brat", bo są prostu bliżej mnie-czytelnika 🙂

    • 8 lat temu

      Zosiu, dziekuję bardzo, że chciało Ci się tu zajrzeć i napisać długi komentarz w takiej sprawie 🙂 Dla takich czytelników się pisze. Wiem, ze gusta są różne, ale zawsze po lekturze negatywów porcja pozytywów jest potrzebna, by wrócić na swój tor działań. Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dziękuję 🙂

  • 8 lat temu

    Aniu, fotoreportaż z Waszych wakacji jest przeuroczy. Piękne zdjęcia, które oglądam z przyjemnością. 🙂
    Zgadzam się z przedmówczynią, jako "stara" czytelniczka tez czuje się tu jak na pogaduchach u znajomej, a nie jak przy przeglądaniu ładnej książki kucharskiej. 😉
    Wpis sponsorowany jest jasno oznaczony, a mnie nie interesuje, czy produkty pojawiające się na zdjęciach dostałaś do sesji czy ich używasz od wieków. 😉 Mam swój rozum i go używam. Jak mi coś wpadnie w oko, to poszukam opinii, doczytam, pomacam i sama zdecyduję.
    Osobiście lubię takie wpisy, bo czasem dzięki nim poznam fajne produkty, których inaczej bym nie poznała, a super się u mnie sprawdziły (zawieszki lulalove, kupione do rękawiczek zimowych, poza sezonem również pomagają przy mocowaniu różnych rzeczy. Za to do szklanej butelki nic mnie nie przekona, nawet jak pojawi się u każdego blogera i na każdym zdjęciu na insta 😛 ). I w nawiązaniu do tego, chciałam zapytać o model torby do wózka: czy to Geneva?

    • 8 lat temu

      Ha ha, Argillae, ładnie napisane 🙂 Rozum to podstawa, no ale jak ktoś ma się czepiać, będzie to robić, zamiast po prostu przestać mnie czytać.

      Ta torba… Muszę sprawdzić. Nawet nie zwróciłam uwagi na model, ale powiem Ci, ze z róznych przedmiotów, jakie mam, to jest chyba mój nr 1, cały czas jej używamy, a najlepiej sprawdza się w wiekszych podróżach właśnie.

      Sprawdziłam – tak, to Geneva 😀

  • 8 lat temu

    Dziękuję. Zamówiłam taki sam model. 🙂

    • 7 lat temu

      I jak się sprawuje? My ciągle z tą torbą 😀

Zostaw komentarz